×

Syn kierowcy autokaru z Chorwacji zabrał głos. „Na pewno tata nie zasnął”

Syn kierowcy autokaru z Chorwacji jest wstrząśnięty. Mężczyzna do końca wierzył, że jego tato przeżył wypadek. Niestety wiadomość o śmierci 72-letniego pana Grzegorza załamała jego syna. „Chce mi się płakać. Na pewno tata nie zasnął za kierownicą” – przekonuje.

Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Co było przyczyną?

Wypadek z udziałem autokaru wiozącego polskich pielgrzymów do Medjugorie miał miejsce 6 sierpnia ok. godz. 5:30 na 62. kilometrze chorwackiej autostrady A4 w kierunku Zagrzebia.

Autokar w pewnym momencie zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie

– relacjonował rzecznik chorwackiej policji Marko Muric w rozmowie z AFP.

W katastrofie zginęło 13 osób (w tym obaj kierowcy), a 32 zostały ranne. Stan kilkunastu osób jest określany jako ciężki. Wśród ofiar śmiertelnych są obaj kierowcy.

Obaj kierowcy polskiego autobusu, który w sobotę zjechał z autostrady A4, nie żyją. Przeprowadzono sekcję zwłok wszystkich polskich ofiar

– poinformował o tym 8 sierpnia br. rzecznik Prokuratury Okręgowej w Varażdinie, Darko Galić.

W momencie tragicznego wypadku za kierownicą siedział 72-letni pan Grzegorz z Płońska. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna zasłabł bądź zasnął za kierownicą.

Wyniki sekcji zwłok kierowcy wykazały, że 72-latek nie był pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. Nie cierpiał również na ostre choroby.

Syn kierowcy autokaru z Chorwacji przerywa milczenie

Syn kierowcy, który zginął w Chorwacji, wioząc polskich pielgrzymów do Medjugorje, wspomina ojca w rozmowie z „Super Expressem”.

Chce mi się płakać. Na pewno tata nie zasnął za kierownicą. Nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Może za kilka dni

– wyznał załamany syn kierowcy feralnego autokaru.

Mieszkańcy Płońska są przerażeni tym, co stało się w Chorwacji, bowiem znali doskonale pana Grzegorza. Mężczyzna przez 21 lat był kierowcą w Urzędzie Miasta i woził orkiestrę dętą.

Znałam pana Grzegorza z widzenia. On ten autobus stawiał na naszej ulicy. Był pana postury, uśmiechnięty z niedużym brzuszkiem. Ja ten autobus ciągle mam przed oczami, jak tutaj stoi

– powiedziała jedna z mieszkanek ulicy Armii Krajowej w Płońsku w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu”.

Burmistrz Płońska również wspomina bardzo dobrze pana Grzegorza. Jego zdaniem, 72-latek był zawodowcem, który bardzo zwracał uwagę na stan techniczny pojazdu i lubił jeździć w nocy.

To był zawodowiec. Dobry człowiek. Był u nas kierowcą 21 lat. Zawsze na pierwszym miejscu był u niego stan techniczny pojazdu. O samochód miasta taki ośmioosobowy dbał tak, że na oryginalnych częściach przejechał ponad milion kilometrów. To był zawodowiec. Miał prawo jazdy na tiry autobusy. Lubił jeździć nocą. Nie wierzę w to, że mógł zasnąć za kierownicą

– mówił „Super Expressowi” Andrzej Pietrasik, burmistrz Płońska.

Pan Grzegorz był na emeryturze, ale dorabiał sobie jako kierowca, m.in. wożąc ludzi na pielgrzymki. Celem ostatniej podróży miało być Medjugorie w Bośni i Hercegowinie. Pielgrzymi jechali tam, by modlić się za pokój w Ukrainie.

Źródła: www.se.pl, wiadomosci.onet.pl, natemat.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), mobile.twitter.com

Może Cię zainteresować