×

Rodzice zgubili 5-latka w Tatrach. O zajściu nie zawiadomili służb

Nowy rok dopiero się zaczął, a ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego już mieli pełne ręce roboty. Zaledwie do 2 stycznia byli wzywani kilka razy. Zgłoszenia dotyczyły zaginionego mężczyzny czy turysty, który potrzebował pomocy po tym, jak doznał kontuzji. Nie spodziewali się, że podczas jednej z interwencji przyjdzie im uczestniczyć w kolejnej. Ratownicy na jednym ze szlaków znaleźli błąkającego się chłopca. Co robił zagubiony 5-latek w Tatrach i gdzie byli wówczas jego opiekunowie?

Ciężki początek roku dla ratowników w Tatrach

Prawdopodobnie nie tak wyobrażali sobie początek nowego roku. Ratownicy od nocy poszukiwali zaginionego mężczyzny. Akcja ratownicza zakończyła się nad ranem w „dość” nietypowy sposób. Okazało się, że poszukiwany był zupełnie bezpieczny, bowiem… spał w domu. Jak podaje portal 24tp.pl, kolejne wezwanie dotyczyły pomocy osobie z urazem barku.

Zagubiony 5-latek w Tatrach. Chłopiec błąkał się po szlaku po tym, jak zgubili go rodzice

Na tym nie koniec wyzwań dla ratowników, którzy interweniowali głównie w rejonie polany Zahradziska, w pierwszych dniach nowego roku. To właśnie tam przypadkowi turyści natrafili na zagubionego, błąkającego się 5-latka, który był zupełnie sam, bez opiekunów. Rodzice dziecka na szczęście odnaleźli się w Dolinie Kościeliskiej, kiedy ratownicy zwozili chłopca ze szlaku.

Jak się okazuje, opiekunowie 5-latka nie powiadomili o całym zajściu żadnych służb. Dlaczego? Nie wiadomo. Być może wierzyli, że lada moment się odnajdzie. Nie wiadomo również, jak rodzice zgubili swojego syna.

Spacer po linie w Tatrach

Kilka miesięcy temu pewien „śmiałek” postanowił rozciągnąć linę nad przepaścią pomiędzy turniami w okolicy Mnicha nad Morskim Okiem. Na tym nie poprzestał, bowiem postanowił po tej linie… przejść! Upadek z takiej wysokości mógłby się skończyć tylko w jeden sposób.

Mężczyznę sfotografował inny mężczyzna, a zdjęcie zamieścił na jednej z grup na Facebooku. Spacerującemu po linie śmiałkowi groził mandat w wysokości minimum 500 złotych. Wysokość grzywny zależałaby m.in. od tego, czy montowano kotwy wiążące ze sobą inne elementy.

Źródła: TOPR, , 24tp.pl

Może Cię zainteresować