×

„Paweł P. od początku miał słabe alibi”. Doskonale też wiedział o jednej rzeczy

Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek jest pełna zwrotów akcji, odkrywania podejrzanych i demaskowania kłamstw. Marek Sterlingow, dziennikarz Gazety Wyborczej, jako pierwszy zajmował się sprawą zaginięcia 19-latki w 2010 roku. Na łamach Onetu skomentował zarzuty stawiane Pawłowi P., ostatniemu świadkowi, który widział Iwonę przed sopockim klubem. Dziennikarz od początku nie wierzył w słabe alibi Pawła P. Czy chroniące go przez tyle lat wytłumaczenie było nieprawdziwe?

Słabe alibi Pawła P.

W środę 14 grudnia policja zatrzymała Pawła P. i Joannę S. w związku z zaginięciem 19-letniej Iwony Wieczorek. To oni bawili się z nią w klubie w nocy 16 na 17 lipca 2010 roku. Na polecenie Prokuratury Krajowej przewieziono ich do Krakowa. Pawłowi P. postawiono zarzuty posiadania narkotyków i jednocześnie zarzut utrudniania śledztwa, zacierania śladów przestępstwa oraz podanie nieprawdziwych informacji w sprawie zaginięcia 19-latki.

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zapowiedział, że „mamy przełom w sprawie” Iwony Wieczorek. Dziennikarz Marek Sterlingow, który zajmował się sprawą zaginięcia dziewczyny, skomentował ostatnie zatrzymanie Pawła P.

Paweł P. był wielokrotnie przesłuchiwany przez policję i być może funkcjonariuszom udało się znaleźć jakieś nieścisłości w tym, co mówił. Wydaje się jednak, że droga do wyjaśnienia sprawy nadal jest bardzo długa

– powiedział dziennikarz w rozmowie z Onetem.

Marek Sterlingow od początku nie wierzył w słabe alibi Pawła P.

Nigdy nie było twardych dowodów na winę Pawła P.

Wieloletni dziennikarz „Gazety Wyborczej”, jako pierwszy, wraz z Romanem Daszczyńskim, zajmował się sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek. Paweł P. od początku był dla nich osobą najbardziej podejrzaną.

Mam wrażenie, że na początku policja zbagatelizowała sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek, zajęli się nią dopiero po miesiącu. Ktoś, kto był bezpośrednio w to zaginięcie zamieszany, miał więc wiele czasu, żeby zatrzeć ślady

– dodaje Sterlingow.

Dziennikarz wyznaje, że nigdy nie było twardych dowodów na jego winę, jednak były pewne poszlaki, które wskazywały na Pawła P. Redaktor wyznał, że w rozmowie z podejrzanym zauważył, że był bardzo dobrze zorientowany w temacie monitoringu miejskiego. Natomiast alibi Pawła P. nagrano z kamery umieszczonej na bloku. Widać na nim jak mężczyzna wraca do swojego mieszkania na parterze.

Zajmując się sprawą jako dziennikarze, nie daliśmy wiary temu alibi. Wydało nam się to zbyt łatwe do spreparowania

– wspomina dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Paweł P. od początku poważnie zaangażował się w poszukiwania Iwony Wieczorek, pomimo tego, że nie byli zbytnio bliskimi znajomymi. Marek Sterlingow wspomniał również pewną sprawę, którą śledził przed zaginięciem 19-latki. W Słupsku odnaleziono wtedy zwłoki młodej dziewczyny. Jednocześnie okazało się, że zabił ją jej były partner. Dodatkowo w ukryciu zwłok pomogła mu jego nowa dziewczyna.

Potem gdy zaginęła Wieczorek, długo myślałem nad tym, że przecież w tej sprawie najprostsze rozwiązanie również może być najbardziej trafnym

– wyznaje dziennikarz.

Czy to przełom w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek?

Marek Sterlingów przyznał, że zatrzymanie po 12 latach Pawła P. wcale go nie zaskoczyło. Tymczasem, zdziwiony jest działaniami prokuratury.

Z tego, co wiem, został zatrzymany, bo posiadał przy sobie marihuanę. To jednak mógł być tylko pretekst, by zabezpieczyć jego nośniki pamięci, może założyć podsłuch. Z kolei doprowadzenie jego i jego partnerki na przesłuchanie mogło śledczym dać możliwość do innych form „przekonania” go, by powiedział prawdę

– mówił dalej dziennikarz w rozmowie z Onetem.

Według Sterlinga Paweł P. „jest na tyle obyty z półświatkiem i tak długo trzymał maskę niewinnego, że teraz nie pęknie”.

Źródła: wiadomosci.onet.pl

Może Cię zainteresować