×

Matka Gabrysi z Jarosławia przerywa milczenie. Wyznała, jakie były ostatnie słowa córki

15-letnia Gabrysia Dzimira, która zmarła po przeprowadzonej w Stanach Zjednoczonych operacji wciąż jest obiektem licznych dyskusji mediów i samych internautów. Nareszcie, po długim milczeniu głos zabrała jej matka, pani Zdzisława.

Operacja za 4 miliony złotych

Zbiórka na operację Gabrysi trwała kilka lat. Była nagłaśniana w telewizji, w Internecie i w prasie. Wspierali ją Polacy w kraju i zagranicą. Wszystko po to, aby ratować nastolatkę z Jarosławia, która urodziła się z ciężką wadą serca i niewydolnością płuc.

Dziewczyna cierpiała na wyjątkowo rzadkie schorzenie, tzw. zespół heterotaksji. Dzięki zakończonej sukcesem zbiórki 4 milionów złotych, rodzice pojechali z córką do Kalifornii, gdzie Gabrysia przeszła trwającą 19 godzin operację. Zabieg przebiegł spokojnie, jednak nie udało się zoperować jednocześnie płuc i serca.

Jak pisała wówczas na stronie zbiórki matka Gabrysi:

Wielogodzinne krążenie pozaustrojowe mogło nawet zagrażać życiu, dlatego potrzebna będzie ponowna operacja, tym razem płuc. Ale to za rok… Dziś cieszymy się z tego, co udało się osiągnąć

Nic nie wskazywało na to, że Gabrysia umrze. Przeciwnie, po operacji wszyscy byli pełni nadziei. Czytaliśmy wtedy:

Stan Gabi jest zadowalający, lekarze nazywają ją silną dziewczyną. Wciąż podawana jest jej cała masa leków. Lekarze czekają jeszcze z rozintubowaniem – jedno płuco jest niedotlenione. Gabi dostaje coraz mniej leków, jest świadoma. Przeszkadza jej troszkę rurka do intubacji, ale wiemy, że najgorsze już za nami!

Niestety, niespodziewanie w Boże Narodzenie wystąpiły powikłania, które doprowadziły do śmierci Gabrysi. Momentalnie w sieci rozgorzały dyskusje na temat ogromnej kwoty, która została przekazana na operację.

Poruszano wątki etyczności pobierania przez lekarzy tak wielkiej sumy w sytuacji ratowania życia, sugerując że jest to żerowanie na nieszczęściu rodziny. Inni, zwracali uwagę na fakt, że Zdzisława Dzimira nie przedstawiła faktur za operację oraz podróż i pobyt w USA, w związku z czym tak naprawdę nie wiadomo, jaki był faktyczny koszt.

Zdzisława Dzimira zabiera głos

Po śmierci córki, gdy rozpoczęto zadawać pytania o kwestie finansowe, kobieta publikowała na Facebooku jedynie zdawkowe komunikaty, które dodatkowo rozbudzały ciekawość społeczeństwa. Niestety stała się też ofiarą hejterów.

W końcu pani Zdzisława zdecydowała się zabrać głos w sprawie wydarzeń, jakie miały miejsce w sieci po informacji o odejściu Gabrysi. Kobieta w rozmowie z SuperExpressem mówi, że bardzo ubolewa z powodu, że nie mogła spokojnie pożegnać córki.

Po śmierci nastolatki, hakerzy włamali się na facebookowe konto Gabrysi. Oskarżyli matkę zmarłej dziewczyny, że wysyłając córkę na niebezpieczną operację przyczyniła się do skrócenia jej życia i ukradła część pieniędzy z ogólnopolskiej zbiórki. Rodzina złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury.

Pełen wzruszeń wywiad

Zdzisława Dzimira udzieliła wywiadu, w którym m.in. wyznała, jak brzmiały ostatnie słowa, które wypowiedziała jej córka.

Zapytała mnie „kiedy będę mogła normalnie jeść?”. Nie da się opisać tego, co czuje rodzic w takiej chwili, kiedy odeszło jego dziecko. Jest rozpacz, morze wylanych łez, żal i bunt. Kiedy matka stoi przed salą operacyjną, gdzie dziesiątki ludzi walczą o życie jej dziecka, kiedy co rusz przywożą nowe maszyny, użytych zostaje dziesiątki igieł, strzykawek, leków, niezliczone litry krwi. I nagle to wszystko ustaje. Zapada złowieszcza i przerażająca cisza. Nie ma już nadziei, dalsza walka o życie córki nic nie da, bo nasza najukochańsza Gabi odeszła…

Matka Gabrysi opowiedziała również o trwających 15 lat zmaganiach z chorobą córki:

Tak od pierwszego dnia, gdy tylko wzięłam ją na ręce i przytuliłam do swego matczynego serca. Gabrysia od urodzenia cierpiała na bardzo skomplikowaną wadę serca i artezję tętnic płucnych. Była wojowniczką, dzielnie przez 15 lat szła przez życie z chorym sercem i płucami, nie wiedząc, czy dożyje następnego dnia. Miała swoje marzenia, pasje. Kochała koty oraz fotografować to, co ją otaczało. Od chwili narodzin Gabrysi, szukaliśmy pomocy u lekarzy w Polsce, Europie i w USA. Przez lata poszukiwań pomocy znaleźliśmy ją u światowej sławy kardiochirurga dziecięcego, prof. Franka Hanley w Lucile Packard Children’s Hospital w Stanford, CA. Pomimo ogromnej kwoty 950 tys. dolarów, na ile został wyceniony zabieg, dzięki pomocy tysięcy ludzkich serc, udało się zdobyć potrzebną kwotę

Kobieta mówiła o zabiegu wykonanym 11 grudnia przez profesora Hanley’a:

Co dwie godziny dostawaliśmy informacje z bloku i pomimo okropnego strachu, stresu były one zadowalające, wszystko szło zgodnie z planem, nie było żadnych komplikacji. Po 14 długich godzinach, w rozmowie z profesorem, nie padło ani jedno słowo, że coś może być nie tak. Pan profesor cieszył się, że tak dobrze poszło i deklarował, że przeprowadzi drugą operację w ciągu roku. Wszystko biegło dobrym torem, powolutku Gabi dochodziła do siebie.

Zdzisława Dzimira powraca do zdarzeń, które miały miejsce w USA i ze szczegółami relacjonuje, co działo się w szpitalu:

Pomimo dwóch tygodni spędzonych na intensywnej terapii jej stan się poprawiał. Przeszła dodatkowo bronchoskopię, kolejne centralne wkłucie i kolejne narkozy. Zaczynała spacerować. Wyciągano z niej każdego dnia niepotrzebne wkłucia, schodzono z leków, lada dzień mieliśmy ją przenieść na kardiologię. Nagle jej stan się pogorszył. Przez całą noc zespół lekarzy, pielęgniarek, walczył o jej życie. Niestety, stan córki był krytyczny, pomimo godzinnej reanimacji nie udało się przywrócić krążenia, została podłączona do ECCMO. Otworzono ponownie klatkę piersiową w nadziei, że uda się znaleźć przyczynę pogorszenia jej stanu. Niestety, po wielu godzinach morderczej walki straciliśmy nasze ukochane dziecko.

Matka Gabrysi odniosła się również do ataku hakerów, który miał miejsce po śmierci jej córki.

Niestety. 27 grudnia hakerzy identyfikujący się jako Falcon 1986 SQUAD przejęli internetowe konto naszej córki. Wykorzystano wszystkie informacje, zdjęcia, spreparowano teksty, stworzono okropne filmiki z udziałem naszego dziecka, spreparowano nawet dowód osobisty Gabrysi. A mnie jako matkę oskarżono o ulokowanie pieniędzy zebranych na jej operację w banku za granicą i o zamordowanie córki…

Kobieta nie wspomniała o rachunkach za operację, ani o tym czy zamierza podzielić się nimi z osobami, które wsparły zbiórkę. Więcej uwagi poświęciła kwestii włamania na Facebooka.

Hakerzy piszą też wiadomości do kolegów i koleżanek Gabrysi, zastraszają i wyłudzają pieniądze, piszą, z jakiej broni będą strzelać na pogrzebie Gabi i, że teraz zabiorą się za „sukę matkę” i, że „ją zamordują, tak jak ona zamordowała swoje dziecko”. Udało nam się na chwilę obecną zablokować konto na FB córki. Sprawą zajmuje się policja, prokuratura i Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie dano nam czasu i spokoju, żeby przeżyć tragedię, jaka nas spotkała, obdarto nas z godności, przyzwoitości i poczucia bezpieczeństwa.

Kobieta powiedziała, że zamierza sprowadzić ciało córki do Polski i walczyć o dobre imię ich rodziny

Nasz dom przestał być naszą oazą, policja monitoruje dom i okolice, moje pozostałe dzieci nie są bezpieczne nawet we własnym domu. Kim są ci ludzie, kim trzeba być, aby wykorzystać śmierć dziecka, rozpacz rodziców, całej rodziny, i posuwać się do tak bestialskich czynów? Zrobimy wszystko, aby sprowadzić córkę do Polski, w godny sposób ją pochować i dopóki wystarczy sił, będziemy walczyć o dobre imię ukochanej Gabi i naszej rodziny

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook.com, Imgur.com

Może Cię zainteresować