×

W Polsce zabraknie piwa i jedzenia? Ekspert nie pozostawia złudzeń

Decyzja Anwilu i Grupy Azoty o ograniczeniu produkcji nawozów bardzo odbija się na branży spożywczej. Czy przez to w Polsce zabraknie piwa i jedzenia? „Fakt” zapytał o to eksperta. Prezes Zarządu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Waldemar Broś przyznaje, że problem jest bardzo poważny. Przedsiębiorcy apelują do premiera Morawieckiego.

W Polsce zabraknie piwa i jedzenia? Apel do premiera

Drastyczny wzrost cen gazu spowodowany rosyjskimi sankcjami i zastopowaniem dostaw sprawił, że produkcja nawozów w Europie stała się nieopłacalna. Nic więc dziwnego, że Anwil i Grupa Azoty podjęły decyzję o ograniczeniu ich produkcji. To z kolei przekłada się na brak dwutlenku węgla potrzebnego do przemysłowej produkcji żywności. W związku z tym pojawiły się obawy, że w sklepach może zabraknąć piwa, mięsa czy serów.

„Fakt” donosi, że koncern Carlsberg Polska wstrzymuje produkcje w swoich browarach, ale „Polsce grozi znacznie większy kryzys niż brak piwa czy napojów gazowanych”. Dwutlenek węgla wykorzystywany jest bowiem również do wytwarzania środków potrzebnych np. do produkcji oraz dezynfekcji serów. A kłopoty w branży mleczarskiej i mięsnej przekładają się na problemy dla zwykłych, głodnych konsumentów.

Ograniczenie produkcji nawozów i wywołane przez to braki dostaw dwutlenku węgla oraz kwasu azotowego stanowią bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa żywności Polski. Dlatego też przedstawiciele branż browarniczej, mleczarskiej oraz mięsnej wystosowali 26 sierpnia apel do Mateusza Morawieckiego.

W piśmie skierowanym do premiera czytamy:

Brak wyżej wymienionych substancji na rynku uniemożliwi utrzymanie ciągłości produkcji wielu przedsiębiorstw z sektora spożywczego, a w konsekwencji ograniczy podaż żywności i braki w sklepach detalicznych.

Sklepy będą świeciły pustkami? Ekspert nie pozostawia złudzeń

W rozmowie z „Faktem” Waldemar Broś, prezes Zarządu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich wyjaśnia:

Problem jest bardzo poważny. Jeśli nie są produkowane nawozy, nie powstają pewne środki chemiczne, które są niezbędne w naszej branży. Mam na myśli dwutlenek węgla, kwas azotowy czy suchy lód, który służy do transportu większości produktów spożywczych. W przypadku branży mleka chodzi o dostawy szczepionek stosowanych powszechnie w napojach fermentowanych, serach, twarogach.

Waldemar Broś wystosował pismo do wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, wskazując że brak wspomnianych komponentów może przyczynić się do ograniczenia produkcji przetworów mlecznych.

Mamy w Polsce 100 tys. gospodarstw mlecznych, które spełniają wszelkie rygorystyczne wymagania unijne dotyczące produkcji mleka. Jeśli zabraknie dostatecznej ilości energii elektrycznej, gazu czy takich środków chemicznych jak dwutlenek węgla i kwas azotowy, produkcja zostanie ograniczona

– alarmuje prezes ZKZSM.

Zmniejszenie skupu mleka będzie wiązało się z gigantycznymi stratami dla polskich rolników.

Nie tylko nie uzyskają przychodów, ale będą mieli problem z surowcem. Mleko miałoby zostać w gospodarstwach? Nie każdy jest w stanie przerobić je na twaróg i inne produkty. Pojawia się kwestia utylizacji

– tłumaczy „Faktowi” Waldemar Broś.

Jednak możemy obawiać się nie tylko braku serów na półkach sklepowych. W Polsce może zabraknąć również mięsa.

Przemysłowi mięsnemu odciętego od dwutlenku węgla i ciekłego azotu grozi katastrofa, bo ubojnie będą zmuszone wstrzymać produkcję.

Nie grozi nam jedynie wzrost cen, ale to, że produktów może po prostu zabraknąć w sklepach

– podkreśla w oficjalnym oświadczeniu Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI).

Sytuacja wygląda dramatycznie, bo firmom kończą się zapasy dwutlenku węgla. Szacuje się, że utrzymanie produkcji będzie jeszcze możliwe przez… tydzień.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: Pxhere. (miniatura wpisu), Wikimedia Commons, Pixabay

Może Cię zainteresować