Ukrainki oznaczają swoje dzieci na wypadek śmierci. Łzy same cisną się do oczu
Ukrainki oznaczają swoje dzieci na wypadek śmierci, o czym poinformowała na Twitterze Anastazia Łapatina, dziennikarka „The Kyiv Independent”. Jako potwierdzenie tych słów, do wpisu dołączyła zdjęcie kobiety z Kijowa, która napisała na plecach swojej 3-letniej córki kilka istotnych informacji.
Ukrainki oznaczają swoje dzieci na wypadek swojej śmierci
Rosyjska armia nie oszczędza nikogo, nawet najmłodszych. Nic dziwnego, że w obliczu straszliwej wojny, Ukrainki drżą o los swoich dzieci. Robią więc wszystko, aby na wypadek swojej śmierci, ktoś pomógł ich pociechom.
Ukraińskie matki zapisują na ciałach swoich dzieci kontakty rodzinne, na wypadek gdyby zostały zabite, a dziecko przeżyło. A Europa wciąż dyskutuje o gazie
– napisała na Twitterze Anastazia Łapatina, dziennikarka „The Kyiv Independent”.
Ukrainian mothers are writing their family contacts on the bodies of their children in case they get killed and the child survives. And Europe is still discussing gas. pic.twitter.com/sK26wnBOWj
— Anastasiia Lapatina (@lapatina_) April 4, 2022
Dziennikarka dołączyła do wpisu zdjęcie wykonane przez Ukrainkę Saszę Makowij. Kobieta napisała długopisem na plecach swojej 3-letniej córki Wiry imię i nazwisko dziecka, datę urodzenia oraz numery telefonów do osób, które w razie śmierci rodziców dziewczynki mogłyby się nią zaopiekować. Wierzy, że w razie gdyby jej samej coś się stało, ktoś, kto odnajdzie jej dziecko, zadzwoni do jej najbliższych.
Oznaczyłam Wirę na wypadek, gdyby coś nam się stało i ktoś ją znalazł jako ocalałą. Albo zostanie zabita, co — zgodnie z moją logiką — może nastąpić tylko po moim odejściu
– napisała kobieta.
Wyświetl ten post na Instagramie
Symbole na rękach dzieci z Mariupola
Wcześniej świat obiegły symbole na rękach dzieci z Mariupola, miasta w Ukrainie, o które toczą się zaciekłe boje. Miasta, które zostało pozbawione dostawy żywności, wody i leków. Obecnie, według mera Mariupola, 50 proc. miasta znajduje się pod kontrolą wojsk rosyjskich i bojowników tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Reszta jest w rękach ukraińskich obrońców.
Ale trzeba rozumieć, że żołnierzy, którzy atakują nasze miasto jest bardzo dużo. Mają przewagę liczebną nad tymi, którzy dziś bronią ukraińskiego Mariupola. Na jednego naszego żołnierza przypada 10-15 agresorów
– powiedział w wywiadzie dla portalu informacyjnego RBK mer miasta Wadym Bojczenko.
Tragedia ukraińskich dzieci
Rzeczniczka praw obywatelskich Ukrainy Ludmyła Denysowa przekazała w czwartek, że od początku rosyjskiej inwazji zginęło 148 ukraińskich dzieci, a 232 zostało rannych.
Wiele wskazuje jednak na to, że liczby te są zaniżone, gdyż nie jest możliwe ustalenie dokładnej liczby ze względu na fakt, że w wielu miastach toczą się nieustanne walki.