Powiedział publicznie, że umysł Kaczyńskiego „reaguje trochę inaczej”. Teraz zostanie ukarany
Jeden z członków PO Tomasz Grodzki będzie miał kłopoty. Wpłynął wniosek o jego ukaranie za wypowiedzi o stanie zdrowia Kaczyńskiego.
Problemy prezesa PiS
Na początku grudnia Jarosław Kaczyński przeszedł operację polegającą na wszczepieniu endoprotezy. Szef PiS wielokrotnie skarżył się na ból, który utrudniał mu normalne funkcjonowanie w życiu publicznym.
Po zabiegu rozpoczął rehabilitację w domu, w czym pomaga mu tajemnicza kobieta. To dzięki niej prezes PiS odzyskuje siły. Pomimo problemów zdrowotnych Kaczyński wciąż jest aktywny w życiu politycznym, co niefortunnie skomentował jeden z polityków PO, Tomasz Grodzki.
Niewybredna wypowiedź
W trakcie wywiadu dla Radia ZET Marszałek Senatu dr Tomasz Grodzki wypowiedział się na temat stanu zdrowia Kaczyńskiego:
Jak się bierze silne leki przeciwbólowe, to naprawdę umysł człowieka reaguje trochę inaczej. Więc na miejscu pana prezesa zająłbym się szybkim powrotem do zdrowia, do działalności i do pracy
Dyskusja toczyła się wokół sporu o wymiar sprawiedliwości oraz zmianach, jakie szykuje Prawo i Sprawiedliwość. Wypowiedź nie przeszła jednak bez echa i prawdopodobnie marszałek sejmu odpowie za swoje słowa.
„Butny i arbitralny”
Po tej wypowiedzi dr Grodzki będzie prawdopodobnie odpowiadał przed rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej. Wniosek o ukaranie marszałka złożyło stowarzyszenie „Godność”. Stwierdzili, że polityk złamał art. 47 Konstytucji, ustawy o zawodach lekarza, Kodeksu Etyki Lekarskiej oraz ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Poszło także o poziom wypowiedzi oraz braku szacunku do pacjenta, który jest z przeciwnej strony politycznej:
Ładunek emocji w wypowiedzi Profesora z jawną krytyką i niezasadnym podważaniem prawidłowego funkcjonowania świadomości Prezesa. Niczym merytorycznie nie uzasadnione publiczne wskazywanie przez Profesora Grodzkiego na jakościowe zaburzenia świadomości powodowane zażyciem leków przeciwbólowych
Dodatkowo wskazują, że w sposób nieautoryzowany uzyskał on dostęp do danych medycznych Jarosława Kaczyńskiego, co nie powinno mieć miejsca.
Politycy PiS również potępiają jego wypowiedź i zaznaczają, że takie słowa nie powinny padać w debacie publicznej. Na końcu wniosku zaznaczono, że ktoś z tytułem dr hab. nauk medycznych oraz będący lekarzem nie ma prawa wypowiadać się na temat pacjentów:
Lekarz nie ma prawa publicznie rozprawiać o jakimkolwiek stanie zdrowia, jakiejkolwiek konkretnie wskazanej osoby, w jakimkolwiek kontekście. Nie ma prawa publicznie pouczać chorego, o tym, co wolno, a czego nie powinien robić w czasie zwolnienia lekarskiego, tym bardziej, że nie był i nie jest jego lekarzem