Rafał Trzaskowski o Lechu Kaczyńskim: „Byłem z niego dumny”
Kiedyś roznosił plakaty z wizerunkiem Lecha Wałęsy i Jarosława Kaczyńskiego. Jak twierdzi, wtedy w kraju potrafiliśmy tworzyć wspólnotę. Dziś sprzeciwia się polityce PiS-u, ale zmarłego prezydenta wspomina w bardzo ciepłych słowach. Rafał Trzaskowski o Lechu Kaczyńskim: „Byłem z niego dumny”.
Gdy Trzaskowski mówił o Jarosławie Kaczyńskim, rozległy się gwizdy zgromadzonych.
„Mamy tego dość!”
Rafał Trzaskowski w sobotę przebywał w Poznaniu, gdzie przemawiał na placu Wolności. W trakcie wystąpienia sporo czasu poświęcił na wspomnienia. Mówił o czasach PRL i przemianach zachodzących w Polsce.
Tradycyjnie, nie zabrakło odniesienia do partii rządzącej i wielu gorzkich słów pod jej adresem.
Wszyscy powinniśmy być razem. Trzeba powiedzieć dość nienawiści, kłamstwu i hejtowi. Mamy tego dość
– mówił Rafał Trzaskowski.
Prezydent stolicy pochwalił mieszkańców Poznania za przedsiębiorczość i podejmowanie racjonalnych decyzji, których – zdaniem Trzaskowskiego – bardzo nam brakuje.
Potrzebna jest nam nowa polityka. Zostawmy tych polityków, którzy się ciągle kłócą. Zajmijmy się rozmową. Ostatnio bardzo jej brakuje. Dziś potrzebna jest pokora i praca
500 plus osłabiło Polskę?
Kandydat w wyborach prezydenckich odniósł się do sztandarowego programu PiS. Była to jednak wypowiedź w stylu „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Dlaczego?
Trzaskowski stwierdził, że 500 plus „to słuszne posunięcie i dobry ruch”.
(…) Że wszystkim należy się szacunek, że słabszym trzeba pomóc, że wszyscy muszą mieć udział w naszym wspólnym sukcesie. To była dobra diagnoza i trzeba to im oddać
– podkreślił.
Po czym okazało się, że nie do końca sam zgadza się ze swoimi słowami. Trzaskowski dodał:
Jednak nasza ojczyzna została przez to dramatycznie osłabiona.
Dodał również, że w czasie epidemii koronawirusa powinniśmy być silni.
Rafał Trzaskowski o Lechu Kaczyńskim
Sporą część wystąpienia Trzaskowski poświęcił nie przyszłości, a przeszłości. Mówił o plakatach, które sam roznosił w czasach PRL-u. Był na nich Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, ale Też Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński. Gdy na te słowa zgromadzony tłum zaczął buczeć, Trzaskowski dodał:
Bo wtedy, bo wtedy umieliśmy być razem. Nosiłem plakaty i te i te. Wspominam ten czas, gdy umieliśmy budować wspólnotę.
Szczególnie ciepło Trzaskowski wypowiedział się o kilku prezydentach, którzy przyczyniali się do budowania tej wspólnoty.
Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński (tu z kolei rozległy się brawa – red.). Ja nie głosowałem na Lecha Kaczyńskiego, ale pamiętam jaki byłem dumny, jak razem z innymi prezydentami w Tbilisi bronił gruzińskiej demokracji.
– powiedział prezydent stolicy. W jego wspomnieniach, co dosyć znamienne, zabrakło prezydenta Komorowskiego.
Lech Kaczyński w obronie Gruzinów
Przypomnijmy – Trzaskowskiemu chodziło o rok 2008, kiedy to prezydent Lech Kaczyński wsparł Gruzję, gdy do stolicy kraju (Tbilisi), zbliżały się rosyjskie wojska. Gdy trwała wojna gruzińsko-rosyjska, prezydent Polski odważnie stanął po stronie zaatakowanych, mówiąc:
Rosja uważa, że czasy imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat
– te słowa padły na Placu Wolności w Tbilisi w 2008 roku.
Z inicjatywy Kaczyńskiego, do Gruzji przyjechali wówczas przedstawiciele kilku innych państw, m.in. Litwy i Estonii.
Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem
– mówił Lech Kaczyński.
Dziś w Tbilisi znajdziemy pomnik nieżyjącego prezydenta Polski.
Późniejszy prezydent – Bronisław Komorowski, po interwencji Kaczyńskiego martwił się o nasze relacje z Rosją i w prześmiewczym tonie wypowiadał się o ostrzelaniu prezydenckiej kolumny. „Jeśli to był zamach, to, powiedziałbym: jaka wizyta, taki zamach. No, bo nie trafić z 30 metrów w samochód to trzeba ślepego snajpera” – skomentował wtedy Komorowski, ówczesny marszałek Sejmu.
Czy fakt, że Trzaskowski pominął Komorowskiego podczas wystąpienia, był przypadkowy?