Koronawirus w Polsce?! Pierwsi chorzy, u których podejrzewa się zakażenie trafili do szpitala
Czyżby przerażająca wizja odnośnie do szalejącej choroby w Chinach zaczęła się sprawdzać? Groźny wirus rozprzestrzenił się dalej niż tylko w samej Azji!
Atak wirusa w Azji
Wirus zaczął się rozprzestrzeniać zaledwie kilkanaście dni temu. Jego żniwo zaczyna być przerażające – do tej pory to prawie 3000 osób zakażonych i i prawie 6000 podejrzeń o zarażenie wirusem. Nawet wśród lekarzy zbiera on żniwo. Zaczęła panować histeria w Chinach. Według relacji jednego z mężczyzn, pewna para porzuciła własne dzieci, myśląc, że są nosicielami groźnej choroby! Po ukazuje skalę problemu, który jest zagrożeniem dla sporej części świata!
Źródło przerażającej choroby
Pomimo tego, że odkryto prawdopodobne źródło wirusa, Chińczycy z niego nie chcą zrezygnować. Mowa tutaj o zupie z latającego ssaka – nietoperza. Ludzie prawdopodobnie zarażają się koronawirusem poprzez spożywanie mięsa z tzw. żywego targu. To na nim w Wuhan sprzedaje się żywe zwierzęta, przeznaczone do jedzenia. Są wśród nich lisy, krokodyle, szczenięta wilków, salamandry i szczury. A także węże i nietoperze. To lokalne przysmaki i mieszkańcy nie chcą z nich zrezygnować.
Koronawirus w Polsce
Na lotnisku w Warszawie zatrzymano osoby podejrzane o bycie nosicielem groźnej choroby. Okazało się, że na pokładzie samolotu LOT-u mogły znajdować się kobiety zarażone tym wirusem. Chodziło jednak o działania prewencyjne, mające zapobiegać rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Dziś w godzinach popołudniowych Gazeta Wyborcza podała, że do krakowskiego oddziału zakaźnego krakowskiego szpitala im. Żeromskiego, trafiły dzieci z podejrzeniem zakażenia groźną chorobą. Ma to związek z faktem, że dwójka dzieci wracała wspólnie z rodzicami z wakacji. Mieli przesiadkę w Pekinie i nagle po przylocie do kraju zachorowały. Lekarze profilaktycznie poddali ich kwarantannie.
Jak informuje lekarz Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie:
Miały objawy zakażenia górnych dróg oddechowych. Ale ani wywiad medyczny, ani przebieg choroby nie potwierdzają, że mamy do czynienia ze śmiertelnym koronawirusem z Chin.
Mali pacjenci pochodzą ze Śląska, a w tym rejonie nie znajduje się odpowiedni oddział. We wtorek lub środę mają opuścić szpital.