×

W biały dzień zaszedł ją od tyłu i zaczął obmacywać. Na policji pytano Olę, jak była ubrana

Poniedziałkowe popołudnie Aleksandra z pewnością zapamięta do końca życia. Była w okolicach metra Służew na spacerze z psem, kiedy nieznajomy mężczyzna zaszedł ją od tyłu, wepchnął jej ręce między uda i złapał za krocze. Zszokowana dziewczyna początkowo nie wiedziała, co się dzieje. Kiedy zorientowała się, że została napadnięta, odepchnęła napastnika. Ten w między czasie zdążył ją złapać jeszcze za pierś i szyje. Na szczęście udało jej się uciec.

Zadzwoniła po partnera i na policję

Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, usłyszałam, że mieli jeszcze inne zgłoszenia w sprawie napastnika. Odesłali mnie do domu i udali się na poszukiwania. Zadzwonili niedługo później i zapytali, czy chcę zeznawać. Chciałam. Pojechałam na komendę na Madalińskiego

Tam po dość długim oczekiwaniu, przesłuchiwała mnie jedna z policjantek. Zadawała mi bardzo szczegółowe pytania, które wydały mi się niestosowne. Bo czy ma znaczenie głębokość mojego dekoltu? Przecież równie dobrze mogłabym iść ulicą w stroju kąpielowym i nikt nie ma prawa mnie dotknąć

Swoją historią podzieliła się w mediach społecznościowych

Aleksandra opowiedziała o tym, co ją spotkało, na Facebooku. Ma nadzieję, że w ten sposób ostrzeże inne osoby przed czyhającym za rogiem niebezpieczeństwem. Chce również dać przykład kobietom, żeby przestały się bać mówić o tego typu sytuacjach. Pod postem błyskawicznie pojawiło się pełno odpowiedzi. Niektóre z internautek wyjawiły nawet, że spotkały się już z tym mężczyzną i zachowywał się wobec nich podobnie.

Dostałam też mnóstwo wiadomości od osób, które doświadczyły molestowania. Chciałabym, żeby zaczęto traktować ten problem poważnie, a nie czuje, by na komisariacie zajęto się jej sprawą z należytą uwagą czy delikatnością – tłumaczy Aleksandra

Do zdarzenia odniósł się oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II

To, co przeżyła ta pani, jest na pewno bardzo trudne i nie powinno się wydarzyć. Jednocześnie zapewniam, że robimy, co możemy, by zatrzymać napastnika, czyli mężczyznę koło 25-30 roku życia, mierzącego około 180 cm wzrostu. Policjanci są „zadaniowani”, by zwracać uwagę właśnie na takie osoby – tłumaczy Robert Koniuszy, oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II

Oficera zaprzecza również doniesieniom, jakoby na komendę spłynęły inne zgłoszenia, które mogłyby dotyczyć tego samego mężczyzny. Czyżby kobiety, które zostały przez niego skrzywdzone, przemilczały sprawę?

Sprawca wciąż nie został zatrzymany

Póki co sprawca zdarzenia wciąż nie został zatrzymany. Do tego niezbędne są szczegóły, które mogłyby charakteryzować napastnika.

Rozmowę z tą panią prowadziła doświadczona policjantka, która ma w sobie dużą dozę empatii i przygotowanie psychologiczne. Te wszystkie szczegóły były potrzebne, żeby potem móc, jak najlepiej zidentyfikować sprawcę i sposób jego działania – wyjaśnia oficer prasowy

Zdaniem oficera, sytuacja, która spotkała Aleksandrę, to pojedynczy incydent. W związku z tym nie należy siać paniki i postrachu wśród innych mieszkańców.

Czy mieszkańcy tamtejszej okolicy faktycznie nie mają się czego i kogo obawiać?

Może Cię zainteresować