Policja schwytała napastnika Fijo. Kara, która mu grozi, jest i tak za mała!
Tego człowieka poszukiwała cała Polska. Gdy na jaw wyszło, co zrobił bezbronnemu 4-miesięcznemu szczeniakowi, ludzie nie kryli oburzenia. Media dosłownie huczały od „epitetów” skierowanych w jego stronę. W końcu go schwytano. W poniedziałek zostanie przesłuchany i usłyszy zarzuty. Wiadomo też, co mu grozi.
Bezwzględny
Przypomnijmy jednak, co dokładnie zaszło i dlaczego ludzie aż tak znienawidzili 30-latka. Bartosz znęcał się nad zwierzęciem. 4-miesięczny szczeniaczek miał powybijane zęby, połamaną szczękę, żebra, uszkodzony kręgosłup tak, że prawdopodobnie nigdy nie stanie już na własnych łapkach.
Przerażona rodzina
Angelika, żona zwyrodnialca, przyniosła Fijo ze schroniska. Miało mu być w ich rodzinie dobrze, niestety mimo ogromu miłości ze strony domowników, pies zaznał też okrucieństwa ze strony Bartosza. Kobieta wyznała w rozmowie z portalem fakt.pl:
Jak weszłam, to męża już nie było. Piesek leżał przy szafce i nie ruszał łapkami. Dookoła była krew. Miał powybijane zęby, złamaną szczękę i miednicę oraz wiele krwiaków
Przerażona kobieta natychmiast zawiozła rannego pieska do weterynarza, a sprawę zgłosiła policji. Bartosz przepadł, więc rozpoczęto poszukiwania. Wydano za nim nawet list gończy.
Różne wersje wydarzeń
Wiadomo, że nim zniknął, napisał znajomemu, że „to jego pies i mógł zrobić to, co mu się podobało”. Gdy zobaczył, jak poważny obrót przybrała sprawa, stwierdził, że był bardzo pijany i po prostu przewrócił się na pieska, co próbował wmówić także i matce. Ostatnia jego wersja mówiła z kolei, że szczeniaczek wpadł pod samochód.
Pani Iwona, mama Bartosza, w rozmowie z Faktem próbowała bronić syna:
Co się wydarzyło, to ja dokładnie nie wiem. On wtedy pił alkohol i jak mi wyznał, przewrócił się. Gdy się ocknął, to pies leżał obok. Syn wyszedł z domu, ale jak chciał wrócić, to ta cała historia była tak nagłośniona, że uciekł
Wpadł w ręce wymiaru sprawiedliwości
W końcu jednak udało się go odnaleźć. Przez kilka dni ukrywał się za zachodnią granicą. W piątek przyjechał do Ostaszewa. Został wówczas zatrzymany. W poniedziałek zostaną postawione mu zarzuty. Grozi mu nawet do trzech lat więzienia.