Żebrowska o trudach macierzyństwa. Żona popularnego aktora zdecydowała się napisać brutalną prawdę na Instagramie. Z jej zwierzeń wynika, że rzeczywistość nie ma wiele wspólnego z telewizyjnymi reklamami.
Trudne ciąże
Aleksandra i Michał Żebrowski zawsze marzyli o dużej rodzinie. Aktor, który ma dwie siostry, uważa troje dzieci za absolutne minimum. Jego żona, Aleksandra wychowała się w jeszcze większej rodzinie. Jest najstarszą z ośmiorga rodzeństwa.
Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. 10 lat temu, rok po ślubie, na świat przyszedł pierwszy synek Żebrowskich, Franciszek. 3 lata później dołączył do niego brat, Henryk. Żebrowski wyznał wtedy w wywiadzie, że marzy jeszcze o córce.
Realizacja marzenia okazała się trudna. Jak niedawno wyznała żona aktora, cztery kolejne ciąże zakończyły się tragicznie. Jak ujawniła, córeczka Ola, która niedawno przyszła na świat, jest trzecim dzieckiem pary, ale pochodzi z siódmej ciąży Żebrowskiej.
Żona aktora nie unika trudnych tematów. W swoim najnowszym wpisie na Instagramie z humorem, ale bezlitośnie rozprawia się z mitem idealnego macierzyństwa, jakie pojawia się w reklamach telewizyjnych i jest promowane przez „instamatki”.
Ujawnia, że rzeczywistość nie ma wiele wspólnego z pastelowymi obrazkami, na których perfekcyjnie wystylizowane aktorki o idealnych figurach radośnie opiekują się ciągle uśmiechniętymi bobasami.
Jak ujawnia żona Michała, w obecnej sytuacji ostatnie, o czym miałaby czas pomyśleć to dieta albo choćby uczesanie włosów. Wpis ilustruje zdjęciem, które precyzuje, co dokładnie ma na myśli:
Nie śpię, ale i tak 24h na dobę spędzam w koszuli nocnej, z umownym kokiem związanym na czubku głowy, z dzieckiem na brzuchu i biustem zmieniającym rozmiar 4 razy dziennie. Od rana do nocy układam się na kanapie w dziwnych pozycjach mających ułatwić karmienie, w przerwach odpisuję na maile.
Żebrowska wyznaje, że pomysł przestrzegania diety przy trójce małych dzieci, w tym jednym noworodkiem, wydaje jej się abstrakcją. Nie ukrywa, że oszczędza siły i czas, na czym tylko może. Jest tak zmęczona, że woli nakarmić starsze dzieci kupną pizzą, niż stać nad garnkami:
Wieczorami zamiast posiłków z zalecanej kaszy jaglanej, zjadam torbę bobu i obgryzam brzegi pizzy po dzieciach. Czy ktoś mógłby to wszystko zrobić za Ciebie? Nikt. Niezależnie od tego czy rodziłaś naturalnie, czy karmisz piersią czy butelką, czy gotujesz obiady czy zamawiasz tę pizzę trzeci dzień z rzędu. Albo czy martwisz się, że Twoje dzieci zaczynają szkołę w środku pandemii, czy jednocześnie po cichu nie mogłaś się doczekać aż pozbędziesz się ich z domu.
Pod wpisem pojawiły się komentarze od mam, które piszą, że doskonale wiedzą, co Aleksandra ma na myśli, bo przeżywają lub przeżywały dokładnie to samo i wcale nie uważają, żeby z tego powodu były gorszymi matkami.