×

Zawiercie. Zabójstwo 20-latka wstrząsnęło jego przyjaciółmi. Dźgnięto go nożem

Zabójstwo 20-latka w Zawierciu wstrząsnęło jego przyjaciółmi. Młody mężczyzna został śmiertelnie dźgnięty nożem przez nieznajomego. Dlaczego do tego doszło?

Zabójstwo 20-latka w Zawierciu

Sprawę przybliżyli reporterzy programu „Uwaga! TVN”. Zdarzenie miało miejsce 11 lipca około godz. 19:00 na terenie Markowizny, niewielkiej miejscowości leżącej tuż przy Zawierciu (woj. śląskie). Tamtego dnia 20-letni Martin wybrał się tam do lasu wraz z przyjaciółmi. Wkrótce podszedł do nich nieznajomy, który spytał, czy może się do nich przysiąść.

Jak wspomina „Uwadze” Dawid Grondalski, jeden z kolegów Martina:

Na początku nie wzbudził w nas żadnych podejrzeń, ale jak zaczęła się rozmowa, to dało się wyczuć bijącą od niego nienawiść. Mówił, że porozrzucaliśmy tu śmieci, które musimy pozbierać. Ubliżał nam, wyśmiewał nas, mówił, że jesteśmy tępi.

Atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa. Następnie nieznajomy wstał i jakby zbierał się do odejścia. Zrobił to jednak tylko po to, aby wrócić z patykiem, którym uderzył Martina. Jego dziewczyna Żaneta i reszta przyjaciół rzuciła się na napastnika. Zdołali powalić go na ziemię. Wtedy doszło do tragedii, mężczyzna wyciągnął z kieszeni nóż i ugodził Martina w nogę. Przeciął mu tętnicę udową.

Widziałem, jak Martin był krok przed nim. Nagle się odwrócił i krzyczał: Ratunku, pomocy! To była sekunda i był cały we krwi. Kiedy przestał oddychać, dziewczyny zaczęły resuscytację. Wierzyłem, że wróci, ale się wykrwawił.

– mówi „Uwadze” Dawid.

„Zaśmiał się w twarz”

Jak dowiadujemy się z reportażu, młodego chłopaka od 5. roku życia wychowywała jego ciocia, Izabela, gdy porzuciła go jego rodzona matka. O godz. 22 kobieta zaczęła się niepokoić. Próbowała się z nim skontaktować, ale bezskutecznie. W końcu połączyła się z dziewczyną 20-latka, która powiedziała, że jedzie do niej policja.

Tymczasem nożownik nie uciekł z miejsca zbrodni. Stał na leśnej drodze i przyglądał się całej sytuacji. Nie stawiał też żadnego oporu podczas zatrzymania. Jak dalej opowiada Dawid:

Policja przyprowadziła go na miejsce, gdzie leżał Martin. Spojrzał się i uśmiechnął, Żanetce też się zaśmiał w twarz, policji tak samo.

Policjanci na tym etapie śledztwa nie chcą zdarzać szczegółów dotyczących napastnika. Wiadomo jedynie, że to 46-letni Grzegorz P. mieszkaniec Zawiercia. Witold Cysewski z Prokuratury Rejonowej w Zawierciu przekazał „Uwadze”, że mężczyzna usłyszał już zarzut zabójstwa i decyzją sądu trafił do aresztu na trzy miesiące.:

Podejrzanemu przedstawiono zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, co oznacza, że zadając uderzenie, przewidywał zadanie śmierci pokrzywdzonemu. Nie potrafił wyjaśnić, jak doszło do tego, że wyciągnął nóż i zadał cios.

Natomiast jeżeli biegli stwierdzą, że 46-latek w momencie zabójstwa był poczytalny, może grozić mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

Już nie ma nic. Nie ma planów, marzeń, radości. Jest pustka. Nie wiem, jak się po tym pozbieram, czy w ogóle się z tego pozbieram. Nigdy Martin do mnie nie przyjdzie, nie powie „Cześć, mamo”, nie nakarmi kota. Miałam tylko jego jedynego, nikogo więcej. To on mnie powinien pochować, a nie ja jego i to w takim wieku.

– powiedziała na koniec pani Izabela.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: dziendobry.tvn.pl, www.se.pl, www.o2.pl
Fotografie: Imgur (miniatura wpisu), Pixabay

Może Cię zainteresować