Zabił żonę, ponieważ bardzo cierpiała. Teraz 92-latek spędzi za kratkami 2 lata
Zabił żonę, ponieważ bardzo cierpiała. Historia 92-letniego mężczyzny skazanego za morderstwo kobiety, z którą spędził 70 lat życia jest wyjątkowo poruszająca. Zabójca usprawiedliwiał swój czyn wyczerpaniem psychicznym i fizycznym, do którego doprowadziła go nieustanna opieka nad żoną.
Zabił żonę, ponieważ bardzo cierpiała
Starość to bardzo często wyjątkowo trudny okres życia. Choroby, utrata sił, brak przyjaciół i rodziny powodują, że okres, w którym teoretycznie człowiek powinien cieszyć się wolnym od pracy czasem, staje się nie do zniesienia. Równie ciężko jest osobom sprawującym opiekę nad seniorami. Obserwowanie cierpienia, towarzyszącego powolnemu odchodzeniu bliskiej osoby może być traumatycznym przeżyciem. Jedynym rozwiązaniem wydaje się wówczas skierowanie seniora do domu spokojnej starości.
Przekonał się o tym Julius S. pochodzący z Gemuenden am Main w Bawarii. Mężczyzna przeżył w małżeństwie ze swoją żoną, Margarethe 70 lat. Byli ze sobą niesamowicie zżyci, a ich związek wydawał się idealny. Niestety na starość pojawiły się w ich życiu problemy. Margarethe bardzo ciężko zachorowała. Miała poważne schorzenia stawów przez co nie mogła się poruszać. Dopadła ją również demencja.
Julius przez długi czas opiekował się żoną, ale jej stan stale się pogarszał. On również zaczął tracić siły. Jego samopoczucie stopniowo się pogarszało, aż wpadł w depresję. Był wyczerpany fizycznie i psychicznie. Doszedł do wniosku, że jedynym sposobem na rozwiązanie ich trudnej sytuacji jest… morderstwo.
Resztę życia spędzi za kratami?
Na początku listopada 2019 roku Julius S. udusił swoją żonę. Później, przed sądem mężczyzna opowiedział o tym, jak wyglądało zabójstwo.
Oglądaliśmy telewizję, chociaż ona nic już nie rozumiała. Potem dałem jej tabletki nasenne, nie miała pojęcia, co się wokół niej dzieje. Usiedliśmy na łóżku, wypiliśmy razem kieliszek wina, a potem udusiłem ją kocem.
Eksperci orzekli, że śmierć kobiety była szybka i bezbolesna. Spodziewając się, że za popełniony czyn spotka go kara, Julius S. zawczasu przygotował szczegółowe instrukcje dotyczące pogrzebu. Napisał listy pożegnalne oraz zadbał o przygotowanie umów dla firm ubezpieczeniowych. Chciał mieć pewność, że wszystko będzie zorganizowane w odpowiedni sposób i nikt nie będzie musiał szukać dokumentów. Dopiero po spełnieniu wszelkich formalności, przyznał się do przestępstwa. 92-latek usprawiedliwiał swoje postępowanie bezsilnością i brakiem jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
Między nami była wspaniała harmonia. Szanowaliśmy się, wspólnie decydowaliśmy o wszystkim. Dlatego nie mogłem znieść, jak cierpiała moja żona. Musiałem ją uwolnić od demencji i wszystkich innych problemów.
Sąd skazał Juliusa S. na 2 lata więzienia. Został zobowiązany także do zapłacenia wybranej organizacji non-profit 10 tysięcy euro. Łagodny wyrok uzasadniono tym, że morderca:
Nie działał ze złością, ale w rzekomym interesie ofiary.
Zważywszy na to, że S. ma już 92 lata, możliwe że już nigdy nie wyjdzie na wolność.