Joanna 4 lata temu zadała 2-letniemu synkowi sześć ciosów nożem. Dziś chce się nim zajmować
W kwietniu 2014 roku doszło do tragedii, która wstrząsnęła Polską. 40-letnia dziś Joanna zadała sześć ciosów nożem swojemu 2-letniemu synkowi. Miała silne urojenia.
W tym czasie ojciec dziecka przebywał w pracy poza granicami Polski. Nie miał pojęcia, co dzieje się w jego domu
Dwóch synków, 2-letni i 3-letni, przebywali pod opieką matki i dziadków. Gdy doszło do tragedii, kobieta miała być niepoczytalna. Trafiła do szpitala psychiatrycznego, w którym przebywała przez dwa lata. Gdy wyszła na wolność, pragnęła widywać się z dziećmi i starała się o to za pośrednictwem Sądu Rejonowego w Bolesławcu.
Wówczas przyznano możliwość dwóch odwiedzin w ciągu roku w obecności ojca dzieci
Jednak w czerwcu tego roku na wniosek 40-latki zmieniono to postanowienie i przyznano jej prawo do zabierania dzieci ze sobą na pięć godzin raz w miesiącu. Spotkania mają odbywać się w obecności kuratora, ale ojciec i tak martwi się, że może dojść do tragedii.
Boję się o dzieci
Brak poczucia bezpieczeństwa
Nie jest jasne także to, czy kobieta zabiera dzieci samodzielnie, czy w obecności kuratora. Sprawą zajął się radca prawny, pełnomocnik ojca chłopców. Tej stronie nie chodzi o to, aby ograniczyć całkowicie widywanie się z chłopcami, ale przede wszystkim o to, aby zadbać o ich bezpieczeństwo.
Specjaliści, którzy zajmowali się Joanną w szpitalu psychiatrycznym, nie mają pewności, czy jej problemy zdrowotne odeszły i już nie wrócą…