×

Wstrzykiwał truciznę w bicepsy. Robił to, by wyglądać jak postać z kreskówki

Pewien Rosjanin chciał wyglądać jak Popeye i dlatego wstrzykiwał sobie truciznę w bicepsy. W końcu zaczął odczuwać skutki uboczne, więc poddał się licznym operacjom. Groziła mu amputacja rąk, a nawet śmierć.

Wstrzykiwał truciznę w bicepsy

Kiriłł Tereszin z Piatigorska (miasto w południowej Rosji) to były żołnierz, który po powrocie z wojska uznał, że przemieni się w Popeye’a, bohatera komiksów. Ostatecznie Rosjanin doczekał się wielkich bicepsów, z których był naprawdę dumny. Wówczas ruszył podbijać ring MMA.

Jednakże jego wielkie bicepsy nie pomogły mu w debiucie w klatce. Jego rywalem został Oleg Mongol, internetowy bloger. „Rosyjski Popeye” po trzech minutach na ringu przegrał z kretesem. Kiriłł został więc instagramowym celebrytą.

Jak Kiriłł powiększył swoje bicepsy? Okazuje się, że nie zawdzięcza ich treningom. Po powrocie z wojska zaczął wstrzykiwać sobie w mięśnie synthol. Jest to toksyczny olej, który co prawda daje efekty w kilka dni, jednak jest szalenie groźny dla zdrowia. Proceder miał trwać kilka lat, a w jego mięśniach miało znajdować się 6 litrów tej substancji.

Po jakimś czasie wyszło na jaw, że Rosjanin powiększał sobie bicepsy głównie wazeliną.

Narastające problemy ze zdrowiem

Problemy ze zdrowiem zaczęły się w 2019 roku. Rosjanin zaczął odczuwać bóle w rękach i w końcu postanowił pójść do lekarza. Specjaliści nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Zgodnie stwierdzili, że mężczyzna musi poddać się operacji, podczas której wazelina zostanie usunięta. Mężczyźnie groziła amputacja obu rąk.

Pojawił się stan zapalny, ponieważ popełniłem błąd. Jednorazowo wstrzykiwałem sobie bardzo dużą dawkę. Gdybym robił to powoli, przez rok, to nic by się nie stało

– wyznał 23-latek w rozmowie z dziennikarzami TVN.

Jednakże Kiriłł Tereszin nie przejął się tym za bardzo i zwlekał z udaniem się na zabieg. W końcu do poddania się operacjom namówiła go Alana Mamajewa, działaczka na rzecz ofiar nieudanych operacji plastycznych, a prywatnie żona rosyjskiego piłkarza, Pawła Mamajewa.

Rosjanin trafił na salę operacyjną w ostatnim momencie. W jego organizmie zaczęło bowiem rozwijać się zakażenie, w rękach zalegała stwardniała wazelina, a także doszło do martwicy części tkanek. Tereszinowi groziła już nie tylko amputacja kończyn, ale i śmierć.

Najtrudniejsza operacją będzie ta w moim bicepsie. Wewnątrz jest nerw odpowiedzialny za wrażliwość ramion. Jeżeli, nie daj Boże, coś się z nim stanie, to nie będę mógł ruszać ręką. Bardzo się boję. Wiem, że powinienem był pomyśleć o tym wcześniej. Sam jestem sobie winny

– wyznał Kiriłł.

Głupota wieku młodzieńczego

24-latek w rozmowie z rosyjskimi mediami pomstował nad swoją głupotą i tłumaczył się młodym wiekiem:

Poddałem się operacjom, aby pozbyć się tego koszmaru. Kiedy miałem 20 lat, zrobiłem to z powodu własnej głupoty. Nie myślałem o konsekwencjach.

Po operacji drugiej ręki Tereszin pokazał na swoim Instagramie efekty pracy chirurga, któremu podziękował za pomoc. Cieszył się również, że w końcu na co dzień nie będzie musiał zmagać się z bólem.

Mam 24 lat i mój układ odpornościowy radzi sobie jak na razie ze stanem zapalnym, ale nie wiem, co będzie dalej. Cieszę się, że są lekarze, którzy się mną przejęli

– powiedział Rosjanin.

Kiriłł Tereszyn jeszcze w tym roku ma przejść kolejne zabiegi usuwania reszty stwardniałej wazeliny z ramion.

Źródła: www.fakt.pl, www.o2.pl, www.sport.pl, www.instagram.com
Fotografie: Instagram (miniatura wpisu), Instagram

Może Cię zainteresować