×

Alicja była świadkiem zmiażdżenia karetki w Puszczykowie. „Podeszłam, usłyszałam jęk człowieka”

Straszliwym wypadkiem, do którego doszło w środę na przejeździe kolejowym na stacji Puszczykowo w woj. wielkopolskim, żyje cała polska. Przypomnijmy, że pociąg dosłownie zmiażdżył karetkę, a w wyniku zdarzenia zginęły dwie osoby – ratownik i lekarz. Kierowca trafił do szpitala w ciężkim stanie. I choć śledczy wciąż badają sprawę, z pewnością pomóc im w tym może poruszający list świadka tragedii, który pojawił się w sieci.

List Alicji, która widziała wszystko na własne oczy

Poruszający list Alicji został opublikowany na fanepage’u „Ratownictwo medyczne – łączy nas wspólna pasja”. Treść wiadomości dosłownie wyciska łzy z oczu, bowiem wszystko zostało dokładnie opisane, przez co możemy wyobrazić sobie, jakbyśmy tam byli. Zacznijmy od tego, że Alicja tego feralnego dnia zjawiła się na peronie z kolegą na kilka minut przed tragicznym zdarzeniem. Para znajomych czekała na pociąg do Poznania, kiedy jej oczom ukazała się karetka na torach.

Siedząc przodem do przejazdu kolejowego z niepokojem obserwowałam karetkę na torach… Myślałam najpierw, że to interwencja na przejeździe, potem, że to zasłabnięcie kierowcy… – wspomina kobieta

Kontakt24

Kontakt24

Dziś już wie, że bardzo się myliła. Jak się szybko okazało, karetka utknęła między szlabanami, a chwilę później uderzył w nią pociąg Intercity z Katowic do Gdyni.

Podeszłam (wraz z moim gościem), jeszcze w tym pyle i latających elementach samochodu, minęłam leżący but… Usłyszałam jęk człowieka… Wraz z innymi świadkami zaczęła dzwonić po karetkę, starała się też uspokajać leżącego na gruzowisku i przygniecionego wrakiem samochodu ciężko rannego mężczyznę. Co szokujące, stojący nad nim gapie „wydawali werdykty”, zakładając, że pewnie nie przeżyje wypadku! Podeszliśmy do wraku i powiedzieliśmy osobie tam będącej (Sebastian ma na imię, tak?), że pomoc już nadjeżdża, że będzie dobrze… Poprosiłam osoby stojące nad tym jęczącym z bólu człowiekiem i wypowiadające werdykty, żeby odsunęły się i nie demotywowały tego człowieka w walce o życie… Nie wystarczyło mi odwagi patrzenia na niego, na przygniecionego człowieka i na bycie z nim – podtrzymywania go na duchu i woli walki. Byłam obok. Zadzwoniłam ponownie do szpitala – napisała kobieta w poście

Tragiczny wypadek wstrząsnął Alicją do tego stopnia, że dziś pragnie pomóc wszystkim, którzy mogą jej potrzebować w związku z zaistniałą sytuacją.

Dziś, dobę po wczorajszej katastrofie mam cały czas potrzebę pomocy… stąd mój kontakt – wyjaśniła

TVN24

TVN24

Kim jest Alicja, która opublikowała list?

W opublikowanej wiadomości czytamy także, dlaczego Alicja postanowiła podzielić się tym, co widziała w sieci, a także dowiadujemy się, czym na co dzień się zajmuje. Okazuje się, że pomoc innym nie jest jej obca.

Dlaczego to piszę?

Bo tę sytuację cały czas widzę. I słyszę…

Bo żyję i ważny jest dla mnie drugi człowiek

Bo przez tę sytuację czuję, że chciałabym nadal pomóc

Bo mieszkam w Puszczykowie

Bo zajmuję się zawodowo (i prywatnie) komunikacją i pomaganiem innym, coachingiem, ważna jest dla mnie pomoc bliskim, którzy żyją z chorym bądź kogoś utracili

Bo sama przeżyłam stratę bliskich. Bo pomogłam ludziom w takich sytuacjach…

Bo jeśli teraz mogę pomóc bliskim, którzy zginęli, bliskim Sebastiana, czy samemu Sebastianowi, zgłaszam się do tej pomocy

Na koniec wiadomości Alicja oznajmiła, że jako świadek zgłosiła się już na komisariat policji i złożyła zeznania.

Nagranie z momentu tragicznego w skutkach wypadku możesz obejrzeć tutaj.

Może Cię zainteresować