Turystka rozebrała się w górach. Trafiła do szpitala w stanie hipotermii
Morsowanie jest nowym hitem wśród Polaków. Ale niektórym to nie wystarcza i idą o krok dalej. Turystka rozebrała się w górach i w samych spodenkach i biustonoszu próbowała zdobyć najwyższy szczyt Beskidów. Skończyło się to fatalnie.
Morsuje kto może
Przez koronawirusa dość nieoczekiwanie dbanie o odporność stało się nowym hobby Polaków. Jeszcze w ubiegłym roku morsowanie było ekstremalną aktywnością, na którą decydowało się jedynie niewielu. Teraz morsowanie stało się bardzo modne. A kto morsuje, chwali się tym w mediach społecznościowych.
Jak nie ma zdjęć z knajp, imprez, wyjazdów, to nagle zaczęto zauważać te z morsowania, które zawsze były, ale ginęły w nawale innych zdjęć. I jeden z drugim nagle pomyśleli, że to może jest modne i postanowili spróbować
– komentuje jedna z morsujących kobiet w rozmowie z Onetem.
Ale zdjęcia morsujących ludzi nikogo już nie dziwią. Niektórzy potrzebują nowych wyzwań. Nazywają się „górskimi morsami”.
Turystka rozebrała się w górach
Jak informuje RMF FM, wczoraj tuż przed godz. 13 ratowników GOPR zaalarmowali turyści, którzy w rejonie Gówniaka odnaleźli leżącą w śniegu kobietę. Mimo srogiej zimy, turystka miała na sobie jedynie sportowy biustonosz, spodenki i obuwie. Jak się okazało, w takim stroju próbowała wejść na szczyt Babiej Góry wraz z kilkoma innymi „morsami górskimi”. Prawdopodobnie kobieta biegła wytrzymałościowo.
Gdy po upływie 50 minut do turystki dotarli ratownicy, kobieta była w stanie głębokiej hipotermii i miała widoczne odmrożenia. Była przytomna, ale ratownicy nie mogli się z nią porozumieć. Oddali jej własną czapkę, kurtkę i rękawiczki. Z wyziębioną kobietą odzieżą podzielili się również turyści.
Od piątku na Babiej Górze obowiązuje tzw. lawinowa dwójka. Szlaki są mocno zaśnieżone i oblodzone, ale chętnych do górskich wypraw nie brakuje. Gdy ratownicy próbowali sprowadzić turystkę w dół, zapadali w śniegu po pas. Termometry pokazywały wtedy minus 20 stopni. Turystka nie była w stanie zejść z Babiej Góry o własnych siłach.
Gdy kobieta trafiła do szpitala, temperatura głęboka jej ciała wynosiła niespełna 26 stopni. Doznała odmrożenia wszystkich kończyn.