×

„Pierwsze, co zobaczyłem, to rączki…”. Przerażająca relacja nurka z Dziwnowa

Tragiczny wypadek w Dziwnowie: nurek, który pracował na miejscu zdarzenia, przyznaje, że była to najtrudniejsza akcja ratunkowa w jego życiu. „Pierwsze, co zobaczyłem, to rączki tego małego chłopczyka” – relacjonuje mężczyzna.

Tragiczny wypadek w Dziwnowie

W miniony weekend na oczach świadków do Zalewu Kamieńskiego w Dziwnowie wpadł samochód z czteroosobową rodziną. Wszyscy zginęli. Mama, tata, dwoje małych dzieci i pies. Tragedia w Dziwnowie wstrząsnęła tymi, którzy przyglądali się jej z bliska. Z relacji świadków wynika, że zanim samochód wpadł do Zalewu Kamieńskiego, gwałtownie skręcił w prawo. Dlaczego? Tego nie wiadomo. Śledczy biorą pod uwagę kilka scenariuszy.

Wśród możliwych przyczyn tragedii wskazuje się awarię pojazdu, zasłabnięcie kierowcy lub tzw. rozszerzone samobójstwo. W akcji ratunkowej, która trwała kilka godzin, brały udział policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe oraz Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa. Niestety, na ratunek było już za późno.

Wstrząsająca relacja nurka

„Super Express” i „Fakt” dotarły do relacji nurka, który brał udział w akcji ratunkowej. Mężczyzna przyznał, że była to najtrudniejsza akcja, w jakiej uczestniczył.

Dostałem sygnał, gdy byłem w domu. Założyłem skafander i dosłownie w ciągu kilkunastu minut byłem już w wodzie w asyście straży pożarnej

– mówi Zbigniew Jeszka.

Woda miała 4 stopnie, widoczność to było zaledwie pół metra.

– dodaje mężczyzna.

Prąd wodny zniósł pojazd na odległość około 40 metrów od nabrzeża.

Gdy ekipa ratunkowa dotarła na miejsce, okazało się, że drzwi pojazdu były zamknięte. Uwagę nurków zwróciły jednak uchylone okna.

Okna z przodu samochodu były uchylone na około 10 centymetrów i samochód szybko nabrał wody. Nie wiadomo, być może to zwarcie spowodowało nagłe opuszczenie szyb. Przednia szyba też była rozbita, co spowodowało, że woda szybko dostała się do środka. Miałem nadzieję, że utworzyło się coś w rodzaju poduszki powietrznej, która pozwoli na przeżycie. Niestety, samochód całkowicie nabrał wody.

– relacjonuje nurek.

Chociaż mężczyzna brał udział w niejednej trudnej akcji, to, co zastał w Dziwnowie, było dla niego wyjątkowo silnym przeżyciem.

Pierwsze, co zobaczyłem, to rączki tego małego chłopczyka. Widok tego dzieciaczka w tym foteliku… straszny! Wewnątrz były skłębione ciała, za kierownicą była kobieta

– opowiada Zbigniew Jeszka.

28 lutego rodzina prawdopodobnie jechała na działkę, oddaloną od Dziwnowa o kilka kilometrów. Jadący powoli samochód gwałtownie skręcił, trafiając dokładnie w miejsce, w którym nie było żadnych barierek ochronnych. Na jezdni nie było śladów hamowania.

Fotografie:

Może Cię zainteresować