Nowe fakty ws. tragedii w Turku. Wstrząsająca relacja sąsiada, który próbował ratować 9-latka
Nowe fakty w sprawie tragedii w Turku. 19-letni Maciej zadał swojemu 9-letniemu bratu Adasiowi kilka ciosów nożem. Po wszystkim, niewzruszony odebrał mu pada do konsoli. Sam podejrzany odmówił złożenia zeznań w sprawie. Czy chłopak zabił młodszego brata dla gry?
Nie przyznaje się do winy
Chłopakowi został przedstawiony zarzut zabójstwa młodszego brata podaje rzeczniczka prokuratury okręgowej w Koninie, Aleksandra Marańda:
Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Dodała, że prokuratura złoży w czwartek wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie Macieja J. na trzy miesiące
Zabił dla gry
Jak wynika z nieoficjalnych źródeł, 9-letni Adaś nie chciał oddać bratu pada do konsoli. Tyle wystarczyło, żeby Maciek go zadźgał.
Z relacji sąsiada wynika, że „nie było odgłosów żadnej kłótni”. Mężczyzna został wezwany przez babcię braci, która z nimi mieszkała. To on próbował ratować Adasia. Jak mówi dziennikarzowi Faktu:
Reanimowałem go, czułem jak wziął ostatni oddech. Umarł, wciąż się uśmiechając z szeroko otwartymi oczami
Co się stało?
Prokuratura nie potwierdza wersji zdarzeń, ponieważ nie udało się przesłuchać 19-latka. Podaje jedynie:
We wtorek ok. godz. 12.45 policja w Turku dostała zgłoszenie o awanturze domowej w mieszkaniu przy ul. Osiedle Wyzwolenia. Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze w jednym z pokoi odkryli ciało 9-letniego chłopca, którego pomimo reanimacji nie udało się uratować.
Najprawdopodobniej zabił kuchennym nożem
Jak poinformowała prok. Marańda:
Biegły uznał, że dziecko umarło śmiercią nagłą, gwałtowną w skutek odniesionych obrażeń. Ustalenia z miejsca zdarzenia zostały wstępnie potwierdzone wynikami aktualnie przeprowadzonej sekcji zwłok dziecka
Wiadomo, że Adasiowi zostały zadane rany w okolicach klatki piersiowej, brzucha i lewego przedramienia.
Z kolei 19-latkowi pobrano krew, żeby sprawdzić, czy nie był pod wpływem środków odurzających. W feralną noc chłopcami zajmowała się babcia, ponieważ mama pracowała wtedy w sklepie monopolowym. Jak dodaje sąsiadka rodziny w rozmowie z Faktem:
[Mama chłopców – przyp. red.] pracuje w monopolowym i przywiózł ją szef. Nigdy nie zapomnę tego, jak rozpaczała, jak krzyczała. W jednej chwili straciła dwóch synów. Nie mogłabym powiedzieć o Macieju niczego złego, pomagał mi nosić zakupy, był grzeczny. Zawsze mnie jednak niepokoiło to zamiłowanie obu do gier komputerowych. Oni świata poza grami nie widzieli. To się w końcu musiało źle skończyć.
Obecnie Maciej J. pozostaje w areszcie.