×

18 lat tkwił w więzieniu za ohydną zbrodnię, której nie popełnił. Był maltretowany i poniżany

Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18 najlepszych lat swojego życia. Stał się w tym czasie wrakiem człowieka. Był bity i poniżany oraz pewny, że nie przeżyje. Wszystko dlatego, że ktoś znalazł sobie kozła ofiarnego… O szczegółach tej sprawy możecie przeczytać w naszym wcześniejszym artykule.

31 grudnia 1996

Pokrótce przypomnijmy jednak, o co dokładnie chodzi. 31 grudnia 1996 roku doszło do zabójstwa 15-letniej Małgosi. Dziewczyna bawiła się ze znajomymi na imprezie sylwestrowej w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili zniknęła im z oczu. Nazajutrz okazało się, że najpierw została brutalnie wykorzystana, następnie zamordowana. Zeznania sąsiadki i dowody, które udało się zebrać na miejscu zbrodni, miały wskazywać na Tomasza. Teraz, dopiero po 18 latach, wiadomo, że ekspertyzy tych śladów były błędne. Do więzienia trafił niewinny człowiek.

Wznowienie sprawy

Okazuje się, że to rodzice zamordowanej zwrócili się w zeszłym roku z prośbą do ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o ponowne zajęcie się tą sprawą. Minister po zapoznaniu się z nią, polecił jeszcze raz zbadać wszelkie okoliczności śmierci 15-latki. Tak też zrobiono i już w czerwcu zatrzymano inną osobę – Ireneusza M. Od tego czasu przebywa on w areszcie. Jednocześnie uznano, że Tomasz Komenda nie mógł popełnić tej zbrodni. W czwartek (15.03.2018) został zwolniony warunkowo z odbywania kary.

„Ja myślałem, że mnie zabiją w kryminale”

Po tym jak 41-letni dziś Tomasz wyszedł z więzienia, w rozmowie z reporterami Uwagi opowiedział o tym, jak był traktowany. W celi bito go i maltretowano. Robili to inni więźniowie. Wszystko przez to, że został skazany za tak ohydne czyny:

Po prostu ja nie miałem życia. Ludzie z takim paragrafami nie mają życia. Ja myślałem, że ja już nie wyjdę. Myślałem po prostu, że mnie zabiją w kryminale – powiedział Tomasz

Mężczyzna wyznał też, że doszło nawet do tego, iż miał myśli samobójcze, które przerodziły się w czyny:

Miałem próby samobójcze. Nawet doszło do czegoś takiego, że ja wisiałem. Wisiałem, tylko mnie współosadzeni odcięli. Po prostu na tamtą chwilę nie był czas dla mnie, po prostu ja miałem jeszcze żyć, żeby doczekać tej chwili, jaka jest dzisiaj

Wyznał też, że gdyby nie bliscy – ich pomoc i wiara w niego – to nie wie, jakby się skończyło. To oni dawali mu siłę, nadzieję i wsparcie. Dlatego gdy wyszedł na wolność, najbardziej cieszył się, że może przytulić osobę, którą kocha najmocniej na świecie – swoją mamę.

Przyszłość

Tomasz czuje się teraz „jakby narodził się na nowo”, a zapytany o swoje plany na przyszłość, powiedział, że dziś nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, bo „żyje tą chwilą”. Stwierdził też, że „wolność jest rzeczą nie do opisania” i że „nie jest w stanie uwierzyć, że jest wolnym człowiekiem”. Reporter programu Uwaga zapytał go również, czy jest osoba, do której ma żal, 41-latek powiedział, że tak – jego sąsiadka, od której wszystko się zaczęło.

Bliskim też nie było łatwo

Rodzina niewinnie skazanego Tomasz również nie miała łatwego życia. Przez 18 lat ludzie patrzyli na nich, jak na wyrzutków, jednak nie to było najgorsze…

To było 18 lat koszmaru. Pluto nam pod nogi, wieszano nam na drzwiach zgniłe mięso, straszono nas, męża chcieli nawet z drogi zrzucić, jechał za nim jakiś samochód – wyznała mama Tomasza

Choć dziś wszyscy są szczęśliwi, wciąż przeraża świadomość, że młody, niewinny mężczyzna trafił na 18 lat do więzienia, w którym przeszedł gehennę. Wszystko dlatego, że ktoś „coś” powiedział, a innemu komuś nie chciało się wnikliwie przeczytać akt. Tych straconych, najlepszych lat życia nic już biednemu Tomaszowi nie wróci, nawet najwyższe odszkodowanie…

Może Cię zainteresować