Wstrząsająca relacja mężczyzny, który znalazł ciało Kristinki. „Nogi się pode mną ugięły”
Tragiczna śmierć 10-latki w Mrowin i wszystko, co z nią związane, jest od jakiegoś czasu bez wątpienia tematem numerem jeden w polskich mediach. Przypomnijmy, że ciało brutalnie zamordowanej dziewczynki znaleziono w lesie nieopodal jej miejsca zamieszkania. Póki co nikt nie mówił jednak o tym, kto i w jakich okolicznościach je odnalazł. Dziś już wszystko wiadomo… 53-letni mężczyzna ze Świdnicy na Dolnym Śląsku – to on znalazł zwłoki Kristiny.
To on znalazł zwłoki Kristiny
Jako pierwszy zauważył je pan Robert ze Świdnicy na Dolnym Śląsku, który wraz z żoną Bogusią po raz pierwszy przyjechał do zagajnika pomiędzy Imbramowicami a Domanicami, gdzie morderca porzucił ciało. Tam, podczas spaceru z psem, zupełnie przypadkiem natknęli się na zwłoki dziecka. Nie mieli pojęcia, że w okolicy prowadzone są poszukiwania zaginionej dziewczynki. Nie wiedzieli też, że to oni zobaczą ją martwą jako pierwsi.
W tym miejscu leżało ciało dziewczynki
Dziś wciąż nie potrafią się otrząsnąć po tym, co wtedy zobaczyli. „W rowie leżało ciało. Było ubrane w zakrwawioną koszulkę”
Żona poszła pierwsza z pieskiem. Nie zdążyłem się obrócić, a ona przerażona wybiegła z tego zagajnika. Krzyczała: „Idź zobacz. Może to tylko manekin” – wspomina pan Robert
W rowie leżało ciało. Było ubrane w zakrwawioną koszulkę. Nie miało spodni, a zsiniałe nogi były rozchylone. Nie widziałem twarzy, bo głowa była wywinięta do tyłu. Wtedy nie docierało do mnie, że to dziecko – wyznaje z niedowierzaniem 53-latek
Para niemal natychmiast wezwała policję, która bardzo szybko zjawiła się na miejscu zbrodni.
Jeden z nich powiedział, że to dziewczynka z sąsiedniej wsi, która zaginęła. Nogi się pode mną ugięły – wspomina starszy mężczyzna