×

Po 19 latach udało się znaleźć sprawcę zabójstwa i oskórowania studentki z Krakowa

Morderstwo Katarzyny Z. wstrząsnęło całą Polską. W 1998 roku 23-letnia studentka była torturowana i zamordowana. Sprawca zdjął z niej skórę, którą później znaleziono w Wiśle w pobliżu krakowskiego Zabłocia.

Nierozwiązana sprawa stała się największą zagadką w historii polskiej kryminalistyki. Policjanci z krakowskiego Archiwum X w końcu doprowadzili do finału śledztwa.

Robert J. dziś ma 52 lata. Podejrzanym był od samego początku. Jednak przez prawie 20 lat nie było wystarczających dowodów, by go zatrzymać.

Policjanci wpadli na jego trop przez list od kolegi, w którym mężczyzna wskazał Roberta J. jako zabójcę studentki. Jego treść to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic w sprawie.

W końcu Robert J. stanie przed sądem oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Katarzyna poznała Roberta w okolicach Rynku Głównego na giełdzie młodzieżowej. Mieli wspólne zainteresowania i doskonale się rozumieli.

Mężczyzna namówił 23-latkę na wyjazd do domku na obrzeżach Krakowa. To właśnie tam 12 listopada 1998 roku dziewczyna była torturowana, a później zamordowana i oskórowana.

Szczątki jej ciała znaleziono dopiero pod koniec stycznia 1999 roku w okolicy domu Roberta. Matka dziewczyny z początku sądziła, że córka wpadła w sidła sekty. Lata 90-te były rozkwitem dla tego typu ugrupowań.

Gdy los studentki stał się jasny, rozpoczęło się prawie 20-letnie śledztwo. Z braku wystarczających dowodów sprawa nie mogła zostać zakończona.

Trudne dzieciństwo i ekscentryczna osobowość

Wszyscy opisują Roberta jako cichego dziwka. Słynął z ekscentryzmu i trudnego charakteru. Jego dzieciństwo nie było kolorowe, w domu często dochodziło do kłótni, a nawet przemocy. Mężczyzna został wyrzucony ze szkoły za nieodpowiednie zachowanie. Świadkowie twierdzą, że jako dziecko znęcał się nad kotami.

Z zapałem trenował sztuki walki. W latach 80-tych odbył obowiązkową służbę wojskową w szpitalu zakonnym, a dokładniej w prosektorium. Tam najprawdopodobniej nauczył się oprawiać ludzką skórę.

Podobno utrzymywał kontakty homoseksualne, interesował się śmiercią i prześladował kobiety. Jego typem były blondynki.

Niewystarczające dowody

Uderzenia na skórze Katarzyny Z. nosiły ślady, które mógł zadać tylko ktoś doskonale znający sztuki walki. Również sposób w jaki skóra była cięta, świadczył o tym, że sprawca wiedział, co robi.

Podczas sporządzania profilu, został on określony jako zabójca ekwiwalentny. Taka osoba czerpie satysfakcję seksualną z zadawania cierpienia ofierze. Stosunek seksualny jest zastąpiony torturami i morderstwem. Krańcowa postać sadyzmu.

Po śmierci Katarzyny Robert był bardzo ostrożny i stał się niezwykle religijny. Najczęściej można go było spotkać w kościele Bonifratrów w Krakowie. Często także odwiedzał grób zamordowanej dziewczyny. Stał się jednak jeszcze bardziej nieufny i zamknięty w sobie, co utrudniało śledztwo, gdyż policjanci czekali na jego błąd.

Krakowskie „Milczenie owiec”

W całej sprawie można dopatrzeć się wielu analogii do znanego „Milczenia owiec”. Przy skórze Katarzyny znaleziono identyczne skrawki kraciastego materiału jak przy filmowym Buffalo Billu w finałowej scenie. Ofiary łączy również imię Katarzyna.

Wydaje się również, że Robert J. miał „bliźniaka” – Roberta Nackera, gwałciciela i mordercę z Wielkiej Brytanii z początku lat 90-tych. Profil sprawcy sporządził Paul Britton i prawie każdy szczegół pasuje do Roberta J.

Śledztwo wreszcie dobiegło końca. Policjanci twierdzą, że tym razem dowody są wystarczająco mocne, by skazać Roberta J. za zabójstwo Katarzyny.

Może Cię zainteresować