Sąsiadka rzuciła się na dzieci pod blokiem. „Wy gnojki”
Sąsiadka rzuciła się na dzieci pod blokiem. Zaczęła wykrzykiwać w ich kierunku okropne rzeczy, a jedno z nich nawet złapała za ramię i potrząsnęła. Wszystko dlatego, że maluchy malowały kredą po chodniku. Oskarżała je też o załatwianie się gdzie popadnie. Podobno w jedną kupę wdepnęła. Poruszona pani Sandra napisała do nas, chcąc prosić o więcej empatii i wyrozumiałości dla bawiących się maluchów..
Sąsiadka rzuciła się na dzieci pod blokiem
Wczoraj przytrafiło mi się coś nieprawdopodobnego. Mieszkam na raczej spokojnym osiedlu, gdzie pełno jest małżeństw z dziećmi. Otóż siedziałam na ławce pod blokiem około godziny 18:00. Pilnowałam dzieci swoich i sąsiadek z klatki. Akurat ja miałam „dyżur”. Wymieniamy się z koleżankami. Codziennie wieczorne wyjście przed blok przypada na inną. W końcu tyle słyszy się o różnych świrach. Lepiej, aby w pobliżu dzieciaków był ktoś dorosły i pilnował czy nie dzieje im się coś złego. Jednak do celu…
Siedzę, przyglądam się dzieciom, nagle z klatki obok wypada starsza sąsiadka. Cała w nerwach. Zaczyna krzyczeć na dzieciaki. Drze się w wniebogłosy: „wy gnojki pier**lone”, „bachory, „najpierw srac*e, gdzie popadnie, a teraz dewastujecie chodnik”, „Wandale wy”. 6-letnią Anię, córkę innej sąsiadki, złapała za ramię, nim zdążyłam podbiec i potelepała nią. Wprost nie mogłam w to uwierzyć. Jak można robić takie rzeczy!? Podbiegam i pytam, czy ona na pewno dobrze się czuje. Krzyczę do niej, że dzwonię na policję. Ona tylko odwróciła się do mnie i z chorymi ze wściekłości oczami mówi: „Namnożyłyście się dla 500+, to teraz pilnujcie tych bachorów, a nie że dewastują chodnik jakimiś okropnymi bazgrołami i jeszcze sr*ją pod krzakami, bo im się na górę nie chce wybiec”. Później dodała jeszcze, że wczoraj wdepnęła właśnie w taką kupę, bo wypadła jej z balkonu świeżo wyprana chustka, po którą musiała zejść. A na koniec powiedziała, że jak chce, to żebym zadzwoniła po policję, a ona z chęcią opowie, co „te bachory” wyprawiają. A jeśli już przyjadą, to ja wiem, gdzie ona mieszka.
Przez chwilę mnie wmurowało. Dzieci się popłakały. Chciały natychmiast wracać do domów. Poszłam z nimi na górę. Opowiedziałam o wszystkim dziewczynom. Mama Ani, zastanawia się czy zgłosić sprawę na policję. Ja bym tak zrobiła.
Jejku, że też ludzie potrafią być tak okropni i paskudnie się zachowywać. Mówić takie rzeczy na dzieci, do dzieci i przy dzieciach. W dodatku starsza pani, która powinna być miła i kochana? Czy niektórzy już zapomnieli, jak mieli tyle lat. Totalnie brak im empatii? Przecież maluchy roznosi energia, chcą się pobawić, poskakać. Zwłaszcza teraz, kiedy już ostatnie podrygi lata. Ludzie więcej wyrozumiałości!