×

Pasażer autobusu nie mógł uwierzyć własnym oczom. Tuż przy wejściu leżała martwa sarna

Dość nietypowa sytuacja miała miejsce w miniony piątek około godziny 23.40, kiedy to pewien mężczyzna wracał z pracy w Pyskowicach autobusem lini 20, który kursuje do Bytomia. Gdy wszedł do środka transportu, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Tuż przy wejściu znajdowała się… sarna! Czy kierowca miał prawo, aby ją w ten sposób transportować? I skąd w ogóle się tam wzięła? To pytania, które w ostatnim czasie zadawało sobie wiele osób.

Zdjęcie sarny i reakcja kierowcy

Zdjęcie sarny w autobusie miejskim w Bytomiu obiegło sieć już w minioną sobotę. Zwierzę zostało zaczepione o poręcz między drzwiami wejściowymi, a kabiną kierowcy i wyglądało na martwe, co nie dawało spokoju pasażerowi, który postanowił odpowiednio zareagować.

Mężczyzna podszedł do kierowcy i zapytał o zwierzę. Ten wyznał, że wziął sobie sarnę z rowu po drodze. Na pytanie, czy dzika też by sobie wziął, miał z kolei odpowiedzieć, że nie, bo dzika trzeba badać. Gdy autor zdjęć wysiadł w Miechowicach, od razu – jak twierdzi – zadzwonił na 112 aby zgłosić to, co zobaczył.

Facebook

Facebook

Zgłoszenie

Następnego dnia autor zdjęcia wysłał je do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Bytomiu. Do załączonej fotografii dołączył także inne – z wyświetlaczem elektronicznym – na którym można było odczytać: Stolarzowice Plac Jana. Jest to przystanek, który mieści się na trasie między Pyskowicami a Bytomiem. Podejrzenia budzi jednak fakt, że na żadnym ze zdjęć nie było sarny i wyświetlacza razem.

TOZ nie czekał na potwierdzenie informacji. Zawiadomił mailowo sanepid i Lasy Państwowe. Umieścił też zdjęcie sarny w internecie z prośbą o zgłaszanie się świadków.

Chcemy się dowiedzieć, czy sarna została upolowana, bo jest teraz okres ochronny dla tych zwierząt. Nawet jeśli tak nie było, jeśli kierowca ją potrącił albo znalazł, powinien odsunąć zwierzę na bok i zawiadomić odpowiednie służby – mówi Katarzyna Banaś z bytomskiego TOZ

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Całą sytuację potwierdziła w południe w poniedziałek Anna Koteras, rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, który zarządza komunikacją miejską na Górnym Śląsku.

Niestety, to jest nasz autobus i było w nim takie zdarzenie

Facebook

Facebook

Reakcja ze strony przedstawicielki

Przedstawicielka przewoźnika, Barbara Pawelec, oświadczyła, że wie, kto przewoził sarnę w autobusie. Zaznaczyła także, ze kierowca niezwłocznie został wezwany do firmy, gdzie przyznał się, że przewoził zwierzę.

Byliśmy zszokowani taką informacją i zostało wydane kierowcy polecenie zgłoszenia się na policję – podkreśla Pawelec

Dlaczego mężczyzna nie zgłosił incydentu na policję?

Otóż odpowiedź na to pytanie jest prosta. Kierowca stwierdził, że w regulaminie nie ma zakazu przewozu dzikich zwierząt, martwych czy rannych. Jak jest natomiast w rzeczywistości? Zgodnie z regulaminem KZK GOP posiadacz przewożonego zwierzęcia powinien posiadać dokument potwierdzający aktualne szczepienia ssaka przeciw wściekliźnie. Inne sprawy mają regulować z kolei inne przepisy.

Nie znam przepisu, który mówiłby o przewozie martwych czy rannych zwierząt komunikacją miejską, domowych czy dzikich, takich jak sarna. Martwe zwierzę leżące przy drodze powinny zabrać służby komunalne, ale nie jest nigdzie napisane, jak powinien wyglądać transport… To ekstremalna sytuacja. Chyba incydent. Ja się jeszcze z tym nie spotkałam. Może przewoźnik powinien ją uregulować? Chyba zdezynfekował prewencyjnie autobus na wypadek, gdyby ta sarna była chora – mówi Anna Tatar, kierownik oddziału higieny komunalnej i środowiska w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach

Co na to wszystko Lasy?

Pytanie czy Lasy się nie upomną? Okazuje się, że dzikie zwierzęta są własnością Skarbu Państwa. Kiedy natomiast zwierzę zostaje potrącone, państwo odmawia kierowcom odszkodowania, a zwierzę staje się niczyje – luka prawna. Kierowca natomiast powinien zadbać o usunięcie go z drogi (należy wezwać na miejsce straż miejską lub policję), aby nie stwarzało zagrożenia innym uczestnikom ruchu drogowego. Nie ma jednak oficjalnego zakazu, że nie można martwego zwierzęcia zabrać. Jeśli natomiast kierowca to zrobi, nie popełnia przestępstwa.

Nie pierwszy taki przypadek

Katarzyna Banaś z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zaznacza, że to najprawdopodobniej nie pierwszy taki przypadek z udziałem kierowcy linii nr 20.

Dostaliśmy informacje od innej osoby, która kiedyś podróżowała tą linią. Powiedziała nam, że wówczas kierowca autobusu przewoził martwego dzika. W związku z tym nie wiadomo, czy ten kierowca nie jest osobą, która gdzieś sobie poluje

Nikt nie przewidział takiej sytuacji

Choć nikomu nie przyszło nawet do głowy, że kierowca autobusu mógłby przewozić w nim martwe lub ranne zwierzę, nie ma przyzwolenia na takie działania i prawdopodobnie zostaną wyciągnięte od przewoźnika i kierowcy odpowiednie konsekwencje.

Kierowca ma obowiązek dowieźć pasażerów na miejsce, a nie zbierać coś po drodze, cokolwiek by to nie było – mówi Koteras

Policja w Bytomiu prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, jaki będzie finał całego zdarzenia.

Może Cię zainteresować