Sara Boruc kpi z polskich celebrytek. „Czaicie to? Ja nie ogarniam”
Sara Boruc kpi z polskich celebrytek. Zdaje się, że żona słynnego bramkarza już zapomniała, jak to jest żyć z instagramowych współprac. Zmiana pracy sprawiła, że patrzy teraz z góry na swoje koleżanki po fachu. Opublikowała wyjątkowo dosadne InstaStory.
Kiedyś podzielała ich los
Sara Boruc, która jeszcze nie tak dawno była znana przede wszystkim za sprawą swojego męża, piłkarza Artura Boruca, postanowiła zapracować na swój wizerunek. W związku z tym, zerwała z płatnymi współpracami i stworzyła własną markę modową. Jej pomysł okazał się bardzo trafiony. Celebrytka odniosła spory sukces, ponieważ jej ubrania bardzo przypadły do gustu gwiazdom wielkiego formatu. Na zakupy w jej sklepie zdecydowały się m.in. Kendall Jenner, Irina Shayk czy Hailey Bieber. Mimo to marka The Mannei w Polsce nadal jest bardzo słabo rozpoznawalna. Wiele osób nawet jeszcze nie słyszało o tym, że celebrytka „przebranżowiła się”.
Często mówi się, że duże pieniądze czy spektakularne sukcesy są w stanie bardzo zmienić człowieka. Wiele wskazuje na to, że tak właśnie stało się w przypadku żony Artura Boruca. 36-latka w sobotę nagrała zadziwiające InstaStory, w którym ujawniła, jaki obecnie jest jej stosunek do krajowych celebrytek.
Podczas sobotnich zwierzeń adresowanych do internautów wyznała, że regularnie otrzymuje od polskich influencerek oferty „współpracy”. Niestety warunki, które proponują celebrytki nawet w najmniejszym stopniu nie spełniają oczekiwań Sary Boruc. Właścicielka popularnej marki odzieżowej zdradziła, że instagramerki proponują wypożyczenie jej projektów w zamian za publikację zdjęć lub InstaStory.
Sara Boruc kpi z polskich celebrytek
Żona Artura Boruca stwierdziła, że oburza ją fakt, że znane osoby ze świata polskiego show biznesu liczą na to, że za darmo otrzymają od niej ubrania, podczas gdy stać je na to, aby za nie zapłacić. Właścicielka The Mannei dodała też, że słysząc odmowę z jej strony, celebrytki cofają obserwacje na jej profilu. W ten sposób chcą jej zrobić na złość i zemścić się za odrzucenie.
Polska nie przestaje mnie zaskakiwać. Wyobraźcie sobie, że są osoby w polskim show biznesie (nie będę nazywać ich gwiazdami), które dają mi unfollow, bo im nie pożyczam rzeczy z mojej marki. Czaicie to? Ja nie ogarniam. Szczególnie, że to są osoby, które totalnie stać, żeby kupili sobie rzeczy, wsparły młodą markę.
Sara Boruc wyjaśniła, że fakt, że jej firma zarabia, nie oznacza, że i ona jest na tyle bogata, aby pozwalać sobie na darmową działalność. Ponadto, pożyczenie lub oddawanie ubrań innym celebrytkom jest zwyczajnie nieprofesjonalne.
To, że ja mam pieniądze prywatnie, nie oznacza, że ta marka ma pieniądze – kontynuowała. Nie rozumiem, dlaczego młoda marka ma obdarowywać bogate, rozpuszczone osóbki, a te osóbki nie dają nic w zamian tej marce. Myślę, że to tak działa ze wszystkimi markami w Polsce i to jest bardzo przykre. Taka anegdotka z rana. W każdym razie nie obrażajcie się na mnie, gwiazdy. Ja nie jestem od decydowania, komu pożyczamy, komu dajemy.
Przed rokiem Sara Boruc zakaziła się koronawirusem. Na szczęście szybko wróciła do zdrowia i ze zdwojonymi siłami rzuciła się w wir pracy. Efekty jej działań okazały się zdumiewające. Marka The Mannei osiągnęła spektakularny sukces na świecie.