×

Szczyt zachorowań dopiero przed nami. Naukowcy z UW podali termin

Przerażająca prognoza naukowców z UW, którzy od początku pandemii przygotowują prognozy jej przebiegu w Polsce. Według Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego, najgorsze dopiero przed nami.

Ponad 20 tys. nowych przypadków

Podczas gdy wszyscy czekają na rezultaty wprowadzonych przez rząd restrykcji, koronawirus coraz mocniej wymyka się spod kontroli. Według najnowszego raportu MZ, padł kolejny rekord – przekroczyliśmy 20 tys. zakażeń koronawirusem. W dodatku zmarło ponad 300 osób: 46 z powodu COVID-19, a 255 z powodu współistnienia choroby z innymi schorzeniami. Będą nowe ograniczenia?

Na razie politycy próbują przerzucać na siebie odpowiedzialność za obecną sytuację w kraju. Z ust Jarosława Kaczyńskiego padły poważne oskarżenia o podjudzanie przez opozycję do strajków, a tym samym narażanie życia i zdrowia Polaków.

Strajki dają pożywkę tzw. antycovidowcom, którzy uważają, że rządzący celowo zakłamują statystyki, żeby zniechęcić ludzi do wychodzenia na ulice. Nie wiadomo, co zobaczymy najpierw – efekty obostrzeń, czy może efekty masowych manifestacji.

Przerażająca prognoza naukowców z UW

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego od miesięcy przewidują rozwój pandemii w kraju. Ich poprzednia prognoza przewidywała, że za miesiąc będziemy mieli cztery raz więcej zakażeń niż teraz. Według najnowszych prognoz, najtrudniejsza sytuacja pojawi się tuż przed świętami Bożego Narodzenia – informuje RMF FM. To właśnie wtedy liczba zgonów i pacjentów, którzy będą wymagali intensywnej pomocy medycznej, będzie najwyższa!

Koronawirus zaczyna powodować od jesieni zauważalnie wyższą śmiertelność w całej populacji

– mówi jeden z naukowców.

Zdaniem ekspertów, dopiero po przesilaniu w listopadzie i grudniu, liczba zakażeń zacznie spadać.

„Nie panujemy nad epidemią”

Doktor Jakub Zieliński z UW podkreśla, że ze względu na masowe protesty ciężko jest przewidzieć rozwój epidemii w Polsce. Ale sytuacja już teraz wymyka się spod kontroli.

Właściwie każdego dnia docierają do nas informacje o pogarszającej się sytuacji w szpitalach, które narzekają na zbyt duże obłożenie oddziałów. Tymczasem według Zielińskiego, w tej chwili bada się wyłącznie osoby z mocnymi objawami. Właściwie nie istnieje testowanie profilaktyczne, a przecież z tym w dużej mierze mieliśmy do czynienia na początku epidemii, gdy dobowy przyrost zakażeń oscylował wokół 1000.

Zdaniem dr Zielińskiego, jedyne, co można w tej chwili zrobić, to próbować ograniczyć rozwój epidemii przez obostrzenia.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować