Proces 101-letniego strażnika obozu zagłady. Tłumaczenia Josefa S. porażają!
Dwa miesiące temu w Brandenburg an der Havel rozpoczął się proces 101-letniego strażnika obozu zagłady. Josef S. miał świadomie i dobrowolnie pomagać w okrutnym mordowaniu ponad 3 tys. ludzi. Dziś twierdzi, że podczas wojny nie był SS-manem, ale… rolnikiem.
„Wzorowa fabryka śmierci”
KL Sachsenhausen było piekłem na ziemi dla setek tysięcy ludzi. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, ale historycy szacują, że w obozie zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. Niektórych więźniów zabito, inni zmarli z głodu i w wyniku chorób. Wśród ofiar śmiertelnych był m.in. komendant główny Armii Krajowej gen. Stefan Grot-Rowecki.
74 lata temu, po wybuchu Powstania Warszawskiego, na rozkaz szefa SS H. Himmlera, zamordowany został gen. Stefan Rowecki "Grot"; wg śledztwa IPN egzekucji dokonano pomiędzy 2 a 7 sierpnia 1944 r., prawdopodobnie na terenie krematorium KL Sachsenhausen https://t.co/PgiECTK7Om pic.twitter.com/MwcSKbbpbu
— Dzieje.pl (@dziejepl) August 1, 2018
Do Sachsenhausen trafiło również 170 krakowskich profesorów aresztowanych w tzw. Sonderaktion Krakau.
Aresztowany w ramach "Sonderaktion Krakau" zostanie wywieziony przez Niemców do KL Sachsenhausen.
Obóz poczyni w Jego organizmie potworne spustoszenie – a kropkę nad "i" postawi apel w 30-stopniowym mrozie dn. 18.01.1940 r. pic.twitter.com/QNyG6fCeys
— Historia Fotografią Pisana (@Jan34733995) December 1, 2021
Gdy 22 kwietnia 1945 roku 2. Dywizja Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego wraz z oddziałami sowieckimi wyzwoliła obóz, żołnierze zastali w nim 3 tysiące więźniów. Wszyscy byli w tragicznym stanie. Niektórzy zmarli tuż po wyzwoleniu obozu.
Potem wszyscy rzucili się na magazyn z żywnością (…) Przez co niektórzy później zmarli, bo po latach czy miesiącach głodu nagle jedli tyle, ile mogli
– wspominał Richard Fagot, były więzień.
?️Kartka z kalendarza. 22 kwietnia 1945 – wyzwolenie KL Sachsenhausen.
(Fot. IPN)
?https://t.co/9MC5LfQvjX pic.twitter.com/i4pgoc6gy9
— Trójmorze (@trojmorze_pl) April 22, 2021
Kilka tygodni przed tym, jak Polacy wyzwolili obóz, Niemcy pognali na zachód i południe ponad 30 tys. więźniów, których uznali za zdolnych do pracy. Przez kilkanaście dni więźniowie maszerowali bez jedzenia i picia.
W KL Sachsenhausen szkolono załogi niemieckich „fabryk śmierci” (szkolił się tam m.in. Rudolf Höß – późniejszy komendant obozu w Auschwitz). Nadzorująca wszystkie obozy SS, stawiała innym to miejsce za wzór organizacji. W obozie testowano mobilne komory gazowe. Strażnicy uwielbiali torturować więźniów, m.in. stosując Stehkommando, czyli wielogodzinne stanie na baczność.
Proces 101-letniego strażnika obozu zagłady
Josef S. obecnie ma 101 lat. W październiku w Brandenburg an der Havel rozpoczął się jego proces. Josefowi S. zarzuca się, że jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen między 1942 a 1945 r. pomagał w rozstrzeliwaniu rosyjskich jeńców wojennych i mordowaniu więźniów przy użyciu gazu trującego Cyklon B. 101-letni dziś SS-man miał świadomie i dobrowolnie pomagać w mordowaniu ponad 3 tys. ludzi.
Josef. S urodził się w 1920 r. na Litwie. Miał zgłosić się jako ochotnik do służby w batalionach Totenkopf jako tzw. volksdeutsch. Służył jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen i wykonywał tam pełen zakres obowiązków strażnika. Kilka tygodni przed końcem II wojny światowej, Josef S. trafił do sowieckiej niewoli. Potem zamieszkał w NRD, gdzie pracował w rolniczej spółdzielni produkcyjnej aż do emerytury. Przez kilkadziesiąt lat strażnik SS pozostawał nietykalny. Jak wielu innych oprawców z czasu II wojny światowej.
Das Verfahren gegen einen mutmaßlichen #Wachmann des KZ #Sachsenhausen in Brandenburg an der Havel gilt als der wohl letzte große Nazi-Prozess. Gerichtsreporterin Lisa Steger erzählt über Schuld, Reue, Verdrängung und Traumata. #Prozess #Brandenburg https://t.co/aS36COF7CZ
— rbb|24 (@rbb24) December 5, 2021
Zaskakujące słowa Josefa S.
Dziś 101-letni Josef S., zgodnie z orzeczeniem lekarskim, ze względu na stan zdrowia może zeznawać tylko przez dwie do trzech godzin dziennie, wliczając w to czas dojazdu na miejsce rozprawy. Chociaż mogłoby się wydawać, że to ostatni moment, by strażnik z obozu KL Sachsenhausen wykazał choć odrobinę skruchy, jest wręcz przeciwnie. Proces trwa, a Josef S. konsekwentnie zaprzecza zarzutom.
Chociaż akta personalne dokumentują przynależność Josefa S. do różnych batalionów wartowniczych SS w okresie od października 1941 r. do lutego 1945 r., 101-latek twierdzi, że w tym czasie w ogóle nie było go w obozie. Mało tego, Josef S. upiera się, że nigdy nie służył w wojsku.
Byłem rolnikiem
– twierdzi Josef S., chociaż zebrano bogatą dokumentację, świadczącą przeciwko niemu.
101-latek przekonuje, że pracował w dużym gospodarstwie rolnym. Tam miał wprawiać się jako ślusarz i… podkuwać konie. Twierdzi też, że pod koniec wojny trafił do Kołobrzegu, gdzie jako pracownik cywilny budował schrony i okopy.
Sąd ma wydać wyrok w sprawie Josefa S. w styczniu
Wśród 16 oskarżycieli posiłkowych są ocaleni z obozu koncentracyjnego Sachsenhausen oraz potomkowie byłych więźniów, m.in. z Izraela, Polski, Holandii i Francji.
Dzisiaj (9 grudnia) ma się odbyć kolejna rozprawa. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski podkreśla, że wieloletnie milczenie sprawców SS to pogarda dla ofiar.