×

Pan Henryk zamyka szklarnię z kwiatami po 47 latach. Wszystko przez ceny węgla

Szalejąca inflacja dobija przedsiębiorców z różnych branż. Wystarczy spojrzeć do mediów. Informacje o tym, że kolejna działalność właśnie została zamknięta, pojawiają się od kilku tygodni z niespotykaną dotąd częstotliwością. Teraz przyszła kolej na pana Henryka, który zamyka szklarnię z kwiatami po 47 latach działalności. Powód? Nie udało mu się kupić miału węglowego, którego w skali roku potrzebuje setek ton.

Pan Henryk zamyka szklarnię z kwiatami po 47 latach

Historie takie jak ta, sprawiają, że łezka sama kręci się w oku. Jak bowiem inaczej podsumować to, że ktoś z przyczyn niezależnych od siebie, musi skończyć z czymś, czym zajmował się niemal pół wieku? Pan Henryk od 47 lat prowadził w Dobrzyniewie Dużym w woj. podlaskim szklarnię z kwiatami ciętymi, które wraz z namiotami zajmują łącznie około 10 tys. metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. Teraz zamyka działalność, która była dorobkiem jego życia.

Bardzo mi przykro, że dorobek mego życia idzie na marne. Całe życie inwestowałem. Całe życie unowocześniałem. Robiłem to, co umiem robić najlepiej. Aż stało się to, co się stało

– powiedział na antenie TVN24 pan Henryk.

Produkcja stała się nieopłacalna

Problemy pana Henryka zaczęły się, kiedy próbował pozyskać miał węglowy – potrzebuje go 300-400 ton rocznie. Ze względu na obecną sytuację w kraju, nie był w stanie go zakupić. Z pomocą przyszedł TVN24, który przedstawił historię mężczyzny na antenie z nadzieję, że znajdzie się propozycja kupna. Tak też się stało. Propozycja padła, jednak podana cena stanowiła zaporową barierę. W konsekwencji produkcja przy tak dużych kosztach byłaby nieopłacalna.

Dziś po waszym programie dostałem ofertę: dwa tysiące złotych plus transport. Cena jest tak wysoka, że produkcja byłaby nieopłacalna

– ocenił w kolejnej rozmowie z reporterem.

Dla porównania, jeszcze w marcu pan Henryk za tonę płacił w granicach 350 zł. Cena na przestrzeni kilku miesięcy wzrosła więc niemal sześciokrotnie! Nie zmienia to jednak faktu, że nawet gdyby otrzymał atrakcyjniejszą ofertę, na zmianę decyzji jest już za późno. Od blisko miesiąca trwa bowiem likwidacja działalności.

Mamy już puste hale. Nie możemy tego odbudować

– argumentował pan Henryk.

W sezonie pracę w tym miejscu miało około 30 osób. Byli wśród nich tacy, którzy pracowali tu od 20 lat. Teraz będą musieli poszukać nowego miejsca zatrudnienia.

„Największą winę ponosi rząd”

Pan Henryk obarcza winą obecny rząd, który „nie interesuje się producentem”.

Największą winę ponosi rząd, który nie interesuje się producentem i tym, jak ma sobie poradzić w takiej sytuacji. Opalaliśmy swoje obiekty rosyjskim węglem, natomiast w tej chwili nie ma żadnego. A to co jest, nie nadaje się do opalania

– stwierdził w rozmowie z TVN24 pan Henryk.

Jest źle, a będzie…

To tylko jedna z wielu historii, które zakończyły się zamknięciem działalności. Według prognoz Allianz Trade, 2022 rok może się okazać rekordowym pod względem liczby niewypłacalności polskich firm.

Największy na świecie wzrost liczby niewypłacalności przedsiębiorstw w porównaniu do przedkryzysowego 2019 roku ma miejsce właśnie w Polsce. Po trzech kwartałach jest o 129 proc. więcej niewypłacalności, niż w tym samym okresie 2019 roku

– podkreśla Sławomir Bąk, członek Zarządu Allianz Trade ds. oceny ryzyka.

Niestety, światełka w tunelu w tym kontekście wciąż nie widać. Zdaniem ekspertów 2023 rok może być jeszcze gorszy. 

Źródła: tvn24.pl
Fotografie: TVN24 (miniatura wpisu), tvn24.pl

Może Cię zainteresować