Pacjentka wyśmiana przez lekarza. Żyje, bo zrobiła badania prywatnie
22-letnia pacjentka wyśmiana przez lekarza. Gdyby po tej nieszczęsnej wizycie nie zrobiła badania prywatnie, na które pożyczyła pieniądze, prawdopodobnie dziś już by nie żyła. Niech jej przypadek będzie przestrogą dla nas wszystkich!
Pacjentka wyśmiana przez lekarza
Choć ta historia nie wydarzyła się w Polsce, nie oznacza to, że nie mogłaby mieć miejsca w naszym kraju. Bez względu na to, wierzymy, że otworzy oczy wszystkim, którzy o niej usłyszą. Kto wie, być może uratuje komuś życie. Niewątpliwie nasza bohaterka cudem uniknęła najgorszego. Mowa o Jody Oxley, 22-letniej matce dwójki dzieci. W tym też wieku zaczęła mieć pierwsze, nieregularne krwawienia, które wzbudziły jej niepokój.
Nie zastanawiając się zbyt długo, Jody udała się do lekarza w ramach państwowej opieki zdrowotnej. Na miejscu młoda pacjentka została „wyśmiana” przez panią doktor, po czym dodała, że jest za młoda, by dostać się na cytologię w ramach państwowej opieki medycznej.
Lekarka, do której poszłam po kilku miesiącach, wyśmiała mnie, kiedy zasugerowałam, że obawiam się raka szyjki macicy. Byłam zła, zostałam potraktowana, jak dziecko. Lekarka wykonała badanie USG, na którym niczego nie widziała. Na badanie cytologiczne nie wydała skierowania, ze względu na mój wiek
– pisała na Facebooku Oxley.
Jody nie pracowała. Nie miała tym samym pieniędzy na badanie prywatne. W trosce o własne zdrowie postanowiła je jednak pożyczyć, aby dowiedzieć się, czy coś jej dolega.
Dopiero badanie prywatne dało szokującą diagnozę
22-latka zrobiła badanie prywatne, a kiedy usłyszała diagnozę, zamarła. Potwierdziły się bowiem jej najgorsze obawy – Jody miała raka szyjki macicy. Co więcej, nowotwór był już do tego stopnia zaawansowany, że gdyby nie została zdiagnozowana, pacjentce zostałoby zaledwie 6 do 9 miesięcy życia! Czy młoda, kochająca matka może usłyszeć coś gorszego?
Pierwsze krwawienia pojawiły się w sierpniu 2016 roku. Nie przywiązywałam do nich szczególnej wagi, 12 miesięcy wcześniej urodziłam młodszą córkę i pomyślałam, że może ciało wciąż się przystosowuje. Objawy się nasilały. Nie sądziłam, że to może być nowotwór. Nie znałam przypadku zachorowań w rodzinie, a nieregularne miesiączki mogły wynikać z szeregu innych czynników
– opisuje w mediach społecznościowych Jody.
Kiedy do sali wszedł mój partner, zaczęłam płakać. Pielęgniarka płakała. Miałam zaawansowanego raka szyjki macicy i guz wielkości 5,6cm
– dodaje Jody.
Natychmiastowe leczenie
Konieczne było natychmiastowe leczenie, które mogło odwrócić bieg tragicznych zdarzeń. 22-latka przeszła chemioterapię, transfuzję krwi i histerektomię, czyli zabieg chirurgicznego usunięcia macicy, który miał miejsce w styczniu 2018 roku. Dziś, mimo fatalnej diagnozy, Jody ma 25 lat i ma się dobrze. Wciąż może patrzeć, jak rosną jej pociechy – 3-letnia Lili i 7-letni Marshall – i prowadzić je przez życie.
Jody nie bez powodu dzieli się o tym, co ją w życiu spotkało. Wierzy, że w ten sposób uchroni inne kobiety przed śmiertelnie niebezpieczną chorobą, jaką niewątpliwie jest rak szyjki macicy.
Swoją drogą leczysz się w państwowej służbie zdrowia czy raczej korzystasz z prywatnych rozwiązań?