Opos zdemolował jej biuro. Śliczne, puszyste zwierzątko odwiedziło Uniwersytet
Biuro tej kobiety zostało zdemolowane przez wyjątkowo uroczego oposa. Na zdjęciach zwierzątko wyglądało jakby było mu bardzo przykro z tego powodu. Oposa znaleziono schowanego za komputerem.
Zdemolowane biuro
Gdy Bree Blakeman otworzyła w poniedziałkowy poranek drzwi do swojego biura, jej oczom ukazało się kompletnie zniszczone miejsce. Blakeman, która jest zatrudniona jako pracownik naukowy na Australian National University w Kanberze, przypuszczała, że ktoś włamał się do biura. Drogocenne obrazy i mapy Aborygenów były porozrzucane po podłodze. Książki spadały z półek. W suficie biura straszyła dziura, a na podłodze leżały resztki płytek ceramicznych. Rozglądając się wokół, aby sprawdzić, co jeszcze zostało uszkodzone lub skradzione, Blakeman poczuła, że nie jest sama w pomieszczeniu. Kobieta relacjonuje niezwykłe zdarzenie:
Dopiero, gdy podeszłam do komputera znajdującego się po przeciwnej stronie pokoju, zauważyłam puszysty, mały pyszczek wpatrujący się we mnie zza monitora.
Po chwili zorientowała się, że w biurze jest pełno odchodów i moczu. Historia zaczęła składać się w spójną całość.
Australijski opos (dokładnie kitanka lisia) przedostał się do biura przez dach. Blakeman opowiadała o tym, w jakim stanie było zwierzę.
Zwierzę wyglądało na zrezygnowane, było nieśmiałe i przestraszone. Biorąc pod uwagę liczbę książek, które spadły z półek, myślę, że usiłowało wspiąć się na półki, aby ponownie przejść przez sufit. Musiało być tym wyczerpane.
Kobieta bardzo współczuła torbaczowi. Oposy są nocnymi stworzeniami, dlatego utknięcie w biurze pełnym światła jest dla nich wyjątkowo stresujące.
Akcja ratunkowa
Blakeman wykazała się ogromną serdecznością.
Dałam mu trochę wody, kawałek marchewki i kilka miłych słów. Następnie zamknąłem drzwi i zadzwoniłam, aby poinformować innych, żeby nie przychodzili na razie do biura.
W międzyczasie Blakeman opublikowała na Twitterze post o swoim spotkaniu z australijską przyrodą. Wkrótce setki ludzi odpowiedziały, zwracając uwagę na urocze spojrzenie futrzastego gościa. Później w biurze umieszczono pułapkę z owocami, licząc na to, że opos do niej wejdzie i będzie można go bezpiecznie przetransportować na zewnątrz budynku. Zwierzak nie chciał współpracować.
[wp_quiz id=”1349″]
Niestety, skrajnie niekorzystne warunki pogodowe w Australii przeszkodziły w ewakuacji oposa. Kampus Uniwersytetu został zamknięty po tym, jak Kanberę nawiedziło potężne gradobicie. Zwierzątko przebywało w biurze także następnego popołudnia. Nareszcie 22 stycznia rano okazało się, że opos z własnej woli opuścił biuro. Blakeman poinformowała:
Właśnie dostałam wiadomość mailową z informacją, że opos wyszedł z pokoju! Po odpoczynku i przekąsce udało mu się wspiąć z powrotem przez dziurę w suficie.
Biuro wciąż jest w nieładzie. Prawdopodobnie jest tam sporo odchodów.
Walked into my office and thought someone must have broken in because it looks trashed… and then I saw this little sweetie covering behind my computer. ❣️ pic.twitter.com/B4tuj0kYpT
— Bree (@FF_notes) January 19, 2020
Po zakończeniu przygody z oposem, Blakeman pojawiła się w mediach australijskich, gdzie zachęcała innych do wspierania zbiórek na cele charytatywne, które pomagają ratować dziką przyrodę.
Zawsze brakuje dojrzałych drzew z odpowiednimi pustymi gałęziami w obszarach podmiejskich, więc opos często zamieszkuje w zagłębieniach sufitowych. Cieszę się, że ta historia zakończyła się pomyślnie, ale wielu nie, a wiele z tych małych możliwości musi zostać uratowanych z tego czy innego powodu.