×

Ojciec Tomasza M. udzielił wywiadu. „Czy powinienem go jeszcze nazywać synem?”

Ojciec Tomasza M. udzielił wywiadu. Mężczyzna opowiedział szczerze o swoim synu. Przyznał, że od najmłodszych lat przejawiał skłonności przestępcze. Po wykorzystaniu dziecka w 2008 roku, nadal utrzymywał z nim kontakt. Jednak później ich drogi rozeszły się.

Przerażająca zbrodnia

Cała Polska nadal nie może się otrząsnąć po przerażającej zbrodni, do której doszło w Sosnowcu. Morderstwo 11-letniego Sebastiana dokonane przez 41-letniego pedofila, Tomasza M. to bez dwóch zdań jedna z najgłośniejszych spraw tego roku. Wszyscy zastanawiają się, czy można było uniknąć tej strasznej tragedii.

Od kilku dni w mediach padają pytania, dotyczące tego czy rodzina zbrodniarza zrobiła cokolwiek, by ostrzec otoczenie przed niebezpiecznym człowiekiem. Brat pedofila, Daniel M. w wywiadzie dla Super Expressu wyznał, że on i jego bliscy zerwali kontakt z Tomaszem M. w 2008 roku. Zrobili to po tym, jak mężczyznę zatrzymano za porwanie dziecka i robienie mu nagich zdjęć.

Teraz pojawiają się głosy, że rodzina Tomasza M. chciała w ten sposób chronić się przed groźnym krewnym, nie dbając jednak o to, czy inni również będą bezpieczni. Nikt z otoczenia mężczyzny nie wiedział o tym, że w przeszłości był notowany za porwanie i czyn pedofilski. I chociaż jego pracownicy i klienci na co dzień spotykali się z przejawami chamstwa, to nikt nie mógł nawet przypuszczać, że ma do czynienia z przestępcą.

We wczorajszym odcinku „Uwagi TVN” zaprezentowano przejmujący wywiad z ojcem Tomasza M. Mężczyzna opowiedział ze szczegółami o tym, jaki był jego syn oraz jak wyglądała ich relacja. Stwierdził, że mając świadomość czego dopuścił się Tomasz M., nie wie czy powinien nadal nazywać go własnym dzieckiem. Z drugiej strony, mężczyzną targają silne emocje rodzicielskie.

Nie wiem, czy powinienem go jeszcze nazywać swoim synem. Wyrzekać się własnego syna, nawet w takiej sytuacji to bardzo trudne.

Wykorzystał wiele osób

W reportażu „Uwagi TVN” pojawiło się sporo nowych informacji, dotyczących kryminalnej przeszłości Tomasza M. Mężczyzna nie tylko znęcał się nad swoimi bliskimi, ale też miał na swoim koncie uprowadzenie o charakterze pedofilskim. Wspomnianego czynu dopuścił się w 2008 roku. W programie wystąpiła Monika Klimczak, matka porwanego 13 lat temu chłopca. Opowiedziała o traumatycznych doświadczeniach, które spotkały jej dziecko.

Syna nigdzie nie było. Pod sklepem spotkałam panią, która widziała, jak z samochodu wysiada mężczyzna i ciągnie małe dziecko za rękę. Mój syn miał wtedy 9 lat.

Tomasz M. zabrał chłopca do piwnicy. Tam kazał mu się rozebrać po czym przystąpił do robienia zdjęć. Dziecko było przerażone. Po kilku godzinach spędzonych z nieznajomym, 9-latek wrócił do domu i opowiedział, co zaszło. Policja zajęła się sprawą i wówczas okazało się, że w domu sprawcy znajdują się treści o charakterze pedofilskim.

Spytałam go, gdzie i z kim był, ale nie chciał mi nic powiedzieć. Pokazał mi pieniądze, które miał w ręce, 30 złotych. Był roztrzęsiony, zapłakany. Potem pomału zaczęłam z niego wyciągać, co się stało. Był w piwnicy, gdzie było dużo kamer i aparatów fotograficznych. Ten pan mu się kazał rozebrać i robił mu zdjęcia. Potem bał się wychodzić z domu, wybudzał się w nocy.

Tomasz M. otrzymał bardzo łagodny wyrok. Dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Wyrok był bardzo niski. Wydaje mi się, że skrzywdzonych przez niego dzieci jest dużo więcej, ale one są tak nastraszone przez niego, że nic nie chcą mówić.

Ojciec Tomasza M. udzielił wywiadu

Ojciec Tomasza M. wyznał w wywiadzie, że jego syn na pozór sprawiał wrażenie normalnego, pracowitego człowieka. Niestety co jakiś czas dawało o sobie znać jego drugie oblicze.

Na co dzień to pracowity, normalny, niegłupi człowiek, ale wstępowało w niego drugie oblicze, drugie ja.

Pomimo przestępstwa, którego Tomasz M. dopuścił się w 2008 roku, jego ojciec wciąż utrzymywał z nim kontakt. Dopiero w 2013 roku ich relacja rodzinna zaczęła się psuć. Mężczyźni pokłócili się o kwestie związane z prowadzeniem zakładu optycznego w Sosnowcu. Nie potrafili porozumieć się w kwestii wspólnego zarządzania biznesem. Doszło nawet do tego, że Tomasz M. wyrzucił swojego ojca z zakładu. Od tego momentu nie mieli już ze sobą kontaktu.

Mnie skrzywdził dla pieniędzy. Dlaczego skrzywdził te dzieci? Nie potrafię tego określić.

Tomasz M. już we wczesnej młodości miał zatargi z prawem.

Z synem od dziecka były problemy. Na początku były to drobne włamania, kradzieże. Dochodziło do sytuacji, że jak widziałem na osiedlu stłuczoną szybę to jechałem w ciemno na policję i zazwyczaj miałem rację.

Mimo to ojciec Tomasza M. nigdy nie przypuszczał, że 41-latek będzie gotów dopuścić się tak strasznej zbrodni.

Zastanawiałem się nie raz, dlaczego mój syn poszedł taką drogą w życiu, ale jedyne, co wymyśliłem, to że to po prostu nie jest mój syn.

Czy można było coś zrobić, by zapobiec tragedii jaka rozegrała się w Sosnowcu?

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować