×

Ojciec Anaid chciał pomścić córkę. Niewinny człowiek stracił nerkę

Ojciec Anaid chciał sam pomścić 14-letnią córeczkę, która po gwałcie rzuciła się pod pociąg. Jednak pomylił mężczyzn, przez co niewinny człowiek stracił nerkę. Sprawa znowu nabrało rozgłosu. Wszystko za sprawą wyemitowanego dokumentu Sylwestra Latkowskiego pt. „Nic się nie stało”. To film przedstawiający pedofilski proceder prowadzonego za kulisami modnego sopockiego klubu Zatoka Sztuki. Wielu celebrytów, wymienionych w filmie z nazwiska, zarzuca reżyserowi manipulacje i pomówienia. Ale przynajmniej tyle dobrze, że Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuratura Krajowa wreszcie zainteresowały się tą bulwersującą sprawą. Dlaczego dopiero teraz?

Tragedia 14-letniej Anaid

Zatoka Sztuki, to klub założony przez Marcina T. nazywanego „klubowym baronem Trójmiasta”. Wraz z 42-letnim Krystianem W. polowali w klubie na małoletnie dziewczynki i nastolatki. Stosując środki odurzające, szantaż i molestowanie, często prowadzące do gwałtu, zmuszali dziewczynki do prostytucji i podsuwali klientom klubu.

Przez cały okres działalności Zatoki Sztuki, prokuratura otworzyła 65 postępowań w sprawie gwałtów i stręczycielstwa. Marcin T. próbował się wymigać od odpowiedzialności, zwalając całą winę na „Krystka”. Jednak śledczym udało się go powiązać z postępowaniem w sprawie współżycia z dziewczynką poniżej 15. roku życia i współżyciem z ciut starszą nastolatką, której miał zapłacić za seks.

Tymczasem co najmniej od pięciu lat było wiadomo, że wokół Zatoki Sztuki powstała sieć pedofilskich powiązań. 8 marca 2015 roku samobójstwo popełniła 14-letnia Anaid Tutgushyan, córka Polki i Ormianina z Erywania. Dziewczynka rzuciła się pod pociąg w rejonie przejazdu przy ulicy Dworcowej w Gdańsku.

Prawa ujawniona na pogrzebie

Jak w wywiadzie dla Wysokich Obcasów ujawniła matka dziewczynki, poprzedniego dnia Anaid spotkała się z Krystianem W.

Spotkała się z „Krystkiem” w sobotę, wróciła po kilku godzinach smutna, nie jadła, z nikim nie rozmawiała, cały wieczór spędziła w swoim pokoju. Rano w niedzielę podczas naszej ostatniej rozmowy płakała, a ja kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi. Byłam przekonana, że pokłóciła się ze swoim chłopakiem Dominikiem, pocieszałam ją i próbowałam rozmawiać. Umówiłyśmy się, że pogadamy, jak wróci. Wtedy rano przytuliłam ją mocno, pogłaskałam po głowie. „Kochanie, nie przejmuj się, chłopcy w tym wieku już tacy są, niedojrzali” – tłumaczyłam. Potem poszła się przejść. I już nie wróciła.

Przyjaciółka Anaid ujawniła, że 14-latka wyznała w rozmowie telefonicznej, że została zgwałcona, jednak wprost nie wskazała sprawcy.

Jak ujawnia Joanna Skiba, matka zmarłej dziewczynki, ta informacja wyszła na jaw w czasie jej pogrzebu:

Podczas uroczystości jedna z koleżanek Anaid powiedziała, że córka zadzwoniła do niej w sobotę wczesnym wieczorem i płacząc, powiedziała tylko: „On mnie zgwałcił”. Potem rozłączyła się i wyłączyła telefon.

Ojciec Anaid chciał pomścić córkę

Rodzice Anaid, chociaż nie są już razem, podjęli prywatne śledztwo w tej sprawie. Tropy prowadziły do Zatoki Sztuki i powiązanych z nią gangsterów. Wobec opieszałości policji i prokuratury, ojciec dziewczynki, Armen T. postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość.

Zaatakował jednak niewłaściwego człowieka. W toku postępowania wyszło na jaw, że mężczyzna ten nie miał nic wspólnego ani z Anaid ani z Zatoką Sztuki. Jednak w wyniku zdarzenia stracił nerkę. Mimo to podczas procesu, na sali sądowej usprawiedliwiał postępek zrozpaczonego ojca. Skończyło się wyrokiem 3,5 roku więzienia dla Armena T.

Kim jest Armen T.?

Jego sylwetkę przybliżyła mama Anaid w rozmowie z Wysokimi Obcasami. Armena poznała na rynku we Wrzeszczu. To tam podszedł do niej, przedstawił się i poprosił o numer telefonu.

Wziął numer, zaczęliśmy się spotykać jeszcze w tym samym tygodniu.

Później był ślub i urodziła się Anaid, która otrzymała imię po babci Ormiance, bo, jak tłumaczy pani Joanna:

Armen pochodził z Erywania, jego ojciec, fotografik, po śmierci pierwszej żony na raka ożenił się z jej młodszą siostrą, czyli mamą Armena, która była fryzjerką. Po upadku ZSRR zaczęła się bieda, Armen skończył technikum handlowe, ale kiedy jego kumple wyjechali do Rosji – handlować, oszukiwać i kraść – pojechał z nimi. Potem przenieśli się do Polski. Kiedy się poznaliśmy, miał 25 lat. Gdy zostaliśmy rodziną, obiecał, że się zmieni.

I rzeczywiście, mężczyzna poszedł do urzędu pracy, odbył w stoczni kurs spawacza okrętowego i dostał dobrze płatną pracę. Problem w tym, że musiał spłacić firmie koszty szkolenia, więc zostawało mu 800 zł miesięcznie.

Ja z dwójką małych dzieci pracować nie mogłam. Wciąż brakowało nam na czynsz i jedzenie. Armen wrócił do dawnego życia. Popalał trawkę, bywał agresywny. Trwałam przy nim i nawet załatwiłam mieszkanie komunalne. Dostaliśmy dwa pokoje w podzielonym na pół mieszkaniu we Wrzeszczu, w jednej z solidnych kamienic otoczonej ogrodem.

Niestety z powodu trudnych współlokatorów (jeden z nich zatłukł siekierą ich kota), rodzina musiała się przeprowadzić. Wtedy już bez Armena. Jednak, jak podkreśla Joanna Skiba:

Był dobrym ojcem, kochał Anaid, opiekował się Kamilą [starsza córka pani Joanny – przyp. red.], ale ja nie byłam w stanie znieść już awantur. Rozwiodłam się.

Matka zmarłej 14-latki mówiła, że mimo rozwodu, mężczyzna kochał Anaid. Okazywał jej to i spędzał z nią dość sporo czasu.

W końcu postawiono zarzuty

Śledczy do tej pory nie ustalili, czy na sobotnim spotkaniu Krystian W. skrzywdził Anaid. Nie postawili mu zarzutów wykorzystania seksualnego 14-latki. Dopiero 4 lata po samobójstwie dziewczynki gdańscy prokuratorzy postawili mu zarzut z artykułu 200a Kodeksu Karnego, dotyczącego zakazu nawiązywania kontaktu seksualnego z małoletnią poniżej 15 lat:

Kto w celu popełnienia przestępstwa określonego w art. 197 zgwałcenie lub wymuszenie czynności seksualnej § 3 pkt 2 lub art. 200 obcowanie płciowe z osobą małoletnią lub doprowadzenie jej do poddania się czynnościom seksualnym, jak również produkowania lub utrwalania treści pornograficznych, za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej nawiązuje kontakt z małoletnim poniżej lat 15, zmierzając, za pomocą wprowadzenia go w błąd, wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania sytuacji albo przy użyciu groźby bezprawnej, do spotkania z nim, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Po środowej emisji filmu Latkowskiego, Ministerstwo Sprawiedliwości bohatersko zapowiada, że weźmie się ostro do roboty i powoła specjalny zespół śledczych. Nie było na to czasu przez minione 5 lat?

Źródła: www.mojaorunia.pl, www.wysokieobcasy.pl, wiadomosci.wp.pl
Fotografie: Imgur (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować