Nie żyje kierowca karetki chory na COVID-19. Szpitale odmówiły jego przyjęcia
Miał 70 lat, ale nadal woził pacjentów do szpitali. Gdy sam potrzebował pomocy, zabrakło dla niego miejsca. Nie żyje kierowca karetki chory na COVID-19. Wczoraj koledzy uczcili pamięć zmarłego Włodzimierza Dębowskiego.
Nie żyje kierowca karetki
Pan Włodzimierz był członkiem garwolińskiego zespołu ratownictwa medycznego. Mimo wieku nadal wykonywał trudny i odpowiedzialny zawód – pracował jako kierowca karetki. Od kilku dni przebywał na kwarantannie, ponieważ potwierdzono u niego zakażenie koronawirusem.
Stan zakażonego mężczyzny pogarszał się z dnia na dzień. Jak wynika z informacji przekazanych przez portal egarwolin.pl, w piątek przed południem 70-latek został zabrany z domu przez zespół ratownictwa medycznego w bardzo poważnym stanie.
Gdy kierowca karetki sam potrzebował pomocy, okazało się, że w szpitalach nie było dla niego miejsca. Wkrótce pan Włodzimierz zmarł.
Wozili chorego od szpitala do szpitala
Miejsca dla chorego szukano w szpitalu zakaźnym między innymi w Warszawie i w Siedlcach. Ale nigdzie nie chciano przyjąć pacjenta, motywując to brakiem miejsca.
Ostatecznie pacjenta w bardzo poważnym stanie przetransportowano do Szpitala Powiatowego w Garwolinie. Niestety, na ratunek było już za późno. Pan Włodzimierz zmarł jeszcze przed północą.
Pomimo heroicznych wysiłków zarówno przedstawicieli pogotowia, Meditransu, którzy obdzwonili wszystkich, jak i naszych wysiłków formalnych i nieformalnych, nigdzie miejsca dla tego chorego nie było. W mojej ocenie zrobiliśmy wszystko, czym mógł służyć nasz szpital takiemu choremu. Niestety stan był zbyt poważny i pewnych procesów nie dało się odwrócić
– powiedział Krzysztof Żochowski, dyrektor Szpitala Powiatowego w Garwolinie, cytowany przez egarwolin.pl.
W całym kraju zawyły syreny
To ironia losu, że człowiek, który sam niósł pomoc innym, nie otrzymał jej na czas, gdy najbardziej jej potrzebował. Czy właśnie tak przygotowani jesteśmy do walki z koronawirusem? A może po raz kolejny zdecydowała ludzka obojętność?
Kolegom zmarłego pozostało jedynie uczcić jego pamięć.
Zwracam się z wielką prośbą do wszystkich medyków pracujących w ZRM oraz Transportach Medycznych i Sanitarnych o to aby w dniu 19.10 o godz. 14.00 (Czas rozpoczęcia uroczystości pogrzebowych ) minutą sygnałów świetlnych i dźwiękowych, uczcić pamięć naszego kolegi Włodzimierza który odszedł na wieczny dyżur z powodu COVID-19.
– apeluje na Facebooku kolega 70-latka.
Włodzimierz był wieloletnim kierowcą w ZRM oraz Transporcie Medycznym w SP ZOZ Garwolin. Pomimo bycia na emeryturze nie skapitulował przed COVIDEM i dalej pełnił dyżury jako kierowca karetki niosąc pomoc potrzebującym. Zawsze potrafił rozbawić załogę żartem lub opowieścią z minionych lat działalności PR jako weteran tej instytucji. Jako koledzy i koleżanki z pracy chociaż tak chcemy uczcić pamięć o jego poświęcenie
– dodaje.
Witam, zwracam się z wielką prośbą do wszystkich medyków pracujących w ZRM oraz Transportach Medycznych i Sanitarnych o…
Opublikowany przez Michała Wiecza Niedziela, 18 października 2020
Wczoraj o godzinie 14 w całym kraju zawyły syreny karetek. Tak koledzy po fachu upamiętnili zmarłego.
Jak informuje Polsat News, minister zdrowa oraz prezes Narodowego Funduszu Zdrowia zdecydowali o wszczęciu kontroli, która ma objąć wszystkie podmioty mające związek ze sprawą.
Jednak nawet jeśli wykryte zostaną uchybienia i ktoś poniesie konsekwencje, nie zmieni to już faktu, że za „uchybienia” pan Włodzimierz zapłacił najwyższą cenę.