×

Natalia mieszka na wsi i wytykana jest palcami. Sam proboszcz robi znak krzyża, gdy ją mija

Czasami ślub kościelny, a później chrzest dziecka jest bardziej tradycją niż wynikiem wyznawanej wiary. Są jednak osoby, które żyją zgodnie ze swoimi przekonaniami. Deklarują ateizm, w związku z tym nie chrzczą dzieci i nie posyłają ich na religię. Nie wszyscy potrafią to zrozumieć, zwłaszcza w małym miejscowościach, gdzie prawie każdy się zna.

Wiara na siłę?

Poniżej przedstawiamy historie, z jakimi spotykają się osoby niewierzące, na których rodziny i otoczenie próbuje wymusić religijność.

Jak twierdzi Natalia, która przeprowadziła się na wieś:

Tutaj nikt nie mówi nic w twarz, szczególnie takim jak ja, bo nie dość, że przyjezdna, to jeszcze się nie wtapiam w tłum. Mieszkamy z partnerem na uboczu, na trasie do małego kościółka i wszystkie procesje odbywają się przed naszym domem. Raz siedziałam z synem na podwórku i słyszałam, jak procesja zatrzymuje się przy kapliczce obok, a proboszcz mówi: „Módlmy się za tych, którzy nie widzą jedynej właściwej drogi, którzy zamykają drzwi do nieba własnym dzieciom przez swój upór i ślepotę”

„Bez chrztu nie można mieć imienia!”

Natalia nie bierze udziału w życiu Kościoła, dlatego nie chciała ochrzcić swojego synka. Jednak proboszcz regularnie podpytuje ją, czy przypadkiem nie zmienili zdania. Z kolei starsze panie nie mogą zrozumieć, jak dziecko może funkcjonować bez chrztu.

Tak przebiegała pewna rozmowa:

– Jak ochrzciliście tego małego?
– Pyta pani, jak daliśmy mu na imię?
– No tak, jak chrzciliście.
– No nie, nie chrzciliśmy, a nazywa się Dominik.
– Ale bez chrztu nie można mieć imienia!

Natalia powiedziała również, że babcia ciągle jej powtarza, że „brak chrztu to proszenie się o problemy”.

Nie identyfikuje się z katolikami, chociaż miała chrzest

Agnieszka mieszka na Lubelszczyźnie. Również nie ochrzciła córeczki, chociaż sama pochodzi z katolickiej rodziny i miała chrzest. Po prostu nie czuje takiej potrzeby.

Jak wyjaśnia:

Nie miałam w ogóle myśli, że trzeba chrzcić. Nie żyję tą religią, więc nie widziałam powodu

Sama zdecyduje

Kobieta chce, aby jej córka miała wybór, gdy dorośnie – również w kwestii wiary. Sama nie miała takiej możliwości, bo od dziecka musiała uczestniczyć w obrzędach religijnych i chodzić do kościoła. W dodatku twierdzi, że to miało na nią zły wpływ.

Ciągłe wypominanie grzechów i umartwianie, droga krzyżowa czy spowiedź były dla mnie bardzo trudnymi przeżyciami

Będzie inna

Według niej religia może uczynić szkody w młodym umyśle, dlatego nie zamierza posyłać córki na tego typu lekcje. Bliscy rozumieją jej decyzje, ale czasami ktoś zapyta:

A jak pójdzie do szkoły i będzie czuć się inna, to co wtedy?

Agnieszka nie boi się tego, ponieważ uczy córkę, że ludzie są różni i wierzą w różne rzeczy.

Takich przykładów jest wiele

Polki, chociaż wychowane w wierze, coraz częściej chcą zostawiać wybór swoim dzieciom.

Nie ochrzciłam z wyboru. Uznaliśmy z mężem, że wiara to tak poważny aspekt, że dzieci same zdecydują, w co lub kogo chcą wierzyć – mówi Michalina

Opowiadają o wszystkich religiach

Z kolei Olivia, która przyjęła nawet sakrament bierzmowania, nie ochrzciła córki, bo chce by była dobrym człowiekiem bez względu na wiarę.

Wychodzę z założenia, że wpajamy powoli tradycje, opowiadamy o wszystkich religiach, uczymy wartości. Jeśli córka podejmie decyzję, że chce być ochrzczona, to nie widzę problemu, będzie znała i plusy, i minusy

Proszenie się o problemy

Niektórzy członkowie rodziny Joanny uszanowali jej decyzję. Jednak byli tacy, którzy przekonywali, że „niechrzczeniem zrobimy dziecku krzywdę, bo co, jak będzie chciało kiedyś wziąć ślub kościelny?”.

I uwaga, mój hit: będziemy mieli problem z pogrzebem – usłyszałam to, jak mały miał trzy miesiące i problemy ze zdrowiem – wspomina Joanna

Na więcej nie da się namówić

Kobieta, jak i jej mąż byli ochrzczeni, ale są niewierzący. Z kolei dziecku chcą dać wolny wybór.

Ja mam nawet bierzmowanie, bo nie chciałam robić przykrości babci, ale na więcej nie dałam się namówić

I jak dodaje:

Czytałam i słyszałam wiele historii o tym, jak to dzieci były straszone, że rodzice pójdą do piekła, bo nie mają ślubu kościelnego czy tym podobne rzeczy, więc na religię też chodzić nie będzie

Nie chce być hipokrytką

29-letnia Alicja opowiada, jak rodzina jej męża naciskała na nich, aby ochrzcili w końcu dziecko. Gdy tylko córka miała katar, przypominali, że bez chrztu może być problem z pogrzebem! Nie ugięli się jednak. Liczą, że w przyszłości ich dziewczynka samodzielnie podejmie dojrzałą decyzję.

Według Alicji:

Szczytem hipokryzji byłoby branie na siebie odpowiedzialności za wychowanie dziecka w wierze, w którą ja nie wierzę. Moim rodzicom mam za złe, że mnie ochrzcili, automatycznie przypisując mnie do wiary, która do mnie nie przemawia. Pozostaje mi jedynie akt apostazji, czego chcę córce oszczędzić

Bez ślubu nie będzie chrztu

Kinga ma 31 lat i dwójkę dzieci. Żadnego nie ochrzciła, chociaż prawie do tego doszło. Gdy na świecie pojawiła się jej pierworodna córeczka, to poszła z mężem do księdza. Usłyszała od niego, że udzieli chrztu dziecku dopiero, gdy oni wezmą ślub kościelny.

„Wyrzekłby się brata pracującego w niedziele”

W dodatku brat Kingi nie mógł być ojcem chrzestnym, bo pracował sezonowo w Holandii po siedem dni w tygodniu i nie chodził na msze.

Od księdza usłyszała, że on by się brata pracującego w niedzielę wyrzekł.

Powiedziałam, że w takim razie księdza rodzeństwo też już nie powinno z księdzem rozmawiać. Złożyłam serdeczne Bóg zapłać, do widzenia, więcej prób zaćmienia umysłu nie miałam – zakomunikowała 31-latka

__________________________________
* Zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować