Nastolatek oszukał Owsiaka. Chodziło o 5 milionów złotych
Nastolatek oszukał Owsiaka: wydawało się, że chce pomóc chorym dzieciom, okazało się jednak, że nie ma ani pieniędzy, ani pracy i wcale nie odziedziczył fortuny po babci. Ta aukcja przeszła do „historii” WOŚP, choć wszyscy woleliby raczej o niej zapomnieć.
Nastolatek oszukał Owsiaka
31. Finał WOŚP zagra już w najbliższą niedzielę – 29 stycznia 2023 roku. Tym razem hasło brzmi: „Chcemy wygrać z sepsą! Gramy dla wszystkich – małych i dużych!”. Na polskie ulice znów wyjdzie 120 tys. wolontariuszy ze skarbonkami. Rozpoczną się koncerty, biegi, pokazy, licytacje — wszystko, dzięki czemu miliony Polaków znów zjednoczą się choć na chwilę, mając wspólny cel.
31 FINAŁ WOŚP.
TYM RAZEM POWALCZYMY Z SEPSĄ. pic.twitter.com/TqpOsP2PeG— Adam_Karpinski (@Adam83462787) October 12, 2022
Niestety, WOŚP, który jest świętem ludzi dobrej woli, jest także prawdziwym polem do popisu dla oszustów. Zdarzają się różne przykre sytuacje, ale to, co zrobił w 2003 r. nastoletni Damian W., przeszło do „historii” WOŚP.
Wszystko działo się podczas XI Finału WOŚP w 2003 r. Zbliżała się północ. Damian „Matrix” W. wziął udział w transmitowanej na żywo licytacji złotego serduszka nr 1. Jego cena wynosiła wtedy 200 tys. zł. Ale nowy gracz zadziwił wszystkich i niespodziewanie zaproponował rekordową w historii Orkiestry kwotę 5 mln zł. Aukcję — rzecz jasna — wygrał. Z taką kwotą nie mogło być inaczej. Ponoć sam Jurek Owsiak zadzwonił do nastolatka, żeby mu pogratulować. Tyle że szybko okazało się, że „Matrix” wcale nie ma 5 mln złotych. W ogóle nie miał pieniędzy.
Nastolatek bez serca, nie tylko złotego
„Matrix”, a tak naprawdę 17-letni (wówczas) Damian W. z Ustki, przekonywał, że odziedziczył pieniądze po zmarłej babci. I to nie 5 milionów złotych, a znacznie więcej. Nie chciał jednak zdradzić, w jaki sposób jego babcia dorobiła się takiej fortuny. Dziennikarzy przyjmował na klatce schodowej, a gdy pytano go o wyciąg z konta, natychmiast się wymigiwał. Dlaczego?
Nastolatek mieszkał sam, w ciasnym mieszkaniu. Nie miał majętnej babci, a jego matka, która rzekomo miała wyjechać do pracy w Niemczech, przebywała w więzieniu w Lesznie. Chłopak nie miał pracy ani pieniędzy. Utrzymywał się głównie z oszustw: najpierw kupował towar, a następnie wysyłał sprzedawcom sfałszowane polecenia przelewu. Właśnie w taki sposób oszukał 27 firm z całego kraju na kwotę ok. 50 tys. zł.
Kuriozalne tłumaczenia
Gdy prawda wyszła na jaw, Damian W. tłumaczył, że chciał zaprezentować wadliwość systemu licytacji i pokazać, że właściwie każdy może podbić cenę do horrendalnych sum.
Zrobiłem to, ponieważ chciałem udowodnić Owsiakowi, że system licytacji i weryfikacji uczestników licytacji jest do niczego. Każdy mógł to zrobić. Nie tylko ja
– mówił w rozmowie z PAP.
Ale tym razem niewielu wierzyło w tłumaczenia W. Chłopakowi zależało głównie na rozgłosie. Ubierał się na czarno, żył w wirtualnym świecie, czuł się samotny. Pragnął rozgłosu, lubił pokazywać się w telewizji i prosił, żeby gazety drukowały jego nazwisko w całości. Wiadomo też, że W. leczył się psychiatrycznie.
Sąd Rodzinny w Słupsku zdecydował o umieszczeniu nastolatka w pogotowiu opiekuńczym w Sławnie. Nie wiadomo, jak potoczyły się jego dalsze losy.