×

Nastolatek oszukał Owsiaka. Chodziło o 5 milionów złotych

Nastolatek oszukał Owsiaka: wydawało się, że chce pomóc chorym dzieciom, okazało się jednak, że nie ma ani pieniędzy, ani pracy i wcale nie odziedziczył fortuny po babci. Ta aukcja przeszła do „historii” WOŚP, choć wszyscy woleliby raczej o niej zapomnieć.

Nastolatek oszukał Owsiaka

31. Finał WOŚP zagra już w najbliższą niedzielę – 29 stycznia 2023 roku. Tym razem hasło brzmi: „Chcemy wygrać z sepsą! Gramy dla wszystkich – małych i dużych!”. Na polskie ulice znów wyjdzie 120 tys. wolontariuszy ze skarbonkami. Rozpoczną się koncerty, biegi, pokazy, licytacje — wszystko, dzięki czemu miliony Polaków znów zjednoczą się choć na chwilę, mając wspólny cel.

Niestety, WOŚP, który jest świętem ludzi dobrej woli, jest także prawdziwym polem do popisu dla oszustów. Zdarzają się różne przykre sytuacje, ale to, co zrobił w 2003 r. nastoletni Damian W., przeszło do „historii” WOŚP.

Wszystko działo się podczas XI Finału WOŚP w 2003 r. Zbliżała się północ. Damian „Matrix” W. wziął udział w transmitowanej na żywo licytacji złotego serduszka nr 1. Jego cena wynosiła wtedy 200 tys. zł. Ale nowy gracz zadziwił wszystkich i niespodziewanie zaproponował rekordową w historii Orkiestry kwotę 5 mln zł. Aukcję — rzecz jasna — wygrał. Z taką kwotą nie mogło być inaczej. Ponoć sam Jurek Owsiak zadzwonił do nastolatka, żeby mu pogratulować. Tyle że szybko okazało się, że „Matrix” wcale nie ma 5 mln złotych. W ogóle nie miał pieniędzy.

Nastolatek bez serca, nie tylko złotego

„Matrix”, a tak naprawdę 17-letni (wówczas) Damian W. z Ustki, przekonywał, że odziedziczył pieniądze po zmarłej babci. I to nie 5 milionów złotych, a znacznie więcej. Nie chciał jednak zdradzić, w jaki sposób jego babcia dorobiła się takiej fortuny. Dziennikarzy przyjmował na klatce schodowej, a gdy pytano go o wyciąg z konta, natychmiast się wymigiwał. Dlaczego?

Nastolatek mieszkał sam, w ciasnym mieszkaniu. Nie miał majętnej babci, a jego matka, która rzekomo miała wyjechać do pracy w Niemczech, przebywała w więzieniu w Lesznie. Chłopak nie miał pracy ani pieniędzy. Utrzymywał się głównie z oszustw: najpierw kupował towar, a następnie wysyłał sprzedawcom sfałszowane polecenia przelewu. Właśnie w taki sposób oszukał 27 firm z całego kraju na kwotę ok. 50 tys. zł.

Kuriozalne tłumaczenia

Gdy prawda wyszła na jaw, Damian W. tłumaczył, że chciał zaprezentować wadliwość systemu licytacji i pokazać, że właściwie każdy może podbić cenę do horrendalnych sum.

Zrobiłem to, ponieważ chciałem udowodnić Owsiakowi, że system licytacji i weryfikacji uczestników licytacji jest do niczego. Każdy mógł to zrobić. Nie tylko ja

– mówił w rozmowie z PAP.

Ale tym razem niewielu wierzyło w tłumaczenia W. Chłopakowi zależało głównie na rozgłosie. Ubierał się na czarno, żył w wirtualnym świecie, czuł się samotny. Pragnął rozgłosu, lubił pokazywać się w telewizji i prosił, żeby gazety drukowały jego nazwisko w całości. Wiadomo też, że W. leczył się psychiatrycznie.

Sąd Rodzinny w Słupsku zdecydował o umieszczeniu nastolatka w pogotowiu opiekuńczym w Sławnie. Nie wiadomo, jak potoczyły się jego dalsze losy.

Fotografie: Twitter, Twitter (miniatura wpisu), twitter.com, twitter.com

Może Cię zainteresować