×

Największa porażka Krzysztofa Krawczyka. „Nie wszyscy mu to wybaczyli”

Dziś legendarny artysta wyruszył w swój ostatni rejs… Nie tylko fani jego twórczości mają poczucie, że na polskiej estradzie zabrakło kogoś, kogo nikt nie będzie w stanie zastąpić. A czy jest coś, czego artysta musiał się wstydzić? To była największa porażka Krzysztofa Krawczyka na scenie muzycznej.

Trudno początki

Nie wszyscy kupowali jego płyty i dodawali jego utwory do playlisty. Ale każdy, niezależnie od wieku i muzycznych preferencji, znał przynajmniej jedną piosenkę Krzysztofa Krawczyka. Każdy potrafił rozpoznać jego charakterystyczny głos. To był artysta obdarzony niezwykłym talentem i charyzmą. A przy tym po prostu dobry, ciepły człowiek, który znał życie. Nie ukrywał tego, że miał za sobą wiele trudnych doświadczeń i nie ze wszystkich swoich dokonań był dumny.

Przed laty do artysty przylgnęła łatka kobieciarza, który nie stroni nie tylko od pięknych kobiet, ale i od używek. Potem Krzysztof Krawczyk przeszedł ogromną wewnętrzną metamorfozę. Zmieniła go miłość do żony Ewy i miłość do Boga. Po wielu latach artysta powrócił na łono Kościoła.

Czy czegoś się wstydził? Otwarcie mówił o tym, że „obraził się” na Boga, gdy przedwcześnie stracił tatę. Mówił o swoich problemach z alkoholem, narkotykami i lekami. O trudnych relacjach z synem i próbach naprawienia błędów z przeszłości. Dzięki swojej otwartości pokazywał, że nie liczy się to, ile razy upadamy, ale to, ile razy się podnosimy.

Czy było coś jeszcze, czego Krzysztof Krawczyk się wstydził? Chociaż nagrał niezliczoną ilość przebojów, było coś, co uważał za swoje niepowodzenie.

Największa porażka Krzysztofa Krawczyka

W dniu pogrzebu Krzysztofa Krawczyka do sieci trafił wywiad z Marią Szabłowską, która zna polską scenę muzyczną jak nikt inny. Doskonale znała również zmarłego artystę. To Szabłowska zdradziła, co Krzysztof Krawczyk uważał za swoją największą muzyczną porażkę.

Na jego drodze pojawiało się wiele porażek. Jedną z nich był wyjazd do Stanów Zjednoczonych z nadzieją, że zrobi tam karierę. Próbował i w Nashville, i innych amerykańskich miastach. Nic z tego nie wyszło. Skończyło się na śpiewaniu w klubach nocnych. Ale jak sam mówił, największą porażką był powrót do Polski w latach 90., kiedy ludzie już trochę o nim zapomnieli, a on nie bardzo miał z czego żyć. Wtedy poszedł w disco polo

– mówi Szabłowska w wywiadzie opublikowanym przez PAP.

Nie wszyscy mu to wybaczyli. Ale on wielokrotnie mówił potem, że nie miał się z czego utrzymać, a umiał tylko śpiewać. Na szczęście to odium disco polo udało mu się jakoś zrzucić

– dodaje dziennikarka.

Prawdziwy przełom w karierze Krawczyka

Przełomem w patowym momencie kariery artysty była współpraca z Goranem Bregovicem.

To był prawdziwy przełom. Goran Bregovic pojawił się akurat wtedy, kiedy Krzysiek nie mógł się odnaleźć, nie miał piosenek, nie koncertował. Bregovic postanowił nagrać płytę z polskim wokalistą, ale ponieważ nie znał tutejszego rynku, poprosił swoich współpracowników, żeby dostarczyli mu nagrania różnych, najlepiej znanych, polskich głosów. Na tej podstawie miał dokonać wyboru.

Ale wybór okazał się bardzo prosty.

Zapytałam go, czy długo wybierał, bo przecież mamy kilka dobrych męskich głosów. Odpowiedział: w ogóle nie wybierałem. Nagranie Krawczyka odsłuchał jako jedno z pierwszych i nie miał wątpliwości, że to musi być on. Zadałam więc drugie pytanie: co zaważyło na tym wyborze. W odpowiedzi usłyszałam, że Krzysztof ma taką prawdę w głosie

– opowiada Szabłowska.

Pan Krzysztof dołączył do Zbigniewa Wodeckiego i grona innych wybitnych artystów, których nikomu nie uda się zastąpić. Dzisiaj odbyły się uroczystości pogrzebowe Krawczyka. Artysta wyruszył w swój ostatni rejs…

Źródła: www.se.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować