×

Horror w warszawskim kościele. Marek został brutalnie zamordowany tuż po spowiedzi

Kościół to nic innego, jak budynek przeznaczony do celów rytualnych i sakralnych. Budynek, w którym powinniśmy się czuć przede wszystkim bezpiecznie. Tak samo myślał z pewnością 65-letni pan Marek, który w świątyni św. Augustyna w Warszawie spędził ostatnie chwile swojego życia. Aż ciężko uwierzyć w to, co się tam wydarzyło.

Śmierć w kościele

Pan Marek był na spowiedzi. Kiedy wychodził ze świątyni, spotkał na swojej drodze 38-letniego, rosłego zawodnika MMA i rugby, Jana. Nie przypuszczał jednak, że lada chwila doświadczy istnego piekła na ziemi. Okazało się bowiem, że pełny nienawiści mężczyzna przyszedł do świętego miejsca, aby zabić. Bez chwili zastanowienia rzucił się więc na pana Marka z gołymi pięściami. Pan Marek nie miał najmniejszych szans w starciu z silnym mężczyzną. Wkrótce potem padł na ziemię i stracił przytomność.

Reakcja proboszcza i tragiczny finał zdarzenia

Przeraźliwe krzyki dochodzące ze świątyni usłyszał proboszcz. Kiedy na własne oczy zobaczył zakrwawionego mężczyznę, natychmiast chwycił za telefon i zadzwonił po karetkę pogotowia, co bardzo nie spodobało się napastnikowi. W tym samym czasie szaleniec przestał znęcać się nad swoją ofiarą i rzucił się na księdza, w wyniku czego proboszcz dostał kilka ciosów w głowę.

Niedługo potem na miejscu zjawili się policjanci i medycy. Niestety, życia pana Marka nie udało się uratować.

Diabeł kazał mu zabić?

Interwencja policji

Kiedy policjanci dobrali się do napastnika i go obezwładnili, mężczyzna stracił przytomność w konsekwencji czego został przetransportowany do szpitala. Przytomności nie odzyskał do wczorajszego wieczoru. Śledztwo w całej sprawie wciąż trwa. Na razie jeszcze nie wiadomo, czy 38-latek był pod wpływem środków odurzających, które mogły przyczynić się do brutalnej napaści.

Materiały policyjne

Materiały policyjne

Do morderstwa w świątyni doszło w czwartek. Przypadek?

Ciężko powiedzieć, czy dzień, w którym 38-latek dopuścił się okrutnego morderstwa był przypadkiem. Z jednej strony czwartek to dzień jak każdy inny, a z drugiej dzień, w którym Chrystus odbył ostatnią wieczerzę. Jakby tego było mało, brutalnie zamordowany 65-latek był nie tylko osobą bardzo pobożną, ale również ojcem księdza.

Myślicie, że 38-latek był świadomy w chwili, kiedy dopuścił się makabrycznego zabójstwa?

Może Cię zainteresować