×

„Panowie na siłowni śmiali się na mój widok”. Dziś ma 68 lat i figurę nastolatki

Ma 68 lat i formę jak nastolatka. Pani Irena udowadnia, że nigdy nie jest zbyt późno na zmiany. Przeszła ogromną metamorfozę fizyczną, a przede wszystkim zmieniła swój sposób myślenia. O wieku przypomina sobie jedynie wtedy, gdy zagląda w lustro. Dziś ma jedno marzenie: chce być młoda.

„Ja, kura domowa”

Czy przejście na emeryturę musi oznaczać siedzenie w fotelu, robienie na drutach, rozmowy o chorobach i spędzanie wielu godzin w kolejce przychodni? Pani Irena Wielocha udowadnia, że wcale tak nie musi być. Zmiany w życiu zaczęła od zmiany w sobie.

Historia pani Ireny jest historią wielu kobiet. Ale 68-latka znalazła w sobie pokłady siły, by dopisać jej inne zakończenie.

Kiedyś wszystko poświęciła dla rodziny.

(…) wyszłam za mąż i ja miałam dzieci, a mąż miał góry

– mówi pani Irena w wywiadzie dla ofeminin.pl.

Chociaż też lubiła góry, ktoś musiał się poświęcić. Wychowywała dzieci w trudnych czasach. Nie miała ich z kim zostawić, ale i zabrać ze sobą ich nie mogła. Chodziło o prozaiczne rzeczy, jak np. brak pieluch jednorazowych. Dlatego po prostu została w domu, poświęcając się w pełni. Dziś pani Irena sama nazywa siebie sprzed lat „kurą domową”.

Kobiety tak mają, że biorą na siebie te najtrudniejsze rzeczy. Niby najprostsze, ale one są najtrudniejsze. I ja też wzięłam.

– mówi.

Gdy dzieci podrosły, mama mogła pójść do pracy. Pracowała w prywatnych firmach, po 10 godzin dziennie. W tym czasie mąż osiągał sukcesy, realizował pasję.

Dzieci, dom i praca, dzieci, dom i praca. I tak w kółko. Nie było w tym mnie. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam myśleć: a może zrobić coś dla siebie? I w końcu przyszedł taki czas, kiedy się zbuntowałam.

Bunt oznaczał radykalne zmiany. Gdy córka była już dorosła, a syn przygotowywał się do matury, pani Irena spakowała walizki i pojechała do domu w górach. Zaczynać nowe życie.

Ma 68 lat i formę jak nastolatka

Na początku, poza plenerami i miejscem zamieszkania, w życiu pani Ireny nie zmieniło się właściwie nic. Mieszkała w górach, ale ciągle pracowała. Nie miała czasu na to, by po nich chodzić. W końcu postanowiła, że tak dłużej nie może być. Gdy Towarzystwo Karpackie zorganizowało wyprawę w góry, dołączyła do nich.

Właściwie to oni poszli, a ja się czołgałam.

– mówi.

Miała wtedy 55 lat. Ile ważyła? Tego nie wie. Ale doskonale pamięta, że miała wtedy wiele nadprogramowych kilogramów i fatalną kondycję. Na zdjęciach z tamtego okresu widać niezbyt szczęśliwą, zrezygnowaną kobietę, która rzadko wychodziła z domu, bo źle czuła się w swoim ciele.

Zamiast się poddać, postanowiła działać. Pani Irena schudła 24 kilogramy, nie przejmując się powszechnymi opiniami, że „w tym wieku to już nie wypada”. Chociaż mężczyźni na siłowni rechotali na jej widok, ona postanowiła, że Uniwersytet Trzeciego Wieku wymieni właśnie na to miejsce. Doskonale pamiętała starość i choroby swoich rodziców. Nie chciała bezczynnie czekać na koniec. Nie chciała rozmawiać o chorobach, a od wędrówek od przychodni do przychodni wolała wędrówki po górach.

Momentem przełomowym były badania, które wykazały bardzo wysoki poziom cukru.

Informacja, że mogę mieć cukrzycę mnie sparaliżowała. Zaczęłam jeść wyłącznie produkty o niskim indeksie glikemicznym. Po trzech miesiącach powtórzyłam badania i wszystko wypadło lepiej. Wtedy mąż mi powiedział: „ale schudłaś!”. Kupiłam wagę i zaczęłam się ważyć. I widziałam jak ta waga rzeczywiście spada. Tydzień – kilogram, tydzień – kilogram.

Patrząc na zdjęcia, trudno uwierzyć, że to ta sama osoba. Dziś pani Irena trenuje na siłowni pięć, sześć razy w tygodniu i stara się zdrowo odżywiać. Nie musi już chudnąć, po prostu – zmieniła całe swoje życie i nawyki. Czuje się dobrze w swojej skórze. W jej oku znów pojawił się dawny, młodzieńczy błysk.

Przekonałam się, że pod zwałami tłuszczu jest zgrabna, sprawna dziewczyna, która z dnia na dzień staje się coraz młodsza.

– skomentowała 68-latka w wywiadzie dla Twojego Stylu.

Kobieta zawsze młoda

Popularność programów takich jak „Sanatorium miłości” pokazała, że emerytura wcale nie musi być końcem, może być początkiem – nowego i lepszego rozdziału. Jednak kobiety w Polsce nadal mają zbyt mało odwagi, by walczyć o siebie i swoje szczęście. Nieustannie słyszą „kobiecie w twoim wieku to już nie wypada”. Nie mają siły, by zawalczyć o siebie.

Dlatego tak cenne jest to, co robi pani Irena. Swoją przemianą dzieli się z innymi w mediach społecznościowych jako „Kobieta zawsze młoda”.

Konta pani Ireny na Facebooku czy Instagramie mogą być wspaniałą inspiracją dla pań, które chciałyby coś zmienić, ale brak im motywacji i odwagi.

Mnie się udało, czemu innym miałoby się nie udać?

Fotografie:

Może Cię zainteresować