×

Ludzie boją się cen za ogrzewanie! Zbierają chrust, by przygotować się do zimy

Choć kalendarzowe lato dopiero przed nami, niektórzy nie bez powodu już myślą o tym, co będzie za kilka miesięcy. W czasach szalejącej inflacji ludzie boją się cen za ogrzewanie, w związku z czym już dziś wielu Polaków zaczęło zaopatrywać się na ten mroźny okres. Świadczy o tym ogromny popyt na tzw. samowyrób i drewno z tartaków.

Ludzie boją się cen za ogrzewanie. Wracamy do lasu po chrust?

Opał, w tym węgiel czy ekogroszek, podrożał o kilkaset procent. Podobnie jest z gazem. Nic dziwnego, że ludzie obawiają się kolejnej zimy, która zwykle nie jest w Polsce najłagodniejsza. W związku z wszechobecnym lękiem, konieczna była reakcja minister klimatu i środowiska Anny Moskwy, która zwróciła się do Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych z wnioskiem o „zapewnienie dostępności drewna opałowego dla gospodarstw domowych”. Chodzi o ułatwienia dla mieszkańców małych miasteczek i terenów wiejskich, które nie są podłączone do systemów ciepłowniczych. Takie osoby mogłyby same pozbierać w lesie najtańsze drewno, co określane jest przez leśników mianem „samowyrobu”.

W odpowiedzi dyrektor Lasów Państwowych przygotował już wytyczne dla nadleśnictw. Zawarte jest w nich m.in. priorytetowe traktowanie indywidualnych, lokalnych klientów przed firmami handlującymi drewnem.

W ten sposób Lasy Państwowe starają się przeciwdziałać trendom inflacyjnym i rosnącym cenom energii

– czytamy w komunikacie Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Chcemy dać Polakom dostęp do taniego drewna. Mowa tutaj o zbieraniu chrustu, gałęzi, generalnie drobnicy, ale także możemy udostępnić Polakom grubsze kawałki drewna w odcinkach do 1,5 metra

– potwierdza rzecznik Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, Michał Gzowski.

Opału w lesie nie można zbierać według własnego widzimisię. Niezbędna jest zgoda leśniczego, który wskazuje miejsce, z którego można zbierać drewno. Po ułożeniu chrustu i gałęzi na kupkę, leśniczy wycenia „zbiory” według swojej taryfy (nie ma jednego cennika) i dopiero wtedy można zabrać opał z lasu. Szacuje się, że koszt tak pozyskanego opału to średnio 27 zł za metr sześcienny. Dla porównania drewno opałowe kosztuje obecnie od 100 do 200 zł za metr sześcienny. Różnica jest więc bardzo duża. Chętnych na samowyrób dziś nie brakuje. Ba, zainteresowanie takim drewnem jest dzisiaj ogromne!

Kolejki w tartakach

Drewno w dobrej cenie można kupić również w tartakach, gdzie mają odpady poprodukcyjne. To idealne miejsce dla osób, które liczą się z ceną za opał, ale nie chcą same zbierać chrustu w lesie. Jeśli należysz do tego grona osób, musisz się pospieszyć. Część tartaków przyjmuje zapisy i prosi o telefon za kilka tygodni, gdyż drewno jest już wyprzedane. Przykładem jest tartak w Swarzędzu w woj. wielkopolskim.

Mamy sosnowe obrzynki poukładane w skrzynie za 130 zł, ale trzeba się zapisać do kolejki, bo jest bardzo dużo chętnych

– informuje pracownik.

W tartaku w Żerkowie za 2,5 m drewna sosnowego poukładanego na palecie trzeba zapłacić z kolei 180-200 złotych. Nie jest ono jednak dostępne od ręki. Pani radzi dzwonić za miesiąc. W Koszkowie z kolei od ręki jest tylko dąb w cenie 45 zł za 25 kg. W Szlachęcinie tartak ma na stanie drewno topolowe. Cena? 300 zł za cztery kubiki.

Źródła: poznan.wyborcza.pl
Fotografie: pxhere.com

Może Cię zainteresować