×

Ksiądz poraził turystę paralizatorem. Wierni z Dolnego Śląska mają dość

Ksiądz poraził turystę paralizatorem, ponieważ nie spodobało mu się, że mężczyzna wszedł do świątyni z psem. Do zdarzenia doszło w 2016 roku, ale sprawa ciągnie się do dziś. Wierni domagają się zwolnienia duchownego.

Ksiądz poraził turystę paralizatorem

Skandaliczne wydarzenie miało miejsce w czerwcu 2016 roku w sanktuarium „Marii Śnieżnej” na Górze Iglicznej na Dolnym Śląsku. Jeden z turystów wyszedł na taras widokowy sanktuarium z dziećmi i psem yorkiem. Zrobił to mimo zakazu wprowadzania zwierząt do świątyni i zignorował reprymendę, co mocno poirytowało proboszcza. Ksiądz wybiegł z kościoła i dwa razy raził mężczyznę paralizatorem w brzuch. Wszystko zarejestrowały kamery monitoringu.

Za zaatakowanie turysty duchownemu groziło nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Ostatecznie w maju 2018 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał księdza na dziesięć miesięcy prac społecznych. Ksiądz miał także zapłacić pokrzywdzonemu 10 tys. zł. i pokryć koszty procesu sądowego w wysokości 3 tys. zł.

Według portalu wp.pl, ksiądz zaatakowanego turysty nie przeprosił i próbował wymigać się od odbycia kary.

Oskarżony jest osobą duchowną, która ma głosić zasady wiary chrześcijańskiej, ale absolutnie w taki sposób oskarżony się nie zachował. W dodatku zrobił to na oczach jego dzieci

– argumentował sędzia. Ale duchowny był innego zdania.

Takie mamy sądy

– skwitował.

Wierni domagają się zwolnienia duchownego

Ostatecznie ksiądz w 2020 roku zaczął wykonywać prace społeczne w Ośrodku Pomocy Społecznej w Bystrzycy Kłodzkiej. Ale dużo wysiłku włożył w to, żeby uniknąć poniesienia odpowiedzialności. Najpierw złożył wniosek o zawieszenie wykonania kary ze względu na zły stan zdrowia. Sąd się do tej prośby przychylił, ale po kilku miesiącach uznał, że duchowny wydobrzał na tyle, by wykonać wyrok. Ale i wtedy ksiądz nie odpuścił. Zwrócił się do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o złożenie skargi nadzwyczajnej. W odpowiedzi usłyszał od Prokuratury Krajowej stanowcze „nie”.

Okoliczni wierni mają dość. Nie chcą takiego kustosza, bo już wcześniej duchowny zdążył im podpaść. Jak tłumaczą, od humoru księdza zależało, czy wierni zostaną wpuszczeni do świątyni. Duchowny nie współpracował i lekceważył prośby wiernych. Sytuacja z turystą tylko przelała czarę goryczy. Ale kuria stawała w obronie duchownego.

Ważniejsza jest ochrona religijnego charakteru miejsca od potrzeb turystów

– argumentowano.

Mimo to wierni nie ustawali w próbach usunięcia kustosza ze stanowiska. W końcu kuria otrzymała petycję, pod którą podpisało się ponad 700 osób. Biskup świdnicki zgodził się na spotkanie z wiernymi i wysłuchanie ich argumentów. Jaki będzie finał tej sprawy?

Może Cię zainteresować