×

Ksiądz latami molestował Martę. Kiedy rozdziewiczył 16-latkę, miała myśli samobójcze

Film pt. „Kler” Wojciecha Smarzowskiego nie bez powodu wywołał ogromne kontrowersje wśród wierzących Polaków. Jednym z głównych wątków jest wątek księdza pedofila i gwałciciela, którego ofiara milczała latami nie mówiąc nikomu nic o tym, co niegdyś się wydarzyło. I choć mogłoby się wydawać, że takie historie zostały wyssane z palca, nic bardziej mylnego.

Wstrząsająca historia

Do takich osób należała chociażby Marta, która została zgwałcona przez księdza, gdy miała zaledwie 16 lat. Całą jej historię można przeczytać w książce pt. „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” Artura Nowaka i Małgorzaty Szewczyk-Nowak”.

Zaczęło się od zwykłej spowiedzi

Marta miała 12 lat, kiedy poznała księdza zakonnika, który dopuścił się gwałtu, choć wszystko zaczęło się wyjątkowo niewinnie. Po raz pierwszy spotkali się podczas spowiedzi. Słowa duchownego tak wpłynęły na nastolatkę, że od tego momentu spowiadała się tylko u niego. Z czasem ich rozmowa zaczynała wyglądać jednak nieco inaczej i nie opierała się już tylko na wyznawaniu grzechów. Dziewczyna coraz otwarciej opowiadała o trudnej sytuacji w domu. Wyznawała, że zdana jest sama na siebie, ponieważ jej matka jest niepełnosprawna, a ojciec nałogowo spożywa alkohol.

Ksiądz dał jej ciepło, którego tak bardzo potrzebowała

Rozmowy z księdzem pomagały jej podnieść się na duchu. Dawały jej nadzieję i namiastkę ciepła, którego tak bardzo potrzebowała. Taka kolej rzeczy doprowadziła do tego, że nastolatka zakochała się w duchownym, który był dla niej jedynym wsparciem.

Lgnęłam do niego. To było pierwsze takie uczucie w moim życiu – mówiła

Kontakt fizyczny

Do pierwszego kontaktu fizycznego między duchownym a Martą, doszło, kiedy nastolatka dowiedziała się, że mogła odziedziczyć chorobę po mamie. To wtedy ksiądz na pocieszenie postanowił przytulić młodą dziewczynę.

To nie był już ten sam ksiądz

Pewnego dnia ksiądz musiał wyjechać z powodu problemów zdrowotnych. Od tego momentu zmienił się raz na zawsze – twierdzi dziewczyna. Nie miał zamiaru wysłuchiwać już zmartwień 16-latki i diametralnie zmienił swoje podejście do młodej dziewczyny. Dziewczyny, która z każdym dniem cierpiała coraz bardziej.

Przypadkowe spotkanie i karygodne zachowanie księdza

Był grudniowy wieczór, kiedy Marta przypadkowo spotkała swojego spowiednika pod kościołem. Po krótkiej rozmowie duchowny jak gdyby nigdy nic włożył swoją rękę pod jej bieliznę. Zdezorientowana, nastoletnia dziewczyna nie miała pojęcia, jak się zachować. Myślała, że to „głupi żart”. Żart, o którym postanowiła nikomu nie mówić. Dziś już wiadomo, że duchowny obiecywał jej, że będzie bardzo delikatny. Tłumaczył, że „nie będzie to gwałt, ale lekcja miłości”.

Przyłapany na gorącym uczynku

Zachowanie księdza nie wpłynęło jednak na ich relacje. Nastolatka znów spotkała się z duchownym, chciała porozmawiać o problemach w domu. Na próżno szukała jednak pomocy – ksiądz nie chciał jej słuchać, bo (jak twierdził) śpieszył się na mszę. Zmierzając w kierunku zakrystii, rozpiął dziewczynie kurtkę i zaczął dotykać jej miejsc intymnych.

Z zakrystii wyjrzał ministrant i chyba nas zobaczył. Ksiądz odskoczył jak oparzony i wyjął rękę

Regularnie ją molestował

Marta liczyła na przeprosiny ze strony księdza. Nigdy ich jednak nie usłyszała. Był to przełomowy moment w ich relacji. Od tego wydarzenia duchowny regularnie molestował nastolatkę, która tłumiła wszystko w sobie. Mówił jej, że musi się dla niego depilować. Kiedy zadawał jej ból, zapewniał, że następnym razem będzie delikatniejszy.

Utrata dziewictwa

Podczas jednego z kolejnych spotkań w lesie zmusił ją do seksu oralnego. Następnym razem zadzwonił do niej i zapowiedział, że pozbawi ją dziewictwa. W tym celu kazał jej przyjść pod murowaną, zamykaną altankę. Dziewczyna posłuchała.

Spieszył się. Powiedział, że nie ma czasu… Nie chciałam tego, oponowałam. Mówiłam, że chcę, żeby w stosownym czasie zrobił to ktoś, kogo kocham. Śmiał się. Mówił, że chłopom na tym nie zależy, żebym nie była naiwna

Ksiądz nic nie robił sobie ze słów nastolatki. Dziewczynę rozdziewiczył przy użyciu palców.

„Po raz pierwszy chciałam umrzeć”

Marta zszokowana tym, co się stało, nie pamięta, jak wróciła do domu. Kiedy ściągnęła bieliznę, zobaczyła na majtkach krew.

Chyba wtedy po raz pierwszy chciałam umrzeć, całkiem serio o tym myślałam. Ojca nie było, a mamie nie mogłam o tym powiedzieć

Mimo karygodnego zachowania księdza, dziewczyna wciąż milczała i dalej spotykała się z duchownym, wierząc, że w końcu zmieni swoje nastawienie do niej. W końcu on jako jedyny poświęcał jej swój czas i uwagę. Był jedyną osobą, z którą Marta mogła porozmawiać o swoich problemach bez względu na to, co później jej robił.

Pomoc ze strony drugiego księdza

W końcu duchowny został wysłany do domu zakonnego. Mimo że dziewczyna nie miała fizycznej możliwości, aby się z nim dalej spotykać, ksiądz zmuszał ją, aby wysyłała do niego swoje nagie zdjęcia. Ostatecznie nastolatka nie wytrzymała i o tym, co ją spotkało, postanowiła opowiedzieć swojemu nowemu spowiednikowi, który podał jej numer do psychoterapeuty. Dopiero podczas sesji zrozumiała, że została wykorzystana. I choć nie chciała się z nim więcej spotykać, postanowiła, że nikomu nie powie o tym, co jej się przytrafiło.

Wiarygodność zeznań Marty

Z czasem nastolatka zmieniła zdanie i zawiadomiła o wszystkim przełożonych duchownego. Ksiądz wszystkiego się wyparł. W celu ustalenia wiarygodności zeznań Marty została zwołana komisja w skład której wchodził psycholog, pedagog i osoby duchowne. Psychiatra z kolei zbadał nastolatkę, która była już w bardzo złym stanie psychicznym – zmarła jej mama, a nie mogąc sobie z tym poradzić zażywała środki uspokajające. Spotkanie z komisją dodatkowo ją przytłoczyło. Podczas rozmowy powiedziano jej, że jest niewiarygodna…

Dochodzenie zostało umorzone

Marta przyznała, że nie chciała żadnych pieniędzy. Oczekiwała jednak, aby duchowny, który zniszczył jej życie, przestał pełnić funkcję kapłana. Sprawa ciągnęła się latami. Dokumenty, które miały trafić do Watykanu, nigdy nie zostały tam przesłane, ponieważ ksiądz, który zgwałcił nastolatkę, ostatecznie zmarł. W konsekwencji Kościół umorzył dochodzenie. Sprawa nigdy nie trafiła w ręce prokuratury.

*Zdjęcie mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować