×

Krzysztof Jackowski rozmawiał ze zmarłym mężczyzną. Nigdy tego nie zapomni

Krzysztof Jackowski rozmawiał ze zmarłym. Dzięki temu niezwykłemu doświadczeniu dowiedział się, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Nieboszczyk wyznał mu, jak się umiera. Jego relacja jest porażająca.

Niesamowite przeżycie

Dla ludzi wierzących śmierć nie oznacza końca, a jedynie zmianę stanu świadomości. W związku z tym, kres ziemskiego życia nie budzi w nich przestrachu, lecz wiąże się nawet z ciekawością dotyczącą tego, co nieznane. Jasnowidz Krzysztof Jackowski w swojej pracy miał okazję osobiście przekonać się, czego możemy się spodziewać „po drugiej stronie iluzji”. Podczas poszukiwań zaginionego, Mariana Figla przeżył coś, co wykracza poza ramy konwencjonalnych form poznania rzeczywistości.

Jesienią 2017 roku do jasnowidza zgłosiła się rodzina mężczyzny, który po wyjściu na cmentarz, nie wrócił do domu. W rozmowie z Januszem Szostakiem, autorem książki pt: „Widziadła”, Krzysztof Jackowski powiedział:

Każda z tych spraw ma dla mnie swoje znaczenie jako ważne doświadczenie. Ale o tym człowieku będzie mi trudno zapomnieć kiedykolwiek.

79-letni Marian Figiel zaginął w Warszawie 16 października 2017 roku. Tego dnia wybrał się na cmentarz Bródnowski w towarzystwie swojej żony i szwagierki. Zamierzali w trójkę przygotować groby na dzień Wszystkich Świętych. Niespodziewanie mężczyzna bardzo źle się poczuł. Powiedział żonie, że boli go biodro, po czym udał się do domu. Mieszkał zaledwie kilometr od cmentarza. Niestety nigdy nie dotarł na miejsce.

Krzysztof Jackowski rozmawiał ze zmarłym

Aż osiem dni trwały poszukiwania zaginionego mężczyzny. Funkcjonariusze policji przeszukali całą okolicę, jednak nie znaleźli żadnego śladu po 79-latku. Wówczas rodzina zaginionego postanowiła skorzystać z usług Krzysztofa Jackowskiego. Jasnowidz zapoznał się ze sprawą. Od bliskich Mariana Figla otrzymał dwie czapki należące do niego oraz jego zdjęcie.

Nie wiedziałem wówczas, że poszedł na cmentarz w towarzystwie dwóch kobiet. Skoncentrowałem się w swojej wizji najpierw na nim i zobaczyłem tego mężczyznę na cmentarzu, właśnie w towarzystwie dwóch kobiet, które patrzyły na niego pobłażliwie. Wtedy jeszcze myślałem, że może żyje.

Następnego dnia jasnowidz Jackowski wrócił do sprawy. Niestety śledztwo nie układało się po jego myśli.

Po południu odłożyłem czapkę i zdjęcie, i uznałem, że nie dam rady. Nie zrobię tego, nie potrafię.

Krzysztof Jackowski odczuwał frustrację z powodu braku postępów.

Położyłem się na kanapie nieco zdenerwowany, że nie jestem w stanie nic w tej sprawie zrobić. I w myślach powiedziałem: „Facet, powiedz mi, k**wa, co się z tobą stało?” I w tej chwili miałem takie skojarzenie, jakby do mnie mówił, nie używając słów: Przeszedłem jedną przecznicę, doszedłem do drugiej przecznicy i wtedy pomyślałem, że wrócę do nich na cmentarz. Jednak ja miałem przeczucie, że nie wrócił na cmentarz, tylko skręcił w uliczkę w lewo i tam leży martwy.

Nowy trop

Chwilę po pojawieniu się nowej myśli jasnowidz zerwał się z łóżka i zaczął w pośpiechu przeglądać Mapy Google.

Przybliżam i myślę: „Kto nadaje ulicom w Warszawie nazwy?”. Ta ulica nazywała się Podobna. Przybliżam tę ulicę do zdjęć i lipa, nic. Tu są domki jednorodzinne, chodniczek i łąka oraz wysoki mur cmentarza. Tak sobie myślę, że to niemożliwe, żeby tam trup leżał, bo zaraz by go ludzie albo nawet psy znalazły.

Wydrukował mapę, naniósł na nią miejsce, w którym mógł znajdować się zaginiony mężczyzna, a następnie wysłał ją do jego syna. Zaledwie kilkadziesiąt minut później syn 79-latka zatelefonował do jasnowidza. Niespodziewanie zapytał Jackowskiego o to, czy jego ojciec męczył się przed śmiercią. Zdumiony jasnowidz odparł:

Pana ojciec to pewnie jeszcze żyje.

Wówczas syn zaginionego wyznał, że odnalazł zwłoki ojca.

Proszę pana, ja stoję obok zwłok swojego ojca.

Ciało leżało dokładnie w miejscu, które wskazał jasnowidz Jackowski. Znajdowało się w przestrzeni pomiędzy murem cmentarnym, a starymi betonowymi słupami i gruzem.

Rozmowa ze zmarłym

Tego samego dnia w godzinach wieczornych Krzysztof Jackowski przeżył coś, czego nie zapomni do końca życia. Gdy udał się do piwnicy, aby zapalić w piecu, natknął się na ducha zmarłego Mariana Figla. Nieboszczyk podzielił się z nim refleksjami na temat śmierci. Stwierdził, że odejście z tego świata nie ma żadnego znaczenia.

Poszedłem do piwnicy, aby rozpalić w piecu. (…) W pewnym momencie aż mnie przeszyło, poczułem, że ktoś tam jest. Ja nie czułem lęku, miałem jednak silne poczucie, że ktoś mi towarzyszy. Oczywiście nie fizycznie. Zdałem sobie sprawę, że ja tego faceta przywołałem. Jego rodzina już go ma, jego ciało jest w kostnicy, ale dusza jest tu, w mojej piwnicy. I tak stojąc w tej piwnicy, zapytałem: „To teraz powiedz mi, jak się umiera?”. Wtedy skojarzyła mi się jakby wstążeczka z kokardą, taka jakby z dymu, jak mgiełka. I wówczas miałem poczucie słów, jakby mówił do mnie: „To takie nic, to kompletnie nie ma znaczenia. Śmierć nie ma znaczenia.

W ostatnim czasie Krzysztof Jackowski zasłynął za sprawą trafnych przepowiedni dotyczących epidemii COVID-19.

Źródła: www.se.pl
Fotografie: YouTube (miniatura wpisu), Facebook, Instagram

Może Cię zainteresować