×

Brytyjczycy ignorują zalecenia rządu. Ludzie w ścisku podróżują metrem i chodzą na zakupy

To już ostatni moment, aby Boris Johnson podjął decyzję w sprawie wprowadzenia blokad, jakie obowiązują już teraz w innych częściach Europy. W innych krajach takie rozwiązania działają skutecznie i pomagają uniknać kryzysu epidemicznego. Brytyjczycy nagminnie lekceważą wytyczne rządowe, a sceny z londyńskiego metra wręcz nie mieszczą się w głowie.

Kryzys epidemiczny w Wielkiej Brytanii

Pojawia się coraz więcej rządań w stosunku do premiera Wielkiej Brytanii. Ludzie zarzucają mu, że zwleka z wprowadzeniem zwiększonych kontroli, które umożliwiłyby skuteczniejszą walkę z koronawirusem. Dzisiejsze zdjęcia, przedstawiające wypełnione po brzegi pasażerami pociągi metra szokują. Londyńczycy sprawiają wrażenie jakby nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa obecnej sytuacji. Podobnie było w zeszły weekend, kiedy to tłumy gromadziły się w parkach i w centrach miast, aby skorzystać ze słonecznych dni.

Zeszłej nocy Boris Johnson wydał komunikat w którym zapowiedział, że niebawem podejmie rygorystyczne działania. Minister zdrowia, Matt Hancock, powiedział dziś rano, że decyzja zapadnie „już wkrótce”. Zaznaczył, że należy spodziewać się rozwiązań podobnych do tych zastosowanych we Włoszech i we Francji, gdzie wszystkie przestrzenie miejskie zostały zamknięte, a policja pod groźbą kar pieniężnych patroluje okolicę. Ograniczenia pojawiają się w Anglii po tym, jak liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w ciągu doby z 48 do 281 osób, przy ponad 5 600 potwierdzonych przypadkach. Władze podały, że zmarli należeli do różnych przedziałów wiekowych i mieli od 18 do 102 lat. Dla porównania w Polsce do tej pory odnotowano 8 przypadków śmiertelnych i 684 zachorowania.

Brytyjczycy są nieodpowiedzialni

Do dantejskich scen doszło w jednym ze sklepów w hrabstwie West Midlands w Birmingham. Pracownicy służby zdrowia otrzymali rekomendację, aby w wyznaczonym czasie udali się na zakupy w celu uniknięcia kontaktu z większą grupą osób.

Niestety, gdy przybyli na miejsce okazało się, że w budynku znajduje się aż 1 000 osób oczekujących w kolejce na otwarcie marketu. W kolejce do Tesco miały miejsce liczne kłótnie i przepychanki. Ludzie całkowicie ignorowali wytyczne podane przez rząd i nie przestrzegali bezpiecznej odległości względem siebie. Z kolei po tym, jak w sobotę brytyjski rząd wydał nakaz zamknięcia wszystkich pubów, barów i restauracji, mieszkańcy Wysp tłumnie udali się na zakupy do hipermarketów, aby zaopatrzyć się w zapasy trunków. Z półek znika wszystko, od piwa po wódkę i whisky, a tabuny kupujących szturmują kasy.

 

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować