×

Ruszają kontrole w sklepach. Co na to kasjerzy?

Kontrole w sklepach ruszyły zgodnie ze słowami Ministra Zdrowia. Sanepid zacznie bardziej przyglądać się przestrzeganiu obostrzeń zarówno przez klientów, jak i pracowników lokali handlowych.

Kontrole w sklepach

Od ponad tygodnia w Polsce dochodzi do rekordowych wzrostów zakażeń koronawirusem. W związku z tym Łukasz Szumowski przywrócił niektóre obostrzenia. Przypomniał także o obowiązku zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych i zapowiedział kontrole w sklepach.

W kwestii noszenia maseczek nie ma wymówek. (..) Niestety, trzeba przypomnieć ludziom, że jest to obowiązujące prawo.

– powiedział polityk na antenie Polskiego Radia.

Kontrole będą przeprowadzane przez policję oraz służby sanitarne. Zarówno klienci, jak i personel sklepu mogą zapłacić mandat za brak maseczki. W tym przypadku wysokość kary wynosi 500 złotych, a w szczególnych przypadkach grzywna nawet do 30 tys. zł.

Jak to wygląda od strony kasjerek?

Okazuje się, że nie wszystkie miejsca sprzedaży dbają o bezpieczeństwo pracowników i klientów. Pracownica sklepu Dino Katarzyna P. z woj. opolskiego mówi w rozmowie z WP Kobieta, że nie może upominać klientów. Chodzi o to, aby klienci nie poczuli się „urażeni”:

My nie mamy prawa tego zrobić, bo taki mamy odgórny przykaz. Centrala zabroniła nam upominać klientów. Stwierdzili, że nie możemy tego robić, żeby nie trafić na kogoś chorego, kto może poczuć się urażony uwagą i tym samym zniechęcić się do robienia u nas zakupów.

Wspomina także, że na początku wszyscy obawiali się koronawirusa. Ludzie chodzili w maseczkach, zakładali rękawiczki oraz dezynfekowali ręce. A teraz nikt się tym nie przejmuje. Całej tej sytuacji obawia się koleżanka Katarzyny, Pani Basia.

Kobieta ma 60 lat i choruje na cukrzycę. W jej przypadku zakażenie mogłoby być śmiertelne. Niestety miała już nieprzyjemne sytuacje z klientami. Kiedyś zwróciła uwagę nastoletniemu chłopakowi o brak maseczki. Ten zaczął ją wyzywać na forum całego sklepu. Dopiero interwencja koleżanki zakończyła spór. Obie kobiety wymieniają trzy grupy, które nie chcą się podporządkować obostrzeniom:

Młodzież, damusie po pięćdziesiątce oraz panowie z brzuszkiem, dla których setka żołądkowej to priorytet. Dobrze, że policja będzie ich upominać i karać. My wytrzymujemy w maseczkach, regularnie dezynfekujemy ręce i wszystko dookoła.

Konflikt pomiędzy sprzedawcami a klientami

29-letnia Weronika S. pracuje w małym sklepie w centrum Gdańska. Jak zauważa, klienci przestali zwracać uwagę na obostrzenia. Z kolei z drugiej strony pojawiają się coraz bardziej radykalni ludzie, którzy sami upominają innych. Ona sama pracuje przez 45 godzin tygodniowo w maseczce, dodatkowo jej miejsce pracy mieści się w piwnicy i nie posiada klimatyzacji. Sama zabezpiecza drogi oddechowe, aby zadbać także o innych:

Gdy wybuchła pandemia, mój tata trafił do szpitala po udarze. Przez to całe zamieszanie nie zrobili mu zabiegu i otarł się o śmierć. Teraz żyje jak na tykającej bombie. Każda kolejna fala epidemii może znów doprowadzić do tego, że nie będzie leczony na czas. Nosząc maskę, myślę o takich osobach. Czy ja sama wierzę w wirusa? Ciężko mi powiedzieć. Nie znam nikogo, kto zachorował ani nikt z moich znajomych nie zna, ale obawiam się powtórki z tego, co było wiosną, czyli zamknięte szkoły, zakłady pracy, ludzie na bezrobociu, bieda.

Kasjerki jak najbardziej popierają kontrole w sklepach, jednak mają jedno zastrzeżenie. Chodzi o sytuację, aby klienci odpowiadali za brak maseczki, nie zaś ekspedientki. Pani Weronika była świadkiem kuriozalnej sytuacji, gdzie mandat otrzymały obie strony:

Oby tylko to nie odbijał się na pracownikach. Ostatnio byłam świadkiem sytuacji w piekarni, gdzie sprzedawczyni upomniała kobietę bez maski, a ta usprawiedliwiła się astmą. Chwilę później weszła do sklepu policja i zapytała kasjerkę, dlaczego są klienci bez masek. Sprzedawczyni wyjaśniła, a tamta klientka wyparła się wszystkiego, twierdząc, że nikt jej nie powiedział o konieczności zasłonięcia ust. Doszło do sprzeczki, ale w rezultacie wystawiono dwa mandaty.

Nie ma wymówek

Łukasz Szumowski na antenie Polskiego Radia podkreślił, że nie ma żadnych przeciwwskazań dotyczących noszenia maseczki przez osobę zdrową:

Nie ma żadnych danych, które by mówiły, że noszona maseczka zmniejsza ilość tlenu, który dochodzi do człowieka.

Jednocześnie stwierdził, że istnieje niewielka liczba medycznych przeciwwskazań do noszenia maseczki dla osób, które mają problemy z układem oddechowym. Prof. Mróz w rozmowie z WP Kobieta wskazuje bezpośrednio na takie przykłady:

Dotyczy to pacjentów z przewlekłą niewydolnością oddechową, czyli zazwyczaj chorych na zaawansowane postaci POChP bądź ciężką astmę niekontrolowaną. Te osoby rzeczywiście mogą mieć problemy z noszeniem maski, jednak w ich przypadku każde zaburzenie przepływu powietrza jest dodatkowym problemem.

A co z osobami z astmą oskrzelową? Tu także pada konkretne stwierdzenie ze strony lekarza:

Osoba, która ma astmę oskrzelową dobrze kontrolowaną, jest w pełni wydolna, tak samo jako zdrowy człowiek. Może zarówno uprawiać wyczynowo sport jak i nosić maseczkę.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: kobieta.wp.pl, www.tvp.info, next.gazeta.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter, Pixabay, Freepik, www.flickr.com

Może Cię zainteresować