×

Polacy licznie składali wnioski o dodatek węglowy. Teraz urzędnicy chodzą po domach i sprawdzają

Jak mieszkańcy spalają węgiel, kupiony za dotację od rządu? Urzędnicy chodzą po domach, żeby to sprawdzić. W Częstochowie zapukali już do kilkuset drzwi.

Trzykrotna nowelizacja

12 sierpnia weszła w życie ustawa, na podstawie której Polacy mogli otrzymać tzw. dodatek węglowy, czyli jednorazowe świadczenie w wys. 3 tys. złotych, przysługujące gospodarstwom domowym, w których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe – zasilane węglem kamiennym, brykietem lub pelletem, zawierającymi przynajmniej 85 proc. węgla kamiennego.

Szybko okazało się, że niektórzy postrzegają tę ustawę jako furtkę do „kombinowania”, czy też – jak kto woli – do optymalnego wykorzystania propozycji rządzących. Spod jednego adresu napływało po kilka wniosków, a do centralnej ewidencji emisyjności budynków masowo napływały korekty złożonych deklaracji. W deklaracjach ludzie zmieniali główne źródło ogrzewania z gazu czy drewna na węgiel, gdy zorientowali się, że dopłaty do innego opału są niższe. W efekcie, jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, ustawę nowelizowano aż trzy razy.

Urzędnicy chodzą po domach

Trzecia nowelizacja sprawiła, że urzędnicy są zobowiązani do przeprowadzania tzw. wywiadów środowiskowych u osób ubiegających się o dodatek węglowy. Lidia Czuma-Imiołczyk, dyrektorka Częstochowskiego Centrum Świadczeń uważa, że to absurdalna decyzja.

Należało przepisy od razu tak sformułować, by oszustwo nie było możliwe

– zaznacza w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Urzędnicy niechętnie kontrolują, a mieszkańcy z pewnością niezbyt chętnie wpuszczają ich do domów. Ale mus to mus. Pracownicy Częstochowskiego Centrum Świadczeń z dniem 1 grudnia ruszyli na przeprowadzanie wywiadów. Do tej pory zapukano już do ok. 200 częstochowskich domów. Kto może się spodziewać takiej wizyty?

Wywiad mamy obowiązek przeprowadzić w kilku wymienionych w nowelizacji przypadkach, ale wyłącznie u osób ubiegających się o dodatek 3 tys. zł. Jeśli ktoś nie złożył deklaracji do ewidencji emisyjności wcale lub 12 sierpnia i później, czyli po wejściu w życie ustawy przyznającej prawo do dodatku węglowego. Warto pamiętać, że obowiązek ich składania był do 30 czerwca, a za spóźnienie przewidziano karę 5 tys. zł. Wywiad jest konieczny także, gdy ktoś po wejściu w życie ustawy składał korektę swojej deklaracji i inne źródło ogrzewania zamienił na piec opalany węglem. Mamy obowiązek sprawdzić także adresy, z których przyszedł więcej niż jeden wniosek o wypłacenie dodatków: czy faktycznie jest tam więcej niż jedno mieszkanie składające się z kuchni, co najmniej jednego pokoju i łazienki. Piec może być wspólny, ale gospodarstwa muszą być odrębne

– wyjaśnia Lidia Czuma-Imiołczyk w „GW”.

Są nadużycia

Jak dotąd pracownice Częstochowskiego Centrum Świadczeń niejednokrotnie miały okazję się przekonać, że kontrole nie są bezpodstawne. Niektórzy odmawiali wywiadu, ale, co warto podkreślić, jest to równoznaczne z odmową wypłaty dodatku węglowego. Zdarzało się też np., że mieszkańcy celowo pokazywali niezamieszkane pomieszczenia gospodarcze. Ale na tym nie koniec…

(…) czasem okazuje się, że osoby faktycznie uprawnione do otrzymania dodatku nie dostały go, bo ktoś był szybszy w myśl zasady „kto pierwszy, ten lepszy”. Choćby rozwiedziony mąż, który wprawdzie mieszka gdzie indziej, ale ubiegł byłą żonę i dziecko. Zdarzył się nawet były pracownik firmy mieszczącej się w prywatnym, opalanym węglem domu, który złożył wniosek zamiast swoich pracodawców i ulotnił się z 3 tys. zł.

– informuje „Gazeta Wyborcza”.

Fotografie: Flickr (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować