Keczup zaatakował w nocy 70-latkę. „Czerwone plamy spływały po ścianach”
Keczup zaatakował w nocy mieszkanie 70-letniej mieszkanki Warszawy. Eksplozja rozerwała opakowanie, a zawartość spływała po ścianach i meblach. Producent odpiera zarzuty.
Keczup zaatakował w nocy…
Emerytka z Warszawy, 70-letnia pani Wanda kupiła keczup Włocławek, produkowany, jak chwali się firma, nieprzerwanie od lat 60. ubiegłego wieku.
Pani Wanda wypakowała zakupy, nie przeczuwając niczego złego. Keczup w plastikowej butelce postawiła na parapecie kuchennego okna. Kiedy tuż przed północą ze snu wyrwał ją huk, zdezorientowana nie mogła zrozumieć, co się właściwie stało.
Jak wspomina w rozmowie z Super Expressem:
Usłyszałam trzask i się przeraziłam, nie wiedziałam, co to może być.
Źródło dźwięku zlokalizowała w kuchni, więc poszła sprawdzić, co się stało. Widok, który zastała, wprawił ją w osłupienie. Jak wyznała w rozmowie z tabloidem:
Czerwone jak krew plamy spływały po wszystkich meblach, ścianach i oknie.
Zniszczona kuchnia
Plastikową butelkę z keczupem Włocławek zastała nie na parapecie okna, gdzie ją zostawiła, ale pod szafkami kuchennymi, gdzie rzuciła ją eksplozja.
Seniorka złożyła reklamację u producenta. Jak tłumaczy, strata jest tym bardziej dotkliwa, że zaledwie pół roku temu pani Wanda wykosztowała się na remont kuchni:
Mam jeszcze 11 tys. zł kredytu do spłaty. W lipcu zrobiłam remont ścian w całym mieszkaniu, a teraz przez ten cholerny keczup wszystko jest do poprawy.
Producent keczupu odpiera zarzut, tłumacząc, że produkt był przechowywany w niewłaściwych warunkach po otwarciu , za co firma nie ponosi odpowiedzialności. Dorota Liszka, menedżer ds. Komunikacji firmy Agros-Nova, obiecuje jednak nagrodę pocieszenia w postaci szerzej oferty wyrobów firmy do degustacji.