×

Justyna zginęła w katastrofie smoleńskiej. Rosjanie nie pozwolili rodzicom otworzyć trumny

Justyna Moniuszko to jedna z dwóch najmłodszych ofiar katastrofy smoleńskiej. W chwili tych koszmarnych wydarzeń miała zaledwie 25 lat i wszystko przed sobą. 10 kwietnia 2010 roku wyleciała w swój ostatni lot. To, co przeżyli jej bliscy po tragicznej śmierci kobiety jest wstrząsające.

Nie zdążyła spełnić marzeń

25-latka 3 lata przed tragedią zatrudniła się jako stewardessa w pasażerskich liniach LOT. Była świetna w swojej pracy, dlatego po roku zaproponowano jej przejście do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Właśnie z lotnictwem wiązała swoją przyszłość. Od lat skakała ze spadochronem, była pilotem szybowcowym. Pracę łączyła ze studiami lotniczymi na Wydziale Mechanicznym, Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. Była inteligentna i piękna, swego czasu została wybrana miss uczelni.

Sprawdzony członek załogi

Justyna Moniuszko od dwóch lat latała z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Była członkiem załogi obsługującej lot do Smoleńska tego pamiętnego dnia. Samolot rozbił się pod Smoleńskiem, a katastrofy nikt nie przeżył. To był dopiero początek koszmaru jej rodziny.

Rodzina była zrozpaczona

O oburzającym zachowaniu Rosjan zajmujących się tragicznie zmarłymi, opowiedział ojciec stewardessy w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”:

Okazało się, że ciała Justyny nie umyto po katastrofie. Było pokryte jakimś błotem. Dlatego siostrzeniec i przyjaciel Justyny stanowczo zaprotestowali, mówiąc, że matka nie może zobaczyć ciała córki w takim stanie. Dopiero po tej interwencji Rosjanie umyli ciało Justyny.

Później okazało się, że ciało 25-latki było opisane imieniem i nazwiskiem innej osoby. Kuzyn Justyny zgłosił Rosjanom ten skandaliczny błąd. Nie dowiedzieli się czy został naprawiony.

Okradli ich ze wspomnień

Rosjanie nie uszanowali też prośby bliskich Justyny. Rodzina chciała, by włożono jej do trumny różaniec, ale Rosjanie się nie zgodzili. Nigdy nie wyjaśnili dlaczego. Na tym się nie skończyło. Ojciec Justyny podkreśla, że nawet nie ubrali jej w strój, który rodzina dostarczyła do Moskwy.

Ojciec 25-latki opowiedział także o innym bulwersującym zachowaniu. Odebrano im możliwość zatrzymania cennych pamiątek po córce:

Przykrą sprawą dla naszej rodziny był też fakt, że wśród rzeczy Justyny, jakie nam zwrócono, nie było pierścionka, jaki dostała od mężczyzny, z którym miała się wkrótce zaręczyć. Nie było też jej dosyć cennego, szwajcarskiego zegarka, miał cyferblat z cyrkoniami. Chyba kogoś te kamyki skusiły.

Wróciła do Białegostoku

25-latka została pochowana 20 kwietnia 2010 roku w rodzinnym Białymstoku. W ostatniej drodze towarzyszyły jej tłumy. Bliscy chcieli otworzyć trumnę w czasie pogrzebu. Po raz kolejny odbili się od ściany, ponieważ Rosjanie nie wyrazili zgody.

Ostatecznie, w listopadzie 2017 roku dokonano ekshumacji ciała Justyny. Wszystko trwało kilka godzin i odbyło się w nocy na cmentarzu.

To niesamowicie ważne, by tyle lat po tragedii, nie zapomnieć także o członkach załogi, którzy zginęli w służbie dla Polski.

Może Cię zainteresować