×

Dziewczynka po mszy dostała prezent, który zbulwersował ojca. Od razu pobiegł do kościoła

Pan Marek podzielił się trzy dni temu na Facebooku historią, która przytrafiła się jego rodzinie. Nie podoba mu się to, co wydarzyło się po nabożeństwie, w którym uczestniczyła jego córka. Dziewczynka po mszy dostała prezent, który zdaniem ojca nie powinien trafić do dzieci. Rozzłoszczony pan Marek zabrał przedmiot i udał się w kierunku parafii.

Dziewczynka po mszy dostała prezent

Akurat w tę niedzielę córka pana Marka była w kościele bez taty. Gdy po mszy wróciła do domu, zaniepokojony ojciec zauważył, że jego dziecko trzyma coś w dłoni. Okazało się, że są to czekoladki, którymi jedna z partii chce przekonać do siebie ludzi.

August 1, 2016 WYD Pilgrims enjoy Mass at Holy Family Church in Zakopane Poland Monday afternoon. Photos by George Martell - Archdiocese of Boston #wydboston #wyd #wyd2016

Jak ma wpłynąć to na wizerunek partii?

Z jednej strony można zastanawiać się, dlaczego pan Marek wpadł w taką złość – przecież to tylko czekoladki. Dla rodzica to jednak coś znacznie głębszego. Chodzi o pewnego rodzaju zagrywkę na płaszczyźnie, która zdaniem ojca powinna być wolna od jakichkolwiek politycznych wycieczek.

Staram się nie agitować politycznie, mimo że moje poglądy są dość powszechnie znane. Jednak kiedy moje dziecko wraca z kościoła z takimi prezentami to krew mnie zalewa. Okazuje się, że PiS urządza sobie kampanię na najmocniej zaprzyjaźnionym gruncie, który z założenia powinien być ponad podziałami.

Uważam, że kreowanie swojego wizerunku rozdając dzieciom czekoladki, to po prostu skandal i osobiście budzi we mnie skojarzenia z pedofilią, zamiast z poważnym kandydatem. Ponadto zmusza mnie do tłumaczenia dziecku rzeczy, które nie powinny go dotyczyć

Złość wzbiera w każdym kolejnym zdaniu

A to tylko rzeczy natury przyziemnej, kreśląc czarne scenariusze mógłbym mieć prawo do obaw, że ktoś chce moje dziecko np. otruć. Przesadzam? Może, ale równie dobrze mogę mieć obawy, że słodycze były po terminie, co również narażałoby zdrowie mojej córki. Mogę? No mogę.

Żeby nie było. Pofatygowałem się pod kościół, żeby zapytać się o przyzwoitość takiego postępowania. Dałem się wypowiedzieć drugiej stronie. Pan powiedział, że dziecko musiało sobie samo z koszyka to wyciągnąć, a przecież on nie będzie dzieci bił po rękach, kiedy chcą to sobie wziąć. Moja córka jednak daje słowo, że otrzymała je z ręki.

I to jest meritum sprawy – jak głosować na ludzi którzy okłamują mnie w prostej sprawie cukierków, a chcą rządzić krajem?

Przyznaje, że mężczyzna, który to rozdawał przeprosił mnie oraz moją żonę i nawet podziękował „za czujność”, czyli ma świadomość istniejących niebezpieczeństw, a mimo to robi to co robi

Czy w Waszej ocenie doszło do nieporozumienia, a może zareagowalibyście tak samo jak pan Marek?

_________________________
*Miniaturka ma charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować