Dziennikarz onanizował się podczas wideokonferencji. Po 27 latach stracił pracę
Dziennikarz onanizował się podczas wideokonferencji, ponieważ nie zauważył, że kamera w jego komputerze nie jest wyłączona. Współpracownicy byli zmuszeni z bliska przyglądać się gorszącym scenom. Mężczyzna został zwolniony ze słynnego tygodnika „New Yorker”.
Dziennikarz onanizował się podczas wideokonferencji
Epidemia koronawirusa sprawiła, że korzystanie z udogodnień technicznych w postaci wideokonferencji czy różnego rodzaju komunikatorów stało się dużo popularniejsze. Niestety nie wszyscy potrafią prawidłowo posługiwać się tego typu narzędziami. Z trudnościami zmagają się przede wszystkim osoby starsze. Niekiedy zdarza się również, że osoby uczestniczące w spotkaniu on-line zapominają, że kamera w ich laptopie wciąż działa. Dochodzi wówczas do zaskakujących sytuacji i wpadek.
Właśnie ten mechanizm zadziałał w przypadku 60-letniego dziennikarza tygodnika „New Yorker”, Jeffreya Toobina. W październiku mężczyzna uczestniczył w wideokonferencji, organizowanej przy współpracy z radiem WNYC. Jak donosi TVP info, niespodziewanie pozostali dziennikarze ujrzeli na ekranach swoich komputerów najintymniejsze partie ciała, masturbującego się Toobina. Publicysta nie zdawał sobie sprawy, że kamera w jego komputerze przez cały czas jest włączona.
Później przyznał się, że sądził, że wyłączył zarówno dźwięk, jak i obraz.
Popełniłem żenująco głupi błąd. Myślałem, że nikt z uczestników wideokonferencji mnie nie widzi. Myślałem, że wyciszyłem dźwięk.
Wpadki się zdarzają
Zaraz po wybuchu afery, Toobin przeprosił za karygodne zachowanie swoją żonę, rodzinę i przyjaciół. Pomimo okazanej skruchy, redakcja „New Yorkera” zawiesiła go w obowiązkach. Od 13 października dziennikarz wycofał się z życia publicznego. Na jego Twitterze nie ukazywały się żadne publikacje.
Teraz redakcja poinformowała, że podjęto decyzję o zwolnieniu go z pracy. W związku z tym, Jeffrey Toobin napisał w mediach społecznościowych post, w którym zapewnił, że pomimo zwolnienia, nie przestanie śledzić nowości publikowanych na łamach gazety.
Zostałem dziś wyrzucony z pracy przez „New Yorkera” po 27 latach. Zawsze będę kochał ten magazyn. Będę tęsknił za kolegami i z chęcią będę dalej czytał ich prace.
Właściciel magazynu, firma Conde Nast napisała oficjalne pismo skierowane do wszystkich osób zatrudnionych w redakcji. Przypomniała w nim, że wszyscy powinni poważnie podchodzić do miejsca swojej pracy.
Chcemy zapewnić, że poważnie traktujemy miejsce pracy.
Do podobnego zdarzenia doszło niedawno w Polsce. Radny PiS nie wiedząc, że pozostali uczestnicy wideokonferencji go widzą, obnażał się na oczach wszystkich zebranych.